sobota, 14 czerwca 2008

do domciu :)

w częstochowie pobudkę miałem o 7.00 i spojrzawszy za okno stwierdziłem że plac na którym ustawiona była kolejka do załadunku nadal jest pełny. stało jakieś 10-12 autek i jak wnioskowałem wszyscy do załadunku :) no to jeszcze pół godzinki pomyślałem i walnąłem się jeszcze na poduchę :P ale ten luksus nie trwał zbyt długo :) jakieś 10 minut hyhy walenie o drzwi postawiło mnie na równe nogi. jak się okazało 80% z tych autek nie miało jeszcze papierów i ich oczekiwanie miało zupełnie inny charakter. no więc begiem poleciałem po dyspozycję i o godz 9.00 wyjechałem z ładunkiem na aucie i uśmiechem na paszczy :D wracając mijałem tzw górę wiatrów :) czyli hałdę ziemi z odkrywki w bełachatowie na której postawili teraz kilkanaście wiatraków :) do rozpędzania okolicznych mgieł hyhy.
kawałek dalej ciekawy relikt minionej epoki. stoją sobie z 40 lat chyba, dwa wiadukty na końcu A1 i cieawostką jest to, że lekko się rozmijają ze sobą :P i chyba właśnie dlatego straszą tyle lat okolicznych mieszkańców i podróżujących z południa na północ :)



a w tuszynie komitet powitalny. misiaki i krokodyle na jednym parkingu. jeszcze celnicy kominiarz i listonosz i byłby full wypas :D na szczęście nawet nie próbowali mnie zatrzymywać, hyhy nieco wcześniej jak zjechałem na śniadanko dostałem lekki ochrzan od pana z ITD za brak psów :P na szczęście dla mnie skończyło się tylko na pokiwaniu palcem :P a dzisiaj wstałem sobie zadowolony jak szczypiorek na wiosnę. zalewam kawusię a tu telefon :) dzwoni pani z firmy do której załadowałem towarek na poniedziałek i... dowiedziałem się że podobno miał być na dzisiaj hyhy lekki zonk :P no ale dogadaliśmy się i w poniedziałek bladym świtem jej dowiozę. a wogóle co to za pomysł praca w sobotę hyhy a kiedy pić ???