środa, 26 października 2011

autostradą do europy...

jak widać na pierwszej fotce niektórym wjazdom do firm pozostało jeszcze ze 100 lat zanim staną się europejskie, ale ja muszę pochwalić krytykowany niedawno wrocław. teraz przejazd nową obwodnicą A8 to czysta przyjemność. oczywiście jeśli się jedzie od warszawy w stronę kłodzka czy wałbrzycha lub odwrotnie bo już wjazd od poznania rano korkuje się okrutnie. ale mimo tego chyba nawet w centrum jest luźniej. nie wiem bo nie byłem. nawet nie wiem czy dalej obowiązują ścisłe godziny wjazdu do miasta.




jak widać powstał nowy most bliźniaczo podobny do mostu milenijnego którym dawniej się jeździło. a nawiasem mówiąc jadąc po ścianie zachodniej (bo z wrocławia via poznań jestem w lubieszynie nad szczecinem) idzie ta jazda calkiem nieźle. od gorzowa S 3 aż pod sam szczecin więc jeszcze trochę i może w tym kraju da się pojeździć. ja tymczasem stoję teraz na starym terminalu w lubieszynie i nawet udało mi się dojść do granicy... na szczęście tylko do granicy państwa za którą europa właśnie.

czwartek, 13 października 2011

DCT gdańsk

po ełku via biskupiec poleciałem sobie do gdańska. i wszystko byłoby fajnie gdyby po drodze nie zatrzymali mnie przedstawiciele krokodylego drapieżcy. no niestety tym razem nie poszło gładko i odjechałem z powinszowanie w postaci 500 złotowego mandatu. w sumie za parę pierdółek ale niestety kary się sumują a u nich taryfikator obficie sypie.
no ale trudno. raz na parę lat trzeba zapłacić. w gdańsku miałem okazję ładowac się na DCT który to kiedyś przedstawiał irek bieleninik w programie "jak to ruszyć". no faktycznie imponujące zakładziątko. ja pakowałem nagrobki w paczkach hyhy które prosto z chin przypłynęły tym kontenerowcem na fotce. obok zaś ładowali kontenery na pociąg. zanim mnie zapakowali chłopaki obok utknęli wszystkie paczki na wagonach i skład pierwszy odjechał.oczywiście skorzystałem z okazji i zamoczyłem nogi w zatoce i zdziwienie moje nie miało granic kiedy stwierdziłem że temperatura wody chyba przewyższa tą powietrzną. wracając na moście w świeciu mogłem pyknąć zachód słońca a w domu byłem krótko przed północą. teraz czeka mnie kilkudniowy postój bo przed zimą trzeba znowu wyczyścić układ paliwowy ,wymienić klocki i takie tam....




środa, 5 października 2011

kraków-ełk w 9 godzin

nawet mi ta traska poszła. 8 godzin i 40 minut i 550 km.oczywiście bez gnania na wariata. co prawda leciałem sobie w nocy więc właściwie bez żadnych przeszkód. rano trochę sobie odsapnąłem przed mińskiem mazowieckim gdzie obok stacji takie oto sklepy z artykułami do ciężarówek sprzedają.można kupić wszystko. tabliczki , baniaki na wodę świetlne węże, portfele na łańcuchu, firanki do auta a nawet podświetlane na niebiesko trepy :D czyli wszystko co prawdziwy TiRowiec musi mieć. nie ma się co dziwić bo DK 50 to główny szlak aut ze wschodu czyli litwy, łotwy, kutwy i dratwy. jednym słowem wszystkich zabugowców. i wspomniany bug na drugim obrazku :)




o tym że jedzie się przez mazury bardzo często przypominają takie łódeczki które tu namiętnie się wozi. ta akurat chyba szła na ostateczny szlif i wyposażenie. a ja powoli dojechałem do ełku i kobiałka prowadząca mnie via telefon kazała mi wjechać w las. no i teraz sobie pauzę kręcę w środku lasu a dokoła cisza spokoj i tylko lekki szum wiatru w drzewach :D no bajka po prostu.

wtorek, 4 października 2011

"szczupły" na kiju...

jadę sobie dzisiaj do krakowa, a tu niebiesko pomarańczowo ...jednym słowem drogowa dyskoteka tylko muzyki nie słychać. koleś pewnie się zapatrzył na lasencje przy drodze i wylądował w rowie. swoją drogą ostatnio tyle tych "grzybiarek" (od rozdawania grzyba skórnego) się naustawiało że normalnie głowa się może ukręcić. skoro stoją to widocznie jest popyt, bo raczej ciężko mi sobie wyobrazić że tak sobie stoją bez zarobku. a ja dzisiaj zrzuciłem w krakowie i załadowałem.....pomoc unijną dla caritasu w ełku hyhy . 600 km ładna traska tylko trzeba będzie warsiawkę minąć jakimś łukiem.


a nawiązując do tytułowego szczupłego, to w niedzielę wyciągnąłem swojego pierwszego w życiu szczupaka. mały ale zawsze. ponieważ do wymiaru ochronnego brakło mu z 15 cm więc dostał buzi na pożegnanie i został wrzucony do wody. machnął jeszcze ogonem na do widzenia i zniknął w nurtach pilicy. jednakowoż sezon na szczupa został otwarty. gwoli ścisłości w sobotę zaopatrzyłem się w spining a w niedzielę już targałem szczupłego :) a do końca roku jeszcze daleko....