poniedziałek, 11 sierpnia 2008

lekkie przegięcie :P

no w ten weekend lekuchno przesadziłem :P i nie chodzi bynajmniej o prace ogródkowe hyhy. w sobotę rano śmignąłem z łodzi w której mieszkam czasem :P do gdańska prywatnie tym razem i osobówką zresztą :P załapałem się na końcówkę wystawy rzeźb z piasku i choć lwom gdańskim ogonki skruszały, a innym rzeźbom poodpadało to i owo było na co popatrzeć :)

a i nie tylko hyhy
bo i pobudzić inne zmysły też :P tu np. zmysł dotyku jak widać :P frau helga nawet nie protestowała

miałem okazję przypomnieć sobie stare czasy kiedy to całkiem podobnym pojazdem w wojsku śmigałem .

notabene w wojsku byłem w gdańsku i jak widziałem moją starą jednostkę prawie zaorali i teraz jedynie przy takich czołgach mogę sobie powspominać :P




w kurorcie sopot spotkałem starego znajomego czyli Pana Witka - Gościa z Atlantydy. spaliła mu się ostatnio przyczepa ze sprzętem, ale Pan Witek się nie poddaje i mimo wszystko tryska humorem jak zawsze. grunt to do przodu. to jest gość , który ma szanse wpisać się w historię sopotu tak jak niegdyś parasolnik, bo jest oryginalny, a niestety na ulice wychodzą coraz częściej ludzie którzy są kiepskimi imitacjami takiego Pana Witka, albo nie mający nic ciekawego do zaprezentowania. parę kroków dalej stał koleś w dresie i czapce św.mikołaja rzucający się jak wesz na grzebieniu i drący mordę jak dziecko specjalnej troski w stanie skrajnego uniesienia.


na monciaku mogłem zrobić sobie przymiarkę do ferrari :P ale jak widać no lancer toto nie jest. hyhy zresztą jak zientarski jechał 70 km/h (tak dzisiaj czytałem ) i takie skutki były po wtargnięciu mu na drogę wiaduktu to wolę bezpieczniejsze auta hyhy. no ale miało być o przeginaniu hyhy no tak jak pisałem w sobotę pojechałem z łodzi do gdańska. w niedzielę musiałem wrócić i byłaby to masakra bo to co się dzieje na drodze krajowej numer jeden przechodzi ludzkie pojęcie. będąc na obwodnicy trójmiasta stwierdziłem, że nie ma się co pchać "jedynką" i zjechałem sobie na starogard gdański gdzie w miarę spokojnie przejechałem pierwsze 100 km wpadając na DK1 w warlubiu. po przejechaniu 10 km i rzuceniu paru "pań" w kierunku poprzedzających mnie aut odbiłem na grudziądz i przez golub-dobrzyń, lipno dotarłem do włocławka. no szlag mnie trafił, jak dobiłem do pierwszej trasy w kraju i za kowalem zjechałem na kutno omijając krośniewice, łęczycę i zgierz dotarłem koło północy do domu. zrobiłem 50 km więcej, ale jechałem 6, a nie 10 czy12 godzin. (jak w zeszłym roku :P ). w domciu szybkie dwugodzinne spanie hehe i czas do pracki. w piątek załadowałem auto towarkiem do bondyrza koło zamościa ,więc jakieś 400 km do zrobienia.


nawet nie miałem problemu z dobudzeniem się i około godziny 3.00 mknąłem w kierunku lublina.


no ale najpierw puławy z największym trucicielem okolicy - zakłądami azotowymi. do dziś wspominam 24 godziny oczekiwania na załadunek u nich na placu w błocie po kolana i bieganie prawie 1 km na portiernię coby sprawdzić, który jestem w kolejce. brrrrr





ale tym razem puławy miło mnie zaskoczyły :) słyszałem o nowej przeprawie przez wisłę ale dopiero dzis miałem okazję pojechać sobie nowym mostem bez składania lusterek hyhy. co prawda na starym też nie składałem, no ale....




tutaj mostek z daleka......



i z bliska :P teraz jazda przez puławy to miodzio hyhy. dobra inwestycja razem z obwodnicą sprawia że te wstręne tiry nie wpadają do miasta i nie straszą ludzi hyhy.








do lublina dojechałem lekko zwichnięty
przechodząc kryzys związany z niedospaniem :) ale twardym trzeba być, a nie miętkim, więc pomachałem ludziom na zamku i pomknąłem dalej





za lublinem zaczyna się zagłębie rozpusty hyhy, czyli uprawy tytoniu i chmielu i tak się ciągną do samej zamojszczyzny.
na ostatniej fotce panorama zamościa, ale to nie koniec dzisiejszej eskapady. :P po zwaleniu ładunku musiałem dowlec się do sandomierza ,
co też uczyniłem.
tak więc podsumowując. łódź-gdańsk 380 km + gdańsk-łódź 420 km + łódź-bondyrz 410 km + bondyrz-sandomierz 150 km =1360km z tego ostatnie 990 km praktycznie za jednym pociągnięciem :P znaczy się jak ruszyłem wczoraj o 17.30 tak nie licząc dwugdzinnej drzemki w domu, tak stanąłem dzisiaj o 16.20 ale przynajmniej mam o czym popisać hyhy.









3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Borsuku tak trzymaj. Tzn. z blogiem tak trzymaj. Z przeginaniem czasu jazdy to nie. Chociaz byłem kiedyś lepszy za starych dobrych czasów bez ITD, fotoradarów, idiotycznych czasów pracy. Poczciwą "Nyską" przejechałem z Zamościa do Warszawy, tu przeładunek i dalej do Koszalina. Od 7.00 do 22.00. W koszalinie to pamiętałem już tylko tyle jak wszedłem do pokoju w hotelu i walnąłem się na łóżko. Tak, kiedys kierowcy sypiali w hotelach, to nie żart.

Alex:-} pisze...

Sex,zabawki i muzyka...to jest cos..

Anonimowy pisze...

免費視訊a咆哮小老鼠麗的情色小遊戲台灣情色網視訊 美女 168論壇情色遊戲情色小遊戲情色小站情色影片情色貼片美女視訊18禁地少女遊戲巨乳童顏巨乳玩美女人影音秀視訊美女情色視訊bt論壇色情自拍s101成人大喇叭免費視訊視訊聊天kk777視訊俱樂部18禁成人網ut影音視訊聊天室13077ut男同志聊天室免費視訊聊天aio交友愛情館免費視訊辣妹脫衣秀視訊交友90739視訊交友網