czwartek, 31 lipca 2008

ufffff gorrrąco :P

wczoraj pisałem, że stoję w nidzicy :) no trochę sobie postałem. prawie 11 godzin spędziłem pod widoczną na zdjęciu rampą. podobno tylko mieli naklejki ponalepiać. a calutki dzień praktycznie się nic nie działo. za to przed 22.00 raban szybko, szybko po papiery itp. wiadomo do domu chcieli iść. wtedy mnie się jakoś przestało śpieszyć hyhy. no ale udało mi się przewlec jedynie do 22.20 i heja w drogę. do mosiny czyli miejsca docelowego wg navi było 323 km (w rzeczywistości wyszło 331) normalnym tempem w 4,5 robi się około 290-300 km, ale podjąłem wyzwanie hyhy. trasa biegła głównie drogami wojewódzkimi i dopiero od torunia leciałem krajówką czyli teoretycznie lepszą :P (momentami fucktycznie teoretycznie :P ) ale generalnie było puściutko na plecach nie za wiele, więc 9 złotych rzadko schodziło. no i wpadłem do tej mosiny dosłownie na styk. w momencie podjechania pod bramę została mi jedna minuta do 4,5 godz. :P no ale zanim się ustawiłem wynik brzmiał 4 godz. 34 minuty :P była prawie trzecia w nocy :P bach na wyro i lulu. o 7.00 pobudka podstawiamy się pod rozładunek . u antka zwanego rurą :P rozładunki zawsze były w miarę szybkie więc i dzisiaj poszło gładko.


mogę powiedzieć że koło 9 miałem już looz. trzeba jednak jakąś pauzę wykręcić. co jednak mnie zszokowało to jak zawsze u antka ruch był taki, że czasem ciężko było się obrócić, to dzisiaj lipa z nędzą. przez cały dzień może z sześć aut było. no ze mną to z siedem :P

dzisiaj matka natura dała mi okazję do poobcowania bliżej ze swoimi córami osami zwanymi.no wiadomo gorąco więc okna pootwierane. (nie dorobiłem się jeszcze klimy postojowej :P ) śniadanko sobie naszykowałem. szyneczka, serek ogórek i pomidorek a tu wpadają trzy bzykadła i heja mi do kanapek. ale skubane jak wyczuły szynkę bez fosforanów hyhy.
powycinały sobie po kawałku i jak bombowce ruszyły w stronę okna. ledwo wystartowały. jedną to tak rzucało jakby po trawie była :P chyba przegięła, albo po ciężkiej nocy była :P no bądź co bądź musiałem uważać, bo dwa lata temu nieopatrznie przydusiłem ich kuzynkę i jak mnie dziabła to wylądowałem na pogotowiu. w sumie to nigdy nie byłem uczulony a te dwa lata temu jakoś tak mi łapa napuchła. może to osa teściowa była :P jakaś superjadowita :P


po śniadanku bach na wyro ale jak tu spać przy takiej temperaturze :P musiałem wiatrak uruchomić coby w trakcie spania mego dmuchał, no i tym sposobem przetrwałem jakoś na tej patelni a teraz to loozik :) tylko 29 jest, już w gądkach sobie stoję i w dodatku w cieniu więc całkiem luzacko :)

środa, 30 lipca 2008

bartoszyce c.d.

siedzę sobie teraz u podnóża zamku z XIV w. w nidzicy i w końcu znalazłem przesył na tyle wartki coby puścić parę fotek. na w/w zamku bawiłem w 2003 roku kiedy to z kumplem robiliśmy rajd szlakiem zamków naszych zachodnich sasiadów. ale wróćmy do wczoraj :) więc wczoraj bladym świtem pusciliśmy się z renią na podbój mazur do bartoszyc via słupy k.olsztyna.
zawiało nas między innymi do ameryki hyhy
i nie wiem o co ten cały szum wokół wiz i zielonych kart skoro nas nawet nikt o paszport nie pytał :P ba nawet urzędu imigracyjnego nie widzieliśmy. no ale po prostu mielismy farta widać :P

w słupach jak to w słupach. zakład pamięta swietność epoki gierka, a może i nawet samego gomułki :P niemniej małe co nieco jeszcze tu produkują, więc i dostawy trzeba robić i nie ma co liczyć na postawienie nowszej rampy tylko trzeba kombinować z podjazdami pod takową jak na fotce bacząc coby nie urwać niczego przy aucie :P


po rozładunku heja dalej :) i niespodzianka :) w końcu za olsztynem zrobili i oddali fragment dk 51 i teraz to jest bajka :) no może trochę za wiele wysepek postawili :P ciężko się wyprzedza maruderów :) ale sami zobaczcie jak ładnie

w bartoszycach już na mnie czekali :P więc rozładunek poszedł szybko i już miałem lecieć po ładunek powrotny, ale niestety został odwołany. w styropiarni w olsztynie mnie nie chcieli bo mimo gabarytu renia zabiera tylko 300 paczek a oni chcieli 330 załadować. (qrna niech na dach pakują i pasami wiążą :P ) a potem jeszcze jeden ładunek uciekł i tak oto zostałem na noc w bartoszycach :) na browarka trochę za chłodno było wię wziąłem się za wrzucanie fotek na bloga :) niestety mimo dwugodzinnych starań nie udało mi się nawet jednej zasadzić. :( a dzisiaj rano majster zadzwonili i wysłali mnie do nidzicy gdzie kwitnę od 11.00 i czekam jak ponaklejają etykiety. tak mi powiedziała taka jedna pani w spedycji. taka całkiem podobna do ....nikogo :P

i w tym miejscu chciałem zamieścić gratulacje dla qmpla mego Fryty i Agi jego z okazji wczorajszych urodzin małego Fryty - Kubusia :) oby Wam się ... :) i cieszę się razem z Wami

wtorek, 29 lipca 2008

bartoszyce

niestety mimo usilnych prób na tym zadupiu nie udało mi się dodać ani jednej fotki :( poprawię się jutro , jak złapię lepszy przesył danych :)

poniedziałek, 28 lipca 2008

łikent :P

no skończył się dłuuugi weekend pracowity zresztą dla mnie jak pamiętacie :P zresztą na borsukolokalizatorze widać kiedy stanąłem hyhy w piątek o 12.15 chyba i do tej pory mam pauzunię weekendową ( ale jak to mówią zaraz szef zadzwoni i skończy się babci sranko). no i w końcu pora przedstawić owoc pracy mej czyli kuchnię in villas borsukas. dla przypomnienia pierwsze zdjęcie prezentowane kiedyś :)
niezła była rozpierducha hyhy
i ten sam kącik robiony dzisiaj rano. zostały takie tam jeszcze listwy przypodłogowe itp ale generalnie widać koniec hyhy

no właśnie ominąłem okno bo tam jeszcze małe co nieco trzeba poprawić :) ale wiem jedno : przynajmniej dwa lata zeeero remontów. no chyba jak sufit mi na łeb zleci :P

a tutaj niespodziewanka :)
napisał do mnie kolega po fachu śmigający w nowej zelandii. jak patrzyłem na mapkę w statach to widziałem wejścia z australii - nowej zelandii ale myslałem sobie że to jakiś przypadek :) a jak się okazuje za oceanem też czytają borsukowego bloga hyhy


i przysłał mi kolega Tomek parę fotek które dla mnie wyglądają bardzo wakacyjnie a dla niego to codzienność

oczywiście śpieszę się z Wami podzielić widokami , bo nie jestem "pazur" i nie będę się sam napawał :P tym bardziej, że
są bardzo ładne :)

no i przy okazji dwa słowa do Alexa :) dzienks za komentarze hurtem pisane hyhy. czytałem wszystkie i gdzieś sie podziewał jak Cię nie było :)




piątek, 25 lipca 2008

oszczędności

w ten właśnie sposób kierowcom dużych aut psuje się opinię.bezczelnie spuszczając ropuchę na środku parkingu przy stacji benzynowej. daleki jestem od oceniania etyki sprzedawania tzw."oszczędności ", ale do ch... pana nie jest to powód do afiszowania się.u naszych zachodnich sąsiadów ci panowie zanim zdążyliby "zaciągnąć"mieliby obok siebie straż ogniową, ekipę do usuwania zanieczyszczeń i policję wypisującą mandat + rachunek. chcecie spuszczać wasza sprawa, tylko nie dziwcie się później jak ktoś mówi, że wszyscy kierowcy to złodzieje.no bo jak to w ten sposób się odbywa...

jak było widać na podkarpaciu lało i lało , więc dobrze się stało że załadunek na powrót miałem w mielcu, gdzie było deszczu znacznie mniej. trochę tam pokwitłem , ale nie ma tego złego..... :P w kabince mam błysk hyhy. po załadunku w stronę domciu :) koło b.znanego toru w kielcach



i koło dziwnego domku na kominie w srocku koło piotrkowa :P ciekawe czy jakaś królewna czeka na swego wybawiciela hehe a smokiem pewnie jest jej tatuś.



wczoraj uruchomiłem "borsukolokalizator" :P jak ktoś byłby ciekaw gdzie się szwendam to pokazuje on w miarę aktualną pozycję. po lewej macie linka do stronki pod tytułem "zobacz gdzie jestem" :) a gdyby ktoś stwierdził że właśnie jestem w jego okolicy i zaprosi mnie na kawę :) czemu nie. jeszcze jak to będzie eteryczna blondynka hyhy





od razu wyjaśniam : współpracuje to z automapą i chodzi przez synchronizację w serwisie miplo. aktualizuje pozycję co dwie minuty wiec jak ktoś posiedzi przy kompie, kiedy jestem online mógłby pojeździć ze mną wirtualnie :P fajny bajer :) tyle że jak wyłączę auto mapę, albo neta to lipa hyhy i już szef mnie namierzy hyhy


czwartek, 24 lipca 2008

Nela

biegając wczoraj po necie trafiłem na apel kolegi z branży transportowej o pomoc dla córki. dlatego po lewej stronie znajdziecie link "nela krakowiak" który przeniesie Was na stronkę, gdzie znajdziecie pełen opis sytuacji i dane gdyby ktoś mógł i chciał pomóc. :) cytując hasło z reklamy telewizyjnej "dobro powraca" pozdruffka

środa, 23 lipca 2008

zagadka :)

no właśnie :P co łączy, a co dzieli bryczki pokazane na dwóch pierwszych fotkach :P obydwie mają po dwie osie i obydwie powodują zwichrzenie grzywki prowadzącego :P sugestie walcie w komentarze albo w księgę gościów :)
o ile pierwsza śmiga po zlotach pokazach itp. o tyle drugą
często się spotyka na drogach "krainy latających siekier" czyli w świętokrzyskim. właśnie tam mnie dzisiaj zagoniło, bo chyba wykrakałem sobie tymi starachowicami w poznaniu :P
a jak starachowice to i oczywiście wąchock gdzie zaraz za tabliczką z nazwą miejscowości sołtys z kołem gospodyń wiejskich im. genodefy pigwy rozdawali kaski. podobno w poniedziałek ufo porwało konia z pługiem. koń spadł a pług jeszcze nie. swoją drogą ładne imię ta genodefa. takie groźne ze smiercią w oczach (death) hyhy



a tutaj panorama wąchocka. i chciałbym zdementować pogłoski jakoby córka sołtysa dawała po kątach i dlatego wszystkie domy są okrągłe. sami widzicie że robią tu kanty jak wszędzie :P




i tym sposobem via opatów widoczny na zdjątku,





jak i klimotów widoczny na tym (ładnie tu mają no nie ?? ) pognałem sobie do rzeszowa o którym to pisałem wcześniej. zmokłem jak qra bo tym razem media nie kłamały mówiąc że na podkarpaciu leje jak z cebra. fucktycznie wyjść z kabiny to była massakra. jeszcze w miejscu rozładunku stało jeziorko i jak podjechałem pod drzwi musiałem wysiadać prawą stroną, bo z lewej wody było do połowy koła. jak byłem poprzednio narzekali na brak deszczu to teraz mają hyhy zresztą ludziom zawsze źle. albo mogłyby się skończyć upały, albo ulewy, albo mrozy albo... a przecież grunt to pogoda ducha :)






poniedziałek, 21 lipca 2008

komornik(i)

czarne chmury zawisły nad kulczykbahną hyhy zresztą u nas już od dawna wiszą nad wszystkimi autostradami :P ale z tych widoczych na fotce nawet trochę popadało. w sumie od dzisiaj wróciłem w pełnym wymiarze do rrrrrobótki i jak przystało zacząłem od poniedziałku choć remontu dopiero 75 % wykonane.
trochę mnie martwi sytuacja z młodymi boćkami, które to trenują pierwsze loty. a wiadomo, jak młode śmigają koniec lata blisko :( co prawda wyjazd urlopiasty przede mną ale.... laski znowu opatulą się w koce :P

o ile bociany latają bezgłośnie to nasze jastrzębie z krzesin widocznych na fotce zrobionej zza płotu hałasują ile wlezie. naprawdę współczuję okolicznym mieszkańcom bo ja bym fioła dostał po pierwszym tygodniu. wierzcie mi huk jest przeogromny. niegdysiejsze migi nawet w 1/3 tak nie hałasowały. no chyba że f-16 zabijają hałasem hyhy




i tym sposobem doturlałem się do komorników (ale nie tych sądowych ino poznańskich ) do strefy przemysłowo-magazynowej gdzie firmom kasy starczyło na budynek, a na parking dla ciężarówek, albo plac manewrowy, coby wygodnie podjechać pod rampy, to już nie bardzo. zresztą kto by się tam martwił taką pierdołą. grunt coby szefostwo miało gdzie zaparkować .pod tym względem też do europy mamy daleko.

sobota, 19 lipca 2008

bzzzzzzzzzzyk

spotkać jeden kombajn na drodze to masakra a trzy ??? hyhy dobrze że były dwa pasy. ale jakby te kombajny zaczęły się wyprzedzać :P a leciałem sobie do tarnowa podgórnego, koło poznania, więc po drodze mijałem fabrykę MANa

czyli zniemczonego stara. tylko skąd star w poznaniu :P w końcu robili go w starachowicach, ale różne dziwne rzeczy się u nas dzieją, więc nie powinno mnie to dziwić.
w tarnowie podgórnym w końcu odespałem trochę tego remontu bo jak podstawili mnie po 15 to zaczęli rozładunek po 19. ale i tak obudziło mnie bzyczenie czy bzykanie podobne do dźwieku komara. a to kolesie na takich pierdolotach ganiali wróble. ten na zdjęciu o mały włos nie skończył na drutach. brakło mu siły wznoszącej :P widać mało red bulla wypił hyhy



a tutaj trochę nadmuchane auto z serialu kryminalni. być może było zrobione na gaz i trochę butla puszczała :P


środa, 16 lipca 2008

wykład

walczyłem dłuuugo i namiętnie ale udało się rzucić prawie całą podłogę. chyba sami przyznacie że widać różnicę między fotką zamieszczoną wcześniej, a tą zrobioną dzisiaj. teraz to mogę nawet na oxfordzie wykładać hyhy. gdyby kogoś zaintrygował brak tego jednego kafla na ścianie to spieszę wyjaśnić. w piątek wpada kolo z meblami i przywiezie mi parapet zrobiony z takiego samego materiału jak blaty i jak sobie go zainstaluję będę mógł uzupełnić braki. no jeszcze zostaje ta wnęka pod oknem ale tam będzie cosik specjalnego. no a z tą podłogą walczyłem do 1.00 w nocy i po 22.00 to nawet nie docinałem końcówek, coby sąsiedzi mnie nie przeklęli , a potem padłem na łoże, jak kawka na trawkę i zasnąłem snem sprawiedliwego :P , a tutaj zrzut ekranowy mojego snu ciężko styranego wykładowcy- drivera. no cóż pomarzyć dobra rzecz :P


wtorek, 15 lipca 2008

krótki epizod o odpoczywaniu :)

w końcu można odetchnąć powietrzem pozbawionym pyłu ze ściany i pozbawionym specyficznego zapachu kleju do płytek :P w sumie dobrze się stało, że wpadła ta traska bo chyba bym padł na ćwarz przy tym remoncie hyhy. no i w ten sposób rano załadowaliśmy renatę koło zgierza i pojechałem sobie do komornik kole poznania. tam szybka zrzutka.i heja po ładunek powrotny do piły. nawet specjalnie mnie nie zirytowały korki na wlocie do poznania gdzie drogowcy, rozryli dokładnie wszystko :P wogóle jakiś wczoraj byłem spokojny, wyloozowany i uprzejmy jak nigdy :P
do piły dotarliśmy koło 16 wpadamy do firmy a tu wszystko zamknięte na cztery spusty. "oooo w mordę jeża panie ferdku" sobie pomyślałem. chyba mamy stanie do rana. ale nie zniechęcony polazłem zrobić szersze rozeznanie. wszystko pozamykane :( ale w jednym z okienek świeci się światełko :P zapukałem lekko paluszkiem ( bo nie mogłem znaleźć cegły) i wyglądnęła pani o urodzie przeznaczonej dla wybitnych koneserów. znaczy się nie miała nic wspólnego z laskami z okładek kolorowych pisemek :P znaczy się ... no wiecie co to znaczy :P mówię " po towarek zajechałem. a ona oczy jak 5 zyli i że nic nie wie, a szef będzie za 40 minut.no traf chciał, że był za pięć :P oświecił mnie że jego firma pracuje od 7 do 15 co jest niespotykane w tym kraju hyhy ale w drodze wyjątku i jak mu pomogę to wrzucimy ładuneczek. generalnie jestem na etacie kierowcy a nie ładowacza hyhy ale mając w perspektywie stanie do do 7 rano.... no i za pół godzinki szczęśliwy i z uśmiechem na pysku jechałem w stronę domu :P

po drodze przeglądalismy sie w szybach autek ciagniętych na lawetach :) jakbym to zdjęcie wykadrował albo miał lepszy zoom w aparacie to fajniej by wyszło :)

a tak swoją drogą to w kierunku litwy, łotwy kutwy i dratwy coraz lepsze auta ciagną :P i to nie schroty tylko nówki nie śmigane
i tym sposobem doleciałem do zgierza , gdzie pozbyłem się ładunku i dalej do bazy lekko przeginając wydłużony czas jazdy ( zakończyłem wynikiem 10 godzin i 20 minut :P ) zakończyłem dzień odpoczynku hyhy i dzisiaj dalej biorę się za kafelki :P tym razem podłogowe.



poniedziałek, 14 lipca 2008

:P

właśnie przed chwilą skończyłem rzucać kafle na ścianę :) jeszcze podłoga :) ale to jutro bo dzisiaj wpadam do roboty coby traskę zrobic i nie zapomnieć jak to się renatą jeździ :)

sobota, 12 lipca 2008

c.d.n.

kiedyś musiało to nastąpić :P czyli koniec z wyburzaniem , demolowaniem i niszczeniem :) czas zabrać się za nadawanie jakiego takiego wyglądu :P więc najpierw malowanko na suficie i ścianach, a zaraz potem kafelki, duperelki, kraniki , dywaniki :P no na dywaniki to jeszcze troche :P
pracuję cały czas baaaardzo intensywnie co widać poprzez porównanie dwóch wczorajszych fotek. tej zrobionej koło południa...
i tej zrobionej wieczorem. po robocie czyli koło 23 walnąłem sobie małego browarka i ...obudziłem się w środku nocy przed telewizorem hyhy. ale niedługo będę mógł sobie odpocząć w pracy. w poniedziałek zasuwam od bladego świtu. ciekawe czy uda mi się rzucić kafle na podłogę. a muszę się streszczać bo w piątek wpada kolo z meblami.
oczywiście cały czas pamiętam, że jest to blog transportowca, a nie budowlańca hyhy (aczkolwiek stwierdzam obecność ukrytych talentów :P u się ) więc dajemy w tym miejscu fotkę zwiazaną z transportem hyhy tylko nie wiem czy to transport gejów czy właściciel to gej :P fotka oczywiscie jest z interii ale tak jakoś wpadła mnie w oko :P


czwartek, 10 lipca 2008

bestial devastation :)

sam się zastanawiam co mi ta chałupa zrobiła, że tak się na niej mszczę :P chyba odreagowuję wszystkie frustracje wywołane prowadzeniem auta na naszych drogach. no bądź co bądź totalnego zniszczenia dokonałem solo, ale do wynoszenia powstałego gruzu musiałem poprosić młodszego borsuka czyli brata mego rodzonego. nawet nie musiałem długo klęczeć i bić głową w posadzkę :P
gwoździem programu było wyniesienie parapetu o wadze chyba ze 100 kilo i starego kaloryfera. o ile tego pierwszego wytargaliśmy do śmietnika oddalonego z 200 metrów to z kalafiorem nie walczyliśmy za długo :P wystawiliśmy go przed klatkę i po jakiejś godzinie nie było po nim śladu :P

tutaj mój ulubiony kącik po przejściu huraganu borsuk hyhy. czas się do roboty brać ....mać, bo szef mi nie da więcej wolnego. hyhy no i w końcu na kieliszek chleba trzeba zarobić, więc nie będę się bawił w nieskończoność z tym psuciem.

środa, 9 lipca 2008

grrrrrrrrruz :)

jak porównacie sobie zdjęcia wczorajsze z dzisiejszymi :P da się chyba zauważyć różnicę :P wczoraj robiłem polską masakrę angielskim młotem pneumatycznym. pod oknami zebrał się komitet protestacyjny sąsiadów z transparentami "remontom stop" i " borsuki do tirów" nie wiem jakaś aluzja czy co ?? samo rycie ściany zajęło mi z 15 minut i było całkiem fajnym , odstresowującym zajęciem ale qrcze ktoś to będzie musiał zapaprać z powrotem i posprzątać tę kupkę gruzu.

a tutaj popis moich zdolności murarskich. wbrew pozorom nie zamurowałem okienka z widokiem na sąsiadkę :P tylko przejściowe z kuchni do łazienki. a propos łazienki :P niby blok z czasów gomułko-stalinowskich a ściana między kuchnią, a łazienką taka cieniutka :P że hej :) wywierciłem sobie dwa otworki pod kołki rozporowe (coby złapać rurki z wodą z pierwszej fotki)zasadziłem kołki, zabiłem gwoździa, a potem ze zdziwieniem stwierdziłem, że w łazience wystają one jakieś 2 cm. a kołki tylko setki były. kątóweczka zrobiła swoje i jest OK. dobrze że łazienka dopiero do remontu bo jakbym przez nowe kafelki się przebił to.... chyba bym się wkurzył :P

wtorek, 8 lipca 2008

pył i qrz :P

no witam w moim mieszkanku "las villas noras borsukas" oczywiście sorki za bałagan :P ale "wicie rozumicie" jest to styl art remont :P 5/8 mebli już wyjechanych
a te scienne kafelki z epoki późnego gierka będą właśnie skuwane i zastąpione nowymi z okresu wczesnego tuska (albo jak kto woli kaczyńskiego) wczoraj udało mi się zamurować okienko przejściowe z kuchni do części łaziennej i ostro wziąłem się za ściąganie kaloryfera :P no też będzie wymieniany. dwie godziny spuszczałem wodę z układu. wylałem chyba z 300litrów a jak u majewskiego "końca nie widać". skapitulowałem i zadzwoniłem do naczelnego hydraulika mojej wspólnoty. facet po pół godzinie się pojawił i za 10-cio minutowe spuszczenie wody zainkasował pięć dych. no ale kalafior mam już na podłodze ( nie mylić z ogrzewaniem podłogowym) dzisiaj tynkowanie okienka, zakładanie nowego grzejnika, i chyba gwóźdź programu kucie kafli młotkiem pneumatycznym. oj będzie się działo :P sąsiedzi mnie chyba przeklną, ale jak zwykle jakoś się tym nie przejmuję :)

sobota, 5 lipca 2008

gorrrąco :P

co to jest: drze mordę na cały regulator, sra po krzakach i pieprzy się po kątach ??? nie wiecie ??? oczywiście to pielgrzymka niekoniecznie taka jak ta z rysunku mleczki :P a co ma pielgrzymka do życia truckera?? bardzo dużo :) jak jechałem do tego mińska mazowieckiego szła właśnie taka hałastra eskortowana oczywiście przez policję. wszystko działo się na DK 50 czyli głównym szlaku przejazdu amrykanów przez nasz cudny kraj. a za pielgrzymką prawie trzy kilometrowy korek. normalnie massakra. planistę trasy przemarszu powinno się powiesić za narządy rodne i jakby powisiał(a) tak ze trzy dni w temperaturce jak na fotce, to na drugi raz nie odwalił(a)by takiej kichy. kiedys trafiłem na kumulację chyba pięciu grup. zanim udało mi się wszystkie wyprzedzić spaliłem chyba pół zbiornika paliwa, bo za każdą trzeba było wyhamować, odczekać swoje i rura do przodu i hamulec za nastepną.no ale tym razem jechałem w drugą stronę :P
dojechałem do wiochy pod wiele obiecującą nazwą "dobre" wjechałem na placyk i .... dowiedziałem się - rozładunek obustronny. zanim porozpinałem wszystko, pościągałem dechy mało się nie odwodniłem. ale teraz wiem po co jest rowek na tyłku hyhy. po to coby pot równo spływał :P 37 w cieniu i beton nagrzany do 48 stopni rozwali chyba nawet pudziana :P a tu jeszcze klima nie działa :( konsultacja z działem głównego prezesa i diecezja :P jedziemy naprawiać :)

więc wczoraj zawitałem do rzgowa do serwisu "polsad" ( nie tego od solorza :P tylko od korczaka, ale nie janusza tylko jacka :P ) gdzie chłopaki szybko wstawili mnie na kanał i wzięli sie do roboty. sprawą niemal oczywistą był walnięty przewód od klimy co podobno w silnikach DXI jest normą. taka wada konstrukcyjno wykonawcza. napełnienie kontrolne. no jest mała dziurka :) uruchomiliśmy silnik a tu jak nie pier.....nie ( pierdyknie miało być hyhy ) przewodzik pękł bowiem sobie w innym miejscu całą mocą sprężonego gazu. no więc trzeba wymienić. pół godzinki i ponowne napełnienie. mają takie fajne urządzonko co to samo wysysa i potem nabija no i jeszcze sprawdza poprawność działania. no i zonk :P za duże ciśnienie w układzie sie wytwarza. przyczyn mogło być milion i jedna. ale wzieli sie od najprostszego :P czyli oczyszczenia chłodnic. co to sie działo :P cała hala jakby spowita dymem. wydmuchali mi syfu z ostatniego 1,5 roku ze trzy kilo :P ale pomogło :) klima chodzi jak ta lala. a w serwisie mimo, że spędzili przy naprawie ze trzy godziny policzyli standartowo : wymiana przewodu, 0,5 roboczogodziny i opaski. czyszczenie w gratisie i pozostały czas też. normalnie byłem w lekkim szoku. ale prezes się ucieszy jak mu powiem :) a ja już się cieszę bo nie będę musiał zdychać :) a od poniedziałku mam urlopik i biorę się za zapowiadany remont kuchni. relacje live oczywiscie tutaj :)