niedziela, 26 października 2008

weekendowe powroty :)

w trzecim dniu pobytu w chojnicach wreszcie długo oczekiwane info. "ładujesz się w bydgoszczy"pognałem niesiony wewnętrzną radochą, że w końcu i nareszcie choć od rana słodko nie było. tradycyjnie o 7 przyszedł koleś zapytać o numer załadunku i znowu musiałem tłumaczyć, iż ja tylko sterczę na placu bo nie mam jak na razie co ładować. no ale skoro mnie obudził to odniosłem swój tyłek i zasiadłem do kompa. po jakimś czasie , chyba z pół godziny zonk :P przetwornica wydała znaczący pisk i monitorek zrobił się czarny. "szlag by to...." przemknęło mi przez głowę i już wiedziałem co jest grane. komputerek, światełko, radyjko, webasto i baterie siadły. spojrzałem na napięcie w komputerze pokładowym renaty 20,5 V no pięknie. przekręciłem kluczyk ... spadło do 19,8 próba uruchomienia i spadło do 19,2 no nie ma szans. silnik nawet jednego obrotu nie zrobił. w ciuchy to wskoczyłem szybciej niż podczas alarmu w wojsku mi się zdarzało. szybki przelot po chłopakach stojących na placu. niestety nikt kabelków nie posiadał. :( ale podczas wywiadu dowiedziałem się, że zaraz obok mają warsztat samochodowy. no to lecę :) jest i kable też mają. nawet nie musiałem się specjalnie prosić hyhy. kable w dłoń i do renaty. teraz znaeźć chętnego do pożyczenia paru wattów prądu (oddam kiedyś komuś :P ) jest. podłączyliśmy zaburzyliśmy i renia zamruczała :) mrrrrr super. chciałem chłopakowi na piwo dać ale qrcze w ortfelu miałem raptem dwa złocisze. no głupia sprawa ale słowo jak go spotkam ( a jest taka szansa) wtedy ma u mnie browarka. chwilę potem nadeszła właśnie ta radosna nowina o załadunku i śmigaliśmy z renatą w stronę bydgoszczy.
pogoda za oknem nastrajała optymizmem, kolory jesieni są zabójcze i ustępują jedynie wiosennym zieleniom. humorki więc nam dopisywały.nam czyli mnie, bo w końcu do przodu, renacie bo jej akumulatorki się ładowały, marzence (nawigacji) bo w końcu mogła sobie pogadać, i mojemu kuzynowi ( na fotce hyhy) bo w końcu mu się krajobrazy zmieniały :P



tak sobie myślę, bo właśnie siedzę w domu i obiadki sobie w trasę gotuję :P może tak stworzę drugiego bloga w formie książki kucharskiej :P mam trochę fajnych dań a i Wy może przyślecie jakieś fajne przepisy a ja je zamieszczę. w ten sposób powstałaby fajna kuchnia truckerska. oczywiście żadnych przepisów dietetycznych. wszystko ciężko-strawne i tuczące. mięsiwa i inne takie. coś co można zabrać w traskę i się posilić a nie jak zupką pomidorową, którą się wysika po godzinie i człowiek głodny :P
chciałem jedocześnie podziękować wszystkim za miłe słowa, po opublikowaniu mojego artykułu na interii i zagłosowanie na niego :) mam nadzieję, że niebawem będzie więcej publikacji a tymczasem zapraszam wirtulnie w przejażdżkę ze mną. filmik znajdziecie poniżej.


4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Taaak Borsuku, jak się oszczędnosci robi to tak wychodzi ze z kabelkami trzeba latać.;-) Dobra rada dla Ciebie i wszystkich młodych. W czasie postoju dłuższego niż pauzunia najdłuższa trzeba motorek odpalić na 10-15 minut na wolnych obrotach właśnie zeby bateryjki poratować. W czsie mrozów poniżej -20 to już lepiej motorka nie wyłączać. Borsuk piękne dzięki za kontynuowanie pisania bloga. Co do robienia sobie konkurencji blogowej to zły pomysł, wstawiaj tutaj teksty
o kucharzeniu zaznaczając w jakiś sposób ze temat jest podniebienny. No to do poczytu na trasie i oby nam się takie 2-dniowe postoje więcej nie trafiały.

Anonimowy pisze...

No i pojezdzilam sobie z Tobą:)
Blog z mięsiwami ,hmm.hmm... moze i dobry pomysł!!! Dla mnie i tak popisową potrawą jest "pewna" potrawa , którą kiedyś przyrządzałeś na ET:):)

Anonimowy pisze...

Do babciA.
Niewiasto Szanowna a wpisz tu czasem jakowąś mądrość swoją których tak wiele posiadasz. Borsuk się ucieszy i nam bedzie raźniej.

Anonimowy pisze...

gogogirl 視訊美女gogogirl 視訊美女av080 toav080 to視訊美女視訊美女正妹視訊gogo正妹視訊gogo正妹牆視訊交友高雄網正妹牆辣妺視訊辣妺視訊辣美眉173show影片辣美眉173show影片sex520免費影片sex520免費影片85cc免費影城85cc免費影城視訊交友90739視訊交友哈啦聊天室哈啦聊天室6k聊天室