piątek, 13 czerwca 2008

przemyśl to sam :P

tym razem świt zastał nas w górach świętokrzyskich. dzisiaj było nędznie bo pojawiły się deszczowe chmury.cały dzień zresztą zapowiadał się nędzowaty i jakiś taki był. i wcale nie chodzi o to że sępy benhackera zremisowały, tylko tak ogólnie :P jakoś tak minęło mi się kielce. potem pacanów czyli wiochę w której podkuwają kozy i trafiłem na mostek w szczuczynie, który tak trochę przypomina most w puławach. tak samo się ciężko minąć.


i tak jechałem sobie i wjechałem do tarnowa gdzie cosik mi się popieprzyło z lapkiem. chyba wtyczka od twardziela nie styka.no i jak mu wtłukłem i zaczął działać posmigałem dalej via krosno do wiochy o nazwie pustyny niedaleko przemyśla.
tam pozbyłem się ciężaru i kawałek dalej stanąłem sobie na dłuuugiej pauzie coby przemyśleć to i owo
jak widać pogoda typowo butelkowa i bieszczady jakoś mnie nie przywitały ciepło :P więc mimo chłodnego żubra w lodówce uwaliłem się na wyrze i ...... usnąłem

obudził mnie Jozin z Bazin czyli telefon od szefa i dowiedziałem się że jak się wyśpię mam na pusto lecieć do miasta świętej wieży, czyli do częstochowy. no i jak się wyspałem odpaliłem furę i teraz właśnie z częstochowy do Was piszę. normalnie beznadziejny dzionek :P i ten karny też :P