środa, 31 sierpnia 2011

korki, objazdy,remonty

chyba ta unia za dużo kasy pompuje bo normalnie ostatnio nie da się jeździć. no chyba że nocami. nawet na takich trasach jak łódź-rzeszów gdzie bez problemu się leciało trzeba teraz odstać swoje. tak jak na pierwszej fotce gdzie dolem idzie DK 8 koło piotrkowa trybunalskiego.

ponieważ mam alergię na stanie więc wschody słońca to jakby u mnie teraz normalka. przelecieć w nocy a w dzień pauza to mój sposób na jazdę.

dzisiaj okolice krakowa więc trzecia fotka - klasztor w tyńcu z A4 i ostatnia zakopianka.... w remoncie. no i teraz pauza bo w nocy trzeba będzie się przebić przez kraków jak będzie trochę luzu.

środa, 24 sierpnia 2011

rybny weekend

jak chyba ostatnio pisałem, dostałem traskę przez całą polskę, a mianowicie z rzeszowa do szczecina przez poznań. w szczecinie na browarze niegdyś bosman zapakowali mi harnasia w skrzynkach okocimia. brrrr i tak rzadnego z tych sikaczy nie da się pić. dziwię się jak oni tyle tego sprzedają.

ze szczecina na bazę dotarłem w sobotę nad ranem i niemalże z marszu (tylko pakowanko) pojechaliśmy z kumplem na rybki. na dwa dni pod namiot do odległego o 90 km sulejowa, nad pilicę.

stanowiska obraliśmy sobie w takich malowniczych miejscach i muszę się pochwalić ze mimo słabego brania udało się nam wyciągnąć aż 6 gatunków ryb. jeśli ktoś się orientuje to było kilka krąpi, kleni a nawet obok dwóch kiełbi udalo mi się złapać rybę zwaną świnką. oczywiście browarki też się spożywało ale nie byle lechy czy żywce tudzież inne siki ciotki weroniki, ale może mniej znane, za to szlachetniejsze. rewelacją okazało się piwo raciborskie a zaraz ponim swojsko brzmiący ciechan. warzone tradycyjnie o smaku z czasów komuny a nie pędzone sztucznie spirytusem. POLECAM :D a w poniedziałek od nowa polska ludowa. najpierw problem na bazie bo zawór czterodrożny nie chciał się odkleić i puścić luft do przyczepy a chwilę potem wylądowałem na serwisie z powodu awarii siłownika hamulca. udało mi się z trzygodzinnym opóźnieniem dotrzeć do miejsca docelowego gdzie chwila nieuwagi wózkowego skończyła się jak widac na fotce. cztery skrzynki popłynęły po betonie. u mnie na szczęście obylo się bez takich przygód.

natomiast niezłą przygodę musiał przeżyć kierowca osobówki napotkanej na A1 w okolicy rybnika. dwa pasy a jeszcze było za wąsko hyhy i wyjechał poza drogę.

czwartek, 18 sierpnia 2011

wypadek-przypadek

robię teraz traskę z rzeszowa do szczecina. i szczerze powiem fajnie się pociska bo ładna pogoda,nic tam się na szybie nie maże prócz owadów, a jednak ludzie tłuką się na potęgę. w sumie to zawód blacharza i mechanika nie jest zagrożony bezrobociem bo sami zobaczcie. to wszystko dorobek z jednej trasy a właściwie nawet jej części. co ciekawe żaden z tych przypadków nie zaistniał z powodu nadmiernej prędkości. pierwszy to klasyczna próba wciskania się z podporządkowanej. druga fotka kolega zaraz za przejazdem kolejowym na takiej s-ce wyjechal z drogi bo pewnie przysnął i postanowił kontynuowac pauzę na boku. no i trzeci wypadeczek w mleczarce pękła przednia opona i go pokierowało ....do sąsiadki :D


wtorek, 9 sierpnia 2011

lekuśko :D

ruski bez pistoletu to jak....trzeźwy ruski czyli coś rzadko spotykanego. tak i ten poprzedzający mnie kolega musiał sobie chociaż nakleić :D. ostatnio miałem okazję przejechać się nowym mostem w płocku co to przez kilka lat wisiał bez dróg dojazdowych. no co ??? mógł ktoś zapomnieć o dojeździe ??? no pewnie że mógł. ale tylko w polsce.




ostatnio ganiam po północnych rubieżach i cały czas z lekkim towarkiem. nawiedziłem tez gdańsk gdzie prace na ul.słowackiego idą pełną parą. a wracając do lekkich ładunków. w biskupcu aby załadować towarek. lekki niby bo styropian trzeba przejechać przez mostek oznakowany 12 tonowym zakazem. a ja na pusto ważę 16. i jak tu nie łamać przepisów. dobrze że przez tamę we włocławku z 20 zrobili 30 ton to teraz nawet ze średnim ładunkiem można przelecieć. :)

wtorek, 2 sierpnia 2011

koniec lipcopada

pogoda nas nie rozpieszcza, ale jak mówią podobno sierpień ma być lepszy. mnie osobiście też zbrzydło latanie w kurtałce przeciwdeszczowej.


chociaż momenty były:D momenty bez deszczu jak widać na pierwszych dwóch zdjęciach. na trzeciej fotce aparatura do kładzenia betonu i formowania z niego drogi, takiej jak ósemka koło piotrkowa na kolejnej. i na koniec rozładunek w wiosce nad zalewem sulejowskim. niby nic wielkiego ale koleś miał frajdę jeżdżąc po błocie takim że chwilami nie dawał rady nawet napęd na cztery kółka. wyciągał się wtedy na łyżce i jechał dalej. taka łyżka by się renacie na zimę przydała...