wtorek, 2 grudnia 2008

Przegląd lodówki :P

nie dane mi było spokojnie przespać się do rana. około 20 przyleciał cieć zwany ochroniarzem i wykopał mnie poza teren firmy. przed firmą nawet niespecjalnie było jak stanąć i musiałem wtarabanić się na chodnik. ale parking jest (tylko dla osobówek), a na terenie wielki plac, ale nie wolno. za to rankiem miałem ładny widoczek za oknem, a gdybym stał tam gdzie przedtem miałbym go z tyłu i pewnie bym go nie zobaczył :)

trochę późniejszym rankiem obudził mnie sms z informacją o załadunku w kwidzynie. zwlokłem się niechętnie acz nawet szybko i po szybkiej kawie pojechałem do kwidzyna.
miałem jedyną i niepowtarzalną okazję zobaczyć najstarsze buty w polsce hyhy czyli prabuty :P

tutaj macie dwie fotki z tej miesciny o niewątpliwie intrygującej nazwie. ja wogóle jestem ciekaw kto wymyśla takie nazwy hyhy









no bo chyba nie jest dumny mieszkaniec kurejwy na mazurach, albo innej obory :P bo wyrwajty czy dywity są do strawienia hyhy. jak się czują mieszkańcy podłódzkich leśnych odpadków sami się domyślcie
ale w końcu dotarłem do kwidzyna i na terenie tego molocha miałem się załadować. ale ale. najpierw wywiad na bramie.dane osobowe jak wszędzie (nie wiem po kiego ta ustawa o ich ochronie) ale po spisaniu literek z dowodu mojego pani zaczęła zadawać jakieś dziwne pytania. no bo co ją obchodzi przez kogo jestem zatrudniony czy palę fajki i czy mam w kabinie alkohol. więc jej odparowałem, że nawet jak mam to i tak go nie znajdą ( bo mieli mi zajrzeć do kabiny) poza tym jak chcą zaglądać to niech piszą protokół przeszukania, bo nawet szef mi do środka nie zagląda i na koniec zapytałem czy w lodówce będą grzebać. no przeginka totalna. no ale w końcu udało mi się wjechać i załadować. nawet szybko poszło i pognałem do piły gdzie miałem zrzucić jeszcze dzisiaj a potem miałem lecieć do wronek. ale nie poleciałem bo w pile stwierdzili: awizacja na jutro i dzisiaj nie ma mowy. no i ładunek z wronek poszedł się ..... no i teraz kwitnę w pile do rana :P