poniedziałek, 28 lipca 2008

łikent :P

no skończył się dłuuugi weekend pracowity zresztą dla mnie jak pamiętacie :P zresztą na borsukolokalizatorze widać kiedy stanąłem hyhy w piątek o 12.15 chyba i do tej pory mam pauzunię weekendową ( ale jak to mówią zaraz szef zadzwoni i skończy się babci sranko). no i w końcu pora przedstawić owoc pracy mej czyli kuchnię in villas borsukas. dla przypomnienia pierwsze zdjęcie prezentowane kiedyś :)
niezła była rozpierducha hyhy
i ten sam kącik robiony dzisiaj rano. zostały takie tam jeszcze listwy przypodłogowe itp ale generalnie widać koniec hyhy

no właśnie ominąłem okno bo tam jeszcze małe co nieco trzeba poprawić :) ale wiem jedno : przynajmniej dwa lata zeeero remontów. no chyba jak sufit mi na łeb zleci :P

a tutaj niespodziewanka :)
napisał do mnie kolega po fachu śmigający w nowej zelandii. jak patrzyłem na mapkę w statach to widziałem wejścia z australii - nowej zelandii ale myslałem sobie że to jakiś przypadek :) a jak się okazuje za oceanem też czytają borsukowego bloga hyhy


i przysłał mi kolega Tomek parę fotek które dla mnie wyglądają bardzo wakacyjnie a dla niego to codzienność

oczywiście śpieszę się z Wami podzielić widokami , bo nie jestem "pazur" i nie będę się sam napawał :P tym bardziej, że
są bardzo ładne :)

no i przy okazji dwa słowa do Alexa :) dzienks za komentarze hurtem pisane hyhy. czytałem wszystkie i gdzieś sie podziewał jak Cię nie było :)