czwartek, 29 stycznia 2009

śmietnik

dzisiaj miałem okazję rozładowywać się na wysypisku śmieci. z zewnątrz nie wygląda jakoś imponująco, ot zwykły zakład jakich wiele. jedynie okalający murek ciągnie się przez wiele metrów, bo wysypisko zajmuje dość sporo miejsca. zresztą chyba pisanie tego bloga zaczynałem od zdjęć z tego wysypiska. przy tamtym rozładunku musiałem wjechać na dno takiego sporego wyrobiska a dzisiaj zrzucili mnie na górze


a tak nawiasem mówiąc sami zobaczcie ile śmieci produkuje 50 tysięczne miasto.

no i a propos śmieci. widzę jakiś kolega jest wzburzony bo usunąłem jego komentarz. więc od razu informuję, że ja na tej stronie jestem administratorem, moderatorem, autorem i egzekutorem i będę sobie usuwał to co chcę. jeśli mi piszesz kolego jakoby podniecam się jazdą jak dziecko to owszem. lubię to co robię i mam chęć podzielenia się tym z innymi. z drugiej strony nikogo nie zmuszam do wchodzenia na stronę mojego bloga i skoro komuś się nie podoba nie musi tu zachodzić a ty jak widzę jesteś tu co najmniej drugi raz. więc ja się pytam po co tu wchodzisz skoro twierdzisz, że brak mi rozumu i jestem najarany na jazdę jak dzieciak ??. a komentarz usunąłem bo miałem takie kaprycho i tyle. nawiasem mówiąc jest to jak na razie pierwszy usunięty komentarz. i jeszcze jedno jak chcesz komentować popracuj nad ortografią. tu jest link do tego komentarza : https://www.blogger.com/comment.g?blogID=7766631157125633353&postID=3276883759816462195&isPopup=true dziecko w IV klasie podstawówki mniej błędów robi w jednym prostym zdaniu hyhy. no a resztę tu zaglądających pozdrawiam :P

środa, 28 stycznia 2009

ściana wschodnia

wczoraj sobie śmigałem po wschodnich kresach naszego kraju. no może nie całkiem, ale generalnie we wschodniej części. dzisiaj z tego zawichostu poleciałem w kierunku siedlec. miałem okazję pierwszy raz być w kocku. szczerze mówiąc sądziłem do tej pory, że mieścina ta jest trochę większa. ale to chyba przez wagę bitwy pod kockiem :) zaraz za kockiem był sobie lasek a wlasku stał sobie pan inspektor z ITD i lookał przez lornetkę :P w pewnym momencie lornetkę zamienił na lizak i poczułem dziwne ciepło w okolicach nabiału :P ale pan inspektor jedynie chciał cobym zmniejszył prędkość bo miał chrapkę na cysternę pomykającą za mną hyhy. no i wyjął chłopaka na parking, a ja poleciałem dalej. w sumie niby wszystko OK ale wiadomo. jak się chce zawsze mógłby coś znaleźć

chyba ze dwa lata nie jechałem drogą z mińska mazowieckiego do siedlec a tu proszę. ładnie poszerzyli i teraz całkiem fajnie się śmiga.
na ścianie wschodniej, a konkretnie koło kołbieli porobione są tzw "stojanki" dla naszych kolegów zza naszej wschodniej granicy. tak jak widać jest stacja benzynowa, knajpa itp. jak na naszych mostkach czy portach 2000

a zobaczcie co napotkałem na swojej drodze. w pierwszej chwili myślałem o przystanku samojezdnym hyhy




a to jakiś kolo ciągnął sobie dach na kółkach. pewnie śmiga z własnym garażem, ale mógłby jakieś światła zamontować na przyszłość :P




wtorek, 27 stycznia 2009

ruszam z kopyta....

ten tydzień zaczął się wzorowo. jeszcze w piątek miałem załadowane autko więc w poniedziałek o 3.30 mogłem wyruszyć w okolice poznania. około 9 byłem rozładowany a następny ładunek czekał. nie namyślając się długo śmignąłem, podjąłem i mogłem spokojnie ruszać z powrotem do domu. zamknąłem dzionek wynikiem ponad 500 kilometrowym :) dzisiaj trochę gorzej bo "tylko" 300 ale nie wono narzekać hyhy a zresztą nie ma na co :P no chyba tylko na pogodę. podobno wczoraj tu i ówdzie widzieli słońce, natomiast u mnie jedynie mgła i szarówka.

gdzieniegdzie resztki śniegu i ogólnie..... a nie będę rzucał mięsem :P

dzisiaj miałem rozładunek bokiem(załadunek później też) co przy zasyfieniu błotem auta i plandek jest po prostu rozkoszą w pracy drivera. co gorsza o ile rozładunek był jedną stroną to do załadunku musiałem odpiąć obie strony. po powrocie do domu myjka obowiązkowa hyhy pod warunkiem, że nie będą mieli uszkodzonej szczotki, zapchanego szamba, albo nie wymyślą czegoś innego. :P stoję teraz sobie na stacji koło zawichostu hyhy jak coś to między sandomierzem a lublinem :P i tak jakoś mi się wydało ale biegnący pies chyba szczekał tylną częścią ciała :P albo mam zwidy i powinienem się przespać hyhy tylko z kim....??

czwartek, 22 stycznia 2009

III edycja nie dla mnie :P

i tak jak się spodziewałem w ostatnim dniu II edycji konkursu na bloga roku paru uczestników rzuciło się na tasmę i wyprzedziło mnie na finiszu. do tej pory utrzymywałem się na 9-10 miejscu a dziś spadłem na 12.wyprzedziły mnie między innymi MROCZNE KALESONY. niestety tylko 10 przechodzi do nastepnego etapu. mówi się trudno hyhy widać za cienko mi pisanie idzie. ale na ponad 250 blogów w tej kategorii 12 miejsce nie jest złe. i w tym miejscu chciałem serdecznie podziękować wszystkim głosującym. WIELKIE DZIĘKI :)
no i czas wrócić do rzeczywistości. wczoraj pisałem o dakarowcu Rafale Super-Soniku hyhy. dzisiaj podebrałem kumplowi, Pirowi-Świrowi zdjęcie z albumu, z powitania. Pirek zapalony ostatnio quadowiec spod krakowa na zdjątku pierwszy z prawej.

a ja rano się zdjąłem po pauzie 11 godzinnej , stanąłem i....tak mi krajobraz jakoś się nie zmienia od rana. znaczy niby czekam na jakiś ładunek. tyłek mnie boli od tego czekania.
a co do pasów, bo jak widziałem ktos się zbulwersował, ja mam takie ładunki, że pasy wyciagam dwa albo trzy razy do roku. po prostu trudno spinać bloki z gąbki hyhy i mija się to z celem. dlatego nie bardzo lubię spinać i nie bardzo to robię. no ale jak trzeba to mus. zresztą delikatnie powożę i jak na razie w całej karierze położyłem jedynie dwie palety. :P jedną z cukrem i trzeba było przekładać, a druga była z chipsami i wystarczyło podnieść hyhy.

środa, 21 stycznia 2009

i w drogę...

nie sposób nie odnotować w rajdzie dakar, sukcesu naszego quadowca. gratulacje :) i oby tak dalej :) niestety chłopcom z większych autek tak dobrze nie idzie :( ale jakby jakiś sponsor chciał mnie zatrudnić to ja w przyszłym roku chętnie sie pościgam hyhy. mogę nawet taką liazką jak na zdjęciu się pomęczyć. jak coś to wiecie gdzie pisać :P

tymczasem spod rzeszowa pojechałem do mielca na tą strefę, co to kiedyś neta nie mogłem złapać na niej.




dzisiaj długo tam nie zabawiłem tylko zapakowałem to co miałem zabrać....






i nawet zostałem zmuszony do spięcia pasami ładunku choć nie lubię tego robić i pognałem w stronę stolicy. tu przynajmniej jest przesył 7 mega na sekundę hyhy. ale i tak zdjęcia wgrywały się z pół godziny.

a kochani jutro ostatni dzień głosowania w II etapie końkursu na tego bloga wiec jak ktoś jeszcze nie wysłał mesa to niech się śpieszy hyhy. jutro o 12 jest meta. w tej chwili jestem na 10 miejscu więc ledwo na ostatnim do kwalifikacji do III etapu. jak inni jutro się rzucą to przepadniem.



i na koniec wisienka na torcie hyhy. zdjęcie wykopałem na interia.pl :P koleś wiózł wiadukt i paliwa mu zabrakło hyhy, a tak swoją drogą jak widać nie tylko ja muszę zwracać uwagę na wysokość hyhy. tyle że ja mogę upuścić powietrza z poduszek i te 5-7 cm się zyskuje a on z resorów nie spuści :P jedynie z krzyża.....

wtorek, 20 stycznia 2009

dzień szczególny :)

i nie chodzi mi o nowego prezydenta stanów co to oba ma jajka, tylko o premierę nowej furmanki bmw-sauber. właśnie dzisiaj zaprezentowali czym Robercik się będzie w tym roku ścigał. nawet nie wygląda tak źle jak zapowiadali. straszyli wyglądem sprzed 20 lat, a tu proszę ;) całkiem całkiem. no jeszcze dwa miechy i się zacznie.... hyhy
a ja tymczasem wczorajszy dzionek się obijałem (część pauzy weekendowej :P ) i dopiero wieczorkiem pojechałem się ładować. znaczy renatę ładować.
całą noc ostro jechałem i ranek praktycznie zastał mnie pod samym rzeszowem. nawet wyszło dawno nie widziane słoneczko :)

ale szczerze mówiąc myślałem, że stolica podkarpacia zaskoczy mnie większą ilością śniegu. a tu proszę. ledwo trawa przykryta. co prawda Polskę ogarnęło totalne ocieplenie ale w łodzi było jakieś 15 cm. jak zwykle w tej firmie zrzutka nie trwała długo i poturlałem się na parking przystacyjny na śniadanko no i oczywiście spanko.szef na razie nie daje sygnału do dalszego ataku więc po spaniu trzeba było uzupełnić kalorie, obiadkiem i popisać na blogu, co też czynię. pewnie postoję tu do jutra więc nie ma się co szarpać. jak to mówią pracę trzeba szanować :P

no a w sumie dawno nie pisałem nic do interii. mam chwilę więc może coś spłodzę :P



poniedziałek, 19 stycznia 2009

czarna niedziela..

jakiś wesołek alpejski ustawił mi awizację rozładunkową na wczorajszą niedzielę i to w samo południe. do dojazdu miałem 65 km więc musiałem wyjechać koło 10 rano coby się nie spóźnić. 5 czy 10 minut po czasie i mógłbym odstać ze trzy dni. rzekomo musiałbym czekać na wolne "okienko". stary bajer :P ale zwlokłem się i poturlałem do piotrkowa. jak widać na fotce normalni ludzie siedzieli w domu albo w kościołach i tylko ja jak ta sierota szwendałem się po drodze.
podobnie na terenie firmy. wszystkie rampy puste i tylko renata burzyła ład i porządek. jak widać nawet śnieg nie jest ruszony hyhy pod rampami. ale i tak prawie godzinę kwitłem zanim otworzyli wrota i zaczęli ściągać. w końcu udało mi sie wyjechać i ja szedłem po dokumenty jak się ruszyło ..... okazało się, że sporo aut miało chyba awizację koło 14, bo chyba z dziesięć ciężarówek podjechało pod bramę. hyhy oni dopiero się podstawiali, a ja śmigałem do domu. tak więc pół niedzieli udało się uratować hyhy a dzisiaj.... dzisiaj czekam na jakiś sygnał do ataku.
aha co do końkursu na bloga roku udało się przekroczyć magiczną liczbę 50 głosów i mam już trzy kulki przy etykiecie :) ale i tak głosujcie jak się da :) i pamiętajcie i00107 na 7144 :) coby pojeździć skuterkiem hyhy

piątek, 16 stycznia 2009

zaraz zniosę jajko i powiem koko...

coś mało zwolenników chyba mam bo nie mogę się w końkursie przebić przez magiczną iość 50 oddanych głosów. co prawda trochę mnie to dziwi biorąc ilość znajomych których powiadomiłem i podobno wysłali smsy oraz po przeprowadzonej na forum etransport akcji promocyjnej, ale
jak sądzę powodem jest błędne wpisywanie jedynki zamiast literki "i"
w treści na początku smsa. ale cóż :) bywa, a 8 miejsce nie jest złe hyhy. tyle, że do końca głosowania jeszcze parę dni zostało. śnieg dalej prószy a ja przyjechałem do murowanej gośliny i o ile rozładunek poszedł błyskawicznie. ( nawet pospać nie dali) o tyle w kwestii załadunku stoję trzecią godzinę pod rampą i mam dopiero cztery palety załadowane. zresztą mogliby wczesniej ładować tylko mój telefon zastrajkował i nie chciał dzwonić a ochronie nie chciało się tyłka ruszyć coby mnie poinformować abym się pod rampę podstawił. jak tak dalej pójdzie to wyjadę stąd jutro wieczorem o ile wczesniej mnie coś nie trafi, albo nie zniosę tytułowego jajka, ale wtedy to się przekwalifikuję na profesjonalną nioskę. a weekend sobie idzie....

czwartek, 15 stycznia 2009

powrót zimy

dzisiaj miałem rozładunek w piotrkowie trybunalskim w jednym z tych molochów logistycznych. wokół piotrkowa są chyba cztery takie gigantyczne zespoły magazynowe. dobrze by było, gdyby jeszcze było co wozić do nich :P no dzisiaj chłopaki chyba wypoczęci albo nowo zatrudnieni bo rozładowali mi auto w 15 minut. no jeszcze jest taka ewentualność , że mogli kończyć zmianę hyhy i do domu się śpieszyli :P

a tymczasem do łodzi wróciła zima. trochę śniegu spadło trzyma lekki mrozik i ogólnie jest super :) dzisiaj na tym wielkim placu próbowałem trochę poślizgnąć się renatą i.... generalnie massakra :P praktycznie nie da rady. albo trzyma ABS albo ASR ani w jedną ani w drugą hyhy. ale to chyba dobrze :) przynajmniej wiem , że trudno ją wyprowadzić z równowagi.

muszę szefa poprosić o traskę do bukowiny tatrzańskiej albo do bystrzycy kłodzkiej :) tam muszą być fajniackie widoczki teraz. porobiłbym parę fotek osobiście, a nie posiłkowałbym się sciąganymi z netu hyhy. albo pójdźmy na całość szefie i jedźmy w alpy hyhy.

lekki zastój :(

oj w tym poznaniu to sobie trochę postałem. razem "wyszły" prawie 32 godziny. na szczęście mialem doborowe towarzystwo jak widać na fotce hyhy. co prawda nie byłe przygotowany na taki długi postój, więc rano trzeba było ruszyć na polowanie, czyli "za chlebem" do jakiegoś sklepu. po zrobieniu wywiadu okazało się, że jest hyhy 2,5 km w jedną stronę. no chciał, nie chciał ruszyłem w jego stronę przy temperaturce -8. normalnie miodzio spacerek.
wróciłem skonsumiłem upolowane dobra hyhy i dostałem info o załadunku. w końcu. śmignąłem do jednego z molochów produkujących mebelki i po jakichś czterech godzinkach wyjechałem z uśmiechniętym pyskiem i dokumentami no i towarkiem na aucie.akurat tak się składa, że rozładować mam się dziś około 15 a trasa przebiega przez dom więc dzisiejszą pauzę kręcę w domowych pieleszach. ale jakoś mnie to nie pociesza bo ze źródeł dobrze poinformowanych wiem , iż na rynku transportu robi się kolejny zastój. massakra normalnie.



wtorek, 13 stycznia 2009

BLOG ROKU :) WOŚP :) ITP

no i po orkiestrowym weekendzie :) Jurek znów odwalił kawał porządnej roboty za nasz rząd i jego akcja początkowo tępiona przez wszystkich rozwija się na 100 fajerek :) a miała kiedyś pokazać to, że ludzie z długimi włosami i słuchający muzy innej jak disco polo potrafią coś dobrego zrobić. jak ktoś pamięta była to "letnia zadyma w środku zimy" i dopiero potem zrobiła się z tego Wielka Orkiestra :) na początku zresztą grająca rocka, punka i inne alternatywne dźwięki. bądź co bądź Owsiak powinien nobla dostać jak to Ochojska ujęła. ale do tematu hyhy udało mi się szybko opękać ten kalisz i zamiast rozładowywać się o 14 ja byłem jedną nogą na bazie o tej godzinie hyhy. wczoraj błogie lenistwo do wieczorka i dopiero około 23 załadowałem poznań i przyturlałem się do stolicy wielkopolski, gdzie kwitnę do chwili obecnej.
a tymczasem..... rozpoczął się drugi etap konkursu na blog roku 2008 hyhy. jak pamiętacie zgłosiłem się do kategorii "absurdalne i offowe". dlaczego offowe, bo generalnie zawód , który wykonuję jest offowy i niszowy i raczej nielubiany. a co do absurdalności to chyba absurdem jest myśleć o zwojowaniu czegokolwiek na kanwie konkursowej hyhy.


no ale skoro powiedziałem "a"
to trzeba powiedzieć "b". zresztą jak widzicie dochód z smsów pójdzie na dobry cel :)
tak więc gdyby ktoś miał chwilę i wolną złotówkę +Vat na koncie komórkowym to mógłby wysłać głos na moje wypociny. w tresci trzeba wpisać I00107, a słownie mówiąc- i,zero,zero,jeden,zero,siedem bez spacji i przecinków bo przyjdzie Wam zwrotka o nierozpoznanym smsie jak i mnie przyszła hyhy. no co ??? głosowałem na siebie, to choć jeden głos będę miał. a jak wygram hyhy :P to każdego smsującego przewiozę gratis skuterem :P słowo :)
Głosowanie w tym etapie Konkursu polega na wysłaniu SMS na numer 7144. W treści SMS konieczne jest podanie unikalnego numeru bloga, na który chcemy oddać swój głos. (Uwaga! W treści SMSa należy umieścić jedynie numer bloga, nie należy umieszczać w niej żadnych dodatkowych znaków ani spacji.) Koszt SMSa to 1,22 zł brutto (1 zł + 22% VAT).
W głosowaniu może wziąć udział dowolna osoba, przy zastosowaniu zasady, że z jednego numeru telefonu można oddać jeden głos na dany blog. Ponowne zagłosowanie na ten sam blog nie jest możliwe. Można jednak głosować – z wykorzystaniem tego samego numeru telefonu – na inne blogi biorące udział w Konkursie.


piątek, 9 stycznia 2009

nie lubię zmian :(

oj pracowita to noc była. około 1 w nocy ruszyłem z gdańska coby rano zameldować się we wrocku. w trakcie pauzy ruszył taki wiatr, prawie halny hyhy i co kawałek zawiewało śnieg na drogę. 460 km udało mi się pokonać po prawie 8 godzinach jazdy. najgorzej chyba było na odcinku bydgoszcz-września
tam na drodze porobiły się zaspy na około 30-40 cm i trzeba było dobrze cyrklować, aby nie upierdzielić zderzaka, albo nie wylądować w rowie. ale jakoś mi się udało doturlać do stolicy, zasypanego dolnego śląska i zaczęli rozładowywać. miałem ustalony ładuneczek powrotny 10 km dalej i wszystko byłoby OK gdyby nie przeciągnęli na maxa tego rozładunku. i niestety załadunek przeszedł koło nosa, bo spóźniłem się o pół godziny. no i tu nastąpiła zmiana planów. gdyby tamten ładunek wypalił to byłbym jutro około południa w domu, a teraz musiałem polecieć do brzegu dolnego (vide fotka górna) drogą, która chyba pługa nie widziała i standartowo o pół metra za wąską. udało mi się załadować ale niestety muszę to badziewie jutro zrzucić koło 14 koło kalisza. tak więc może na jutro wieczór ściągnę na kwadrat.
dziś miało być więcej fotek, ale przez godzinę udało mi się wrzucić raptem te dwie i musiałem się poddać. a jak widać dolny śląsk ładnie wygląda przyprószony śniegiem. teraz auza do rana, a rano powalczymy z tym kaliszem. a qrcze tak się ładnie wszystko układało hyhy ale za dobrze bym pewnie miał, gdybym sobie w domu posiedział przez weekend.


czwartek, 8 stycznia 2009

zima.

robiąc wczoraj fotkę w łodzi chciałem ponarzekać na zimę :P hyhy tylko mróz a gdzie śnieg ?? no to i sypnęło :) akurat jak miałem jechać do gdańska. z łodzi do zgierza odcinek 15 km pokonałem w .... 1,5 godziny. a byłoby więcej tylko dobrze znać skróty i tajne przejazdy :P
zresztą sami oceńcie jak fajnie to wyglądało :)

udało mi się wydostać z tego koszmaru (przez maruderów) i właściwie w normalnym czasie czyli około 5 godzin jazdy dobijałem do 3miasta nad którym jak widać znów zbierają się chmury :)





nie wiem czy się chwaliłem, że urodziłem się w gdańsku i moje drogi często haczą o 3miasto. hyhy wojsko odbębniłem w gdańsku :P a na tych górkach (brętowo) były kiedyś wieżyczki wartownicze i chodziliśmy tam pilnować magazynów. teraz budki zdjęli jednostkę prawie zaorali i magazyny chyba przenieśli :) latem to było fajnie sarenki, dziki itp.




no a tu się właśnie dziś ładuję. 200 metrów cofania do firmy, która się przenosi i zamówiła sobie autko coby się zabrać na raz :) massakra najgorzej było z wbiciem się tyłem w tą uliczkę i tutaj tego nie widać ale kawałek dalej po obu stronach rosną mało przyjemne dla plandek drzewka. no i oczywiście zaparkowane autka :) adrenalinka rośnie. trochę mnie chyba klęli bo wbijałem się z 15 minut.ale co tam :) grunt bez strat własnych ... i na jutro do wrocławia, czyli drugi koniec polski :) w końcu konkret traski hyhy oby tak dalej...

wtorek, 6 stycznia 2009

brrrrrrr !!!!!

-12 szok :P renata tak skostniała, że nie dała sobie ściągnąć plandeki. pół godziny się mordowałem z otwarciem boku co normalnie robię w 5-10 minut. następne pół godziny to było zapinanie po załadunku.
zaparkowałem nieopodal takiego ciekawego znaku drogowego hyhy z opisem z początku XIX wieku bo wtedy byli portyjerzy :P i do ranka "dusiłem komara" :) pierwsze co po przebudzeniu
to chwyt za kluczyk i....... uff zaburzyło i zaklekotało. niby na zewnątrz tylko -18, ale tyle co natrąbili wczoraj o tych autobusach nie mogących ruszyć...
po porannej kawce śmigałem w kierunku warszawki. powoli wstawało słońce a ja robiłem się coraz bardziej głodny. znalazłem parking i wziąłem się za szamanko

nie byłoby o czym pisać gdyby nie pathfinder jakiegoś delikatnie mówiąc, nie bardzo kumatego debila, który zaparkował dokładnie na wyjeździe z tego parkplatzu




to naprawdę trzeba mieć nawalone jak cyganka w tobołki, tym bardziej jako miejsca było w bród. no a ja sobie do waszawy dojechałem pozrzucałem i poleciałem dalej w stronę mazur gdzie teraz ładuję powrocik w stronę domu :) a za oknem -15 hyhy dobrze że nie muszę boków rozpinać :P dzisiaj....

poniedziałek, 5 stycznia 2009

pierwszy dzień pracy w nowym roku :)

właśnie przechodzę tzw. szok pourlopowy, który jakoś tak łagodnie przebiega. nawet cakiem składnie mi się wstało o 4 rano i mimo dwutygodniowego nicnieróbstwa pakowanie zajęło mi 15 minut. kawa, papieros kibelek czyli standardzik i heja na bazę. mimo 9-cio stopniowego mrozu renata zakręciła, choć z oporami i zaraz klekotała zaworami. trochę jestem zawiedziony bo miały być białe święta, opady śniegu a tu co ??? do takich obrazków jak na fotce daleko, łopaty rdzewieją zero zabawy :P
załadowałem rano ten poznań i pomknąłem A dwójką jak widać całaą czarną. hyhy w radiu trąbią o 20 stopniowych mrozach jakby nie wiem co za wydarzenie. w końcu zimę mamy no nie.

no i tak bez większych problemów dowlokłem się do tego poznania zrzuciłem i zaraz lecę dalej załadować cosik do stolycy :) i cały czas mam nadzieję że popada :) choć od piątku podobno ocieplenie. chyba na grenlandie trzeba się przenosić :) albo choć do szwecji.

sobota, 3 stycznia 2009

to już jest koniec.....

i niestety jak wszystko co dobre, tak i urlop szybko się kończy :(
wczoraj jeszcze spacerek brzegiem morza a dzisiaj wracam do łodzi :(



tu jeszcze rzut oka na molo i sopoćkowo wieczorem,
a w poniedziałek do pracy i wracamy do tematów drogowo-ciężarowych.