tam na drodze porobiły się zaspy na około 30-40 cm i trzeba było dobrze cyrklować, aby nie upierdzielić zderzaka, albo nie wylądować w rowie. ale jakoś mi się udało doturlać do stolicy, zasypanego dolnego śląska i zaczęli rozładowywać. miałem ustalony ładuneczek powrotny 10 km dalej i wszystko byłoby OK gdyby nie przeciągnęli na maxa tego rozładunku. i niestety załadunek przeszedł koło nosa, bo spóźniłem się o pół godziny. no i tu nastąpiła zmiana planów. gdyby tamten ładunek wypalił to byłbym jutro około południa w domu, a teraz musiałem polecieć do brzegu dolnego (vide fotka górna) drogą, która chyba pługa nie widziała i standartowo o pół metra za wąską. udało mi się załadować ale niestety muszę to badziewie jutro zrzucić koło 14 koło kalisza. tak więc może na jutro wieczór ściągnę na kwadrat.
dziś miało być więcej fotek, ale przez godzinę udało mi się wrzucić raptem te dwie i musiałem się poddać. a jak widać dolny śląsk ładnie wygląda przyprószony śniegiem. teraz auza do rana, a rano powalczymy z tym kaliszem. a qrcze tak się ładnie wszystko układało hyhy ale za dobrze bym pewnie miał, gdybym sobie w domu posiedział przez weekend.
4 komentarze:
:-)) A nie było lepiej w sen zimowy zapaść?
no,no,najlepiej to sobie zaplanowac,zeby nie planowac..wszystkie plany dochodza do skutku..
fajnie piszesz i spoko foty dajesz!!!
jedno dobre, że jak nie uda sie zjechać na kwadrat, to masz mały "kwadrat" ze sobą:D. pozdrawiam, bajo, szerokości
Prześlij komentarz