wtorek, 27 maja 2014

aaaaaaaa kuku....

taaak jest. właśnie trochę się żem obudził ze snu zimowego i postanowiłem coś naklikać. nie to cobym poczuł przypływ weny twórczej, ale czasem czlowiek musi inaczej się udusi jak to mister stuhr śpiewał. trochę się podziało od ostaniego posta, a głównie za sprawą renaty jako że to kobieta więc walnęła kilka fochów. jakoś luty-marzec konkurencja postanowiła nam podciąć skrzydła i najpierw koledze z firmy poluzowano koła , a po jakichś dwóch tygodniach mnie.na szczęście zakończyło się szczęśliwie bo nikomu z nas nic się nie stało. u mnie ścięło dwie szpilki i popierddzieliło pozostałe 8 ale udało mi się dojechać do bazy gdzie renatę przejęli nasi mechanicy a ja przesiadłem się na tydzień na widoczną królową szos :)


oooooczywiście nie może zabraknąć górskiego widoku....

a tutaj widoczek z gtc w gdyni i właśnie w czasie powrotu w stronę domu padł alternator. po powrocie wymontowalimy go i oddaliśmy do elektryka. po naprawie zamontowaliśmy i kupa. drugi raz demontaż naprawa montaż ...... no działa. pojechałem na załadunek a tu powietrze zapiernicza. środek nocy nic nie widać, mówię wracam na bazę, niech rano założą złączkę i się pojedzie.rano podnoszę kabinę a z alternatora wychodzi pięć gołych przewodów, a wiązka przepalona tyle ile było widać.przeładowaliśmy towarek na daf'a xf i na prawie miesiąc rozstaliśmy się z renią.w tym czasie pan elektryk rozcinał zgrzane przewody i usiłował naprawić efekt swojej pracy. niestety nie udało mu się tego dokonać i w ten oto sposób renata trafiła na serwis. tam wymienili całe wiązki i po założeniu nowego alternatora od ostatniego poniedziałku znowu szalejemy.

a tu ciekawostka.dwutonowa kostka mix puszek po piwie

tutaj wspomniany dafik xf którym miesiąc pomykałem.

i kolejny widoczek górski z masywem śnieżnika w tle i rzepakiem na pierwszym planie

i mały kamieniołom w okolicy bystrzycy kłodzkiej



dostawa maszyn do wrocławia...

a tak wygląda szkolenie ppoż w brodnicy. pośrodku pali się pianka w beczce, a pracownicy wylegli na plac, popalili głupa przez 15 min. i rozeszli się na przerwę. 

rzadko coś usuwam z bloga, ale ponieważ osoba o której pisałem w tym miejscu okazała się .... aż szkoda pisać, więc dlatego ją usuwam, z bloga, wspomnień i pamięci.....telefonu

i firmowe spotkanie w chodzieży. rzadkość żeby w tak silnej grupie mieć to samo miejsce docelowe, ale nam się udało.