czwartek, 10 lipca 2008

bestial devastation :)

sam się zastanawiam co mi ta chałupa zrobiła, że tak się na niej mszczę :P chyba odreagowuję wszystkie frustracje wywołane prowadzeniem auta na naszych drogach. no bądź co bądź totalnego zniszczenia dokonałem solo, ale do wynoszenia powstałego gruzu musiałem poprosić młodszego borsuka czyli brata mego rodzonego. nawet nie musiałem długo klęczeć i bić głową w posadzkę :P
gwoździem programu było wyniesienie parapetu o wadze chyba ze 100 kilo i starego kaloryfera. o ile tego pierwszego wytargaliśmy do śmietnika oddalonego z 200 metrów to z kalafiorem nie walczyliśmy za długo :P wystawiliśmy go przed klatkę i po jakiejś godzinie nie było po nim śladu :P

tutaj mój ulubiony kącik po przejściu huraganu borsuk hyhy. czas się do roboty brać ....mać, bo szef mi nie da więcej wolnego. hyhy no i w końcu na kieliszek chleba trzeba zarobić, więc nie będę się bawił w nieskończoność z tym psuciem.