środa, 9 października 2013

połówka melona (exclusive)

no i nadszedł ten dzień. po 6 latach 10 miesiącach i trzech dniach renata osiągnęła przebieg pół miliona km. a stało się to między rondami w miejscowości KĘTY.
jak widać potrzebowaliśmy na to 10 378 godzin jazdy co daje średnią prędkość 48,17 km/h.  przez rurę wydechową puściliśmy jakieś 160 tys.litrów paliwa z czego ponad 2200 litrów w czasie 1163 godzin pracy na postoju.
wykonaliśmy jakieś  1600 przewozów podczas których przewieźliśmy około 11 tys. ton
byliśmy w czterech krajach europejskich i oprócz polski gościliśmy w czechach na słowacji oraz u niemców.
uczestniczyliśmy w trzech kolizjach (żadna nie powstała z mojej winy) w dwóch przypadkach z paniami i raz z panem. we wspomnianym czasie nie doszło do żadnych poważniejszych awarii, a te które były wiązaly się ze złośliwym dolaniem do układu chłodzenia jakiegoś płynu najprawdopodobniej kwasu solnego lub ad blue. a były to uszkodzenie uszczelniaczy pompowtrysków, przez co ucierpiała sprężarka powietrza, która puszczając olej wykończyła APM czyli zawór sterujący powietrza. jedyną awarią niezależną było pęknięcie przewodu powietrznego.no nie licząc usterki stacyjki do której doszło z powodu wyrobienia się kluczyka. zjechaliśmy dwa komplety opon na przedniej osi trzy na bliźniakach oraz jeden na przyczepie.jesli chodzi o polskę to najdalej dojechaliśmy do miejscowości. POLICE na północnym zachodzie, ZAWIDÓW na południowym zachodzie, SANOK na południowym wschodzie i SUWAŁKI na północnym wschodzie. najwyżej byliśmy na 947 m.n.p.m. a najniżej parę cm pod poziomem morza.
i oby tak dalej....

sobota, 5 października 2013

renault(wacja)*

*renault(wacja)- czyt. reno wacja
no i skończyło się lato. rano temperaturka w okolicach zera, sezon deszczowo wiatrowy więc trzeba porobić to czego nie będzie się chciało w czasie niezbyt przyjemnym dla ciała.

co prawda jak na razie oko cieszą kolory jesieni, ale chyba już niedługo.


jeśli ktoś pamięta sytuację z sierpnia ubiegłego roku (foto poniżej) jeśli nie to zapraszam pod podany link
to pragnę poinformować że po przepychankach z ubezpieczycielem w koncu udało się osiągnąć kompromis w wyniku czego....

renia trafiła do serwisu w rzgowie gdzie przeszła mały face lifting
nie dostała co prawda botoxem ino lakierem i wstawiono jej całkiem nowe oczko (prawe) zdemolowane przez pana ze skody.

jeśli dodamy do tego małą renowację plandek. chłopaki w trójkę siedzieli na dachu cztery godziny. to można powiedzieć, że na deszcze i słoty jesteśmy gotowi, choć nie mamy ochoty.

zaraz po plandekach był test na myjni i renatka wygląda oto tak.
a w nadchodzącym tygodniu zapraszam na specjalny pościk ze specjalnej okazji...

środa, 21 sierpnia 2013

sierpniowa laba

wielokrotnie pisałem o "fahofcah" architektury projektujących bez pomyślunku wszelkiego rodzaju infrastrukturę z brakiem miejsca dla dostaw. i tu mamy kolejny przykład. "galeria sfera" bielsko-biała. nie dość że dojazd wąziutkim ulicami to od zaplecza kompletny brak możliwości podjechania dużym składem.dobrze że tknięty przeczuciem załadowałem tę część na auto ale i tak wynikł problem z zostawieniem przyczepy, która skutecznie zablokowala przejazd.

za to sam budynek wzniesiony z rozmachem. szkoda tylko, że nie pomyśleli o dostawach towaru którym się tu handluje. 

a tutaj już ustroń. mała miejscowość niedaleko skoczowa. tu na szczęście na firmie było dość miejsca na manewry :D

ceramika paradyż w świetle wschodzącego slońca prezentuje się dość ciekawie.

i pierwsze oznaki zbliżającej się jesieni. poranne mgły zalegające na drogach.

a tak minał mi długi weekend. nad pilicą z wędkami we względnej ciszy i spokoju.

jak widać woda w pilicy musi być czysta skoro rak się zadomowił i nawet sobie żyje.

wtorek, 23 lipca 2013

z biegiem popradu

trochę mi się ostatnio dała we znaki złośliwość przedmiotów martwych. zaczęło się od awarii stacyjki w któryś piątek około południa. poszedłem sobie po zakupy, wracam chcę zaburzyć a tu zonk. kluczyk wchodzi ino do połowy.trzeba było fachury i za jedyne trzy stówki doprowadził ją podobno do stanu używalności... podobno bo w zeszłym tygodniu znowu mi się zbuntowała, ale że podobno zdolny jestem więc dalem sobie radę już sam.

a najciekawsze, że za pierwszym razem zbuntowała się w takim oto miejscu :D

potem w poniedziałek mam być na 6 rano w lublinie więc żwawo ruszam około pierwszej w nocy i po ośmiu minutach jazdy coś mi się dymi.... okazalo się że oponka nie wytrzymała ciśnienia czyli tzw. presji i się rozpękła

a potem już bylo fajnie. wschód slońca koło sandomierza...

nałęczowskie fretki....

super wjazdy do firm... może tego tu nie widać ale po lewej jest brama w którą cofam a pod wodą jest dołek na pół koła :D

za to od wczoraj jest extra. śmigam sobie po górskich trasach i nawet było mi dane looknąć na taterki

byłem w krynicy zdroju

i w fabryce muszynianki.

zresztą mam to udokumentowane.

a potem sobie pojechałem wzdłuż popradu do new sącza

widoki były naprawdę przednie..

najciekawsze, że chcąc dojechać do muszyny trzeba śmigać przez mostki 15-to tonowe. na pusto spoko się mieścim ale z ładunkiem prawie trzy razy przekroczony tonaż. a innej drogi niet

tutaj dojeżdżamy do piwnicznej

oczywiście cały czas towarzyszy nam rzeka poprad.

a tutaj rytro z ciekawie umiejscowionym zamkiem. tu go co prawda nie widać ale musicie uwierzyć że jest.

i na koniec rzut oka na jeziorko rożnowskie z wijącej się serpentynki. kiedyś już wrzucałem fotki z tego miejsca ale jak pamietam deszczowo było, więc dziś słonecznie niech będzie.

i po prawo dunajec w pełnej krasie w okolicy czchowa

a teraz pauza w okolicach krakowa i oddech przed walką na śląsku. dwa miejsca zrzutki w tym jedno w samiuśkich katowicach. brrr....

piątek, 5 lipca 2013

trzy dni w bydgoszczy

tydzień zaczął się dość fajnie. traska do świdnicy więc znów zobaczę góry. świt zastał mnie na A8 

i w sumie fajnie bo słoneczko dawało w plecy a nie po oczach

teraz przejazd przez wrocław to normalnie przyjemność. no chyba że trzeba zjechać do samego wrocka a tam nie bylem ze trzy lata więcmogę się tylko domyślać co się tam dzieje. ostatni pobyt pamiętam 5 km w 4,5 godziny czy jakoś tak.

a tutaj renata na tle gór wałbrzyskich. z prawej lekko za chmurami nawet śnieżka zamajaczyła. ogólnie całkiem fajnie, choć nie tak jak ostatnio kole karpacza. :D

no i trafilem do bydgoszczy. i tu nastąpiło zatwardzenie. przyjechałem w środę koło 16. wyszła pauza więc "poszłem" na ryby. znaczy "poszłem" bo nie było daleko nad brdę. gdyby było ze dwa kilometry napisałbym poszedłem :D ryby nie brały za to obficie wieszaly się wodorosty więc wróciłem i spanko 
czwartek rano info zaladunek wieczorem. OKI pomyślałem . zrobiłem trochę papierkowej roboty sklepowej (vide sklep u borsuka) i wieczorem koło 20 zajechałem do schenkera w bydgoszczy. dyspo mówi podaj nr telefonu i czekaj. no to czekałem. około 2 w nocy szlag mnie trafił więc idę do tych ciołków biuralistycznych i pytam czy długo jeszcze będą zastanawiać się pod którą rampę mnie podstawić. a co usłyszałem ??
"sorry k..wa zapomnialem że czekasz i wszystko już wysłaliśmy" no kwiaty po prostu. może ja kiedyś zapomnę, że miałem się ładować a jeszcze lepiej rozładować z towaru schenker'owskiego

wtorek, 11 czerwca 2013

porębane dojazdy :D

dzisiaj miałem okazję zrzucać ładunek rzut beretem od szklarskiej poręby. wszystko byłoby OK tylko zakładając firmę ktoś trochę zapomniał że będą realizowane dostawy ciężarowkami większymi niż poczciwy STAR. sami możecie zobaczyć gdzie mnie wyniosło.

a dojazd mniej więcej 3-4 km taką drogą stromo w górę. dobrze że było gdzie nakręcić oberka :) co prawda z wyjazdem nie było już tak słodko i trzy razy cofałem i poprawiałem najazd bo ktoś postanowił postawić sobie dwumetrowy murek na wjeździe.

na szczęście udalo mi się bez strat własnych wykaraskać dotrzeć do normalnych dróg.

w tle majaczą karkonosze ze szrenicą, łabskim szczytem i śnieżnymi kotłami  ale te pokazywałem na borsuczych fotkach. jak ktoś chce zapraszam. http://www.borsuk6x9foto.blogspot.com/

no niestety za słodko by było gdyby ktoś nie postanowił się rozwalić na drodze. na szczęście po mniej więcej półgodzinnym staniu udało mi się przejechać. no i tak teraz mam 24 godzinki do awizacji w stonce u adamiakowej i chyba zawinę się na rybki. :D

piątek, 10 maja 2013

wiosna, wiosna.....aaaaach to ty

zima była dłuuuga w tym sezonie i nawet u mnie na blogu śnieg dość długo zalegał na pierwszej pozycji :D aż mnie znajoma Hania opierdzieliła. czas więc na zmianę scenerii.pisze mniej bo pracy więcej i jakoś jak człowiek zakonczy szychtę to bardziej myśli o poduszce niż o kompie

ostatnimi czasy miałem okazję odwiedzić stolicę i puściłem się nieuczęszczaną dotąd przez borsuki ścieżką coby wypróbować czy renata przejedzie pod takimi przeszkodami :D

jak widać udało się i po drugiej stronie wisełki zamajaczył pałac bezkultury i czochracze chmur w stolicznym wydaniu.

udalo mi się nawet oblookać basen narodowy z bliska. nawet dach był zamknięty :D pewnie tak zostało od pamiętnego meczu a może boją się otworzyć żeby się coś nie popsuło.

ja wiem że kto bogatemu zabroni ale powiedzcie mi co kierowało kimś kto zamówił za drobne 1000 plnów sobie taką rejestrację ?? ja rozumiem te wszystkie typu KASIA czy RICO widziałem nawet RMF ale MMMM jakoś do mnie nie przemawia.

dostaliśmy jako firma certyfikat rzetelnego przewoźnika i nie bez dumy wożę takowy na przyczepie. od przedwczoraj....

a to efekt wymuszenia przez osobówkę pierwszeństwa przejazdu na widocznym koledze. jakoś mam wrażenie że aut coraz więcej a kierowcy coraz gorzej jeżdżą. 

i świeżynka z wczoraj. cementownia ożarów w której gościłem a którą chyba każdy zna choćby z cmentowozów których wiele przewija się po naszych drogach.
no to wiosna zagościła na blogu to jeszcze dam fotkę z pierwszomajowych rybków. sezon rybaczy otwarty....