poniedziałek, 15 grudnia 2008

pracowity weekend :)

oj czuję ten weekendzik w kościach :) sprzątanie, pucowanie, polerowanie, kafelki, duperelki, kraniki, dywaniki, mycie, szycie, szycie nie :P itd itp.no ale jestem gotowy do przyjęcia grubasa w czerwonej czapie :P co prawda w sobotę po załadunku dotarłem dopiero około 15 do domu, ale i tak się wyrobiłem jak asfalt na zakręcie. a dzisiaj po wykręceniu regulaminowej 45-ki ruszyłem w kierunku wrocławia. jeeeezu to istna drga przez mękę. korek za korkiem. ze zgierza ujechałem z 15 km do konstantynowa- remont drogi 30 min w plecy pabianice- korek, łask- korek
zduńska wola ufff skończyli rondo ale za kawałek korek no mówię Wam masssakra. do wrocka nie dojechałem na 4,5 ałersa szok.musiałem pauzunię kręcić.
a w zduńskiej woli włodarze błysnęli inwencją i na rondku postawili taką choineczkę. :) od razu fajniej szię człowiekowi na duszy robi. i jeszcze ma sypnąć śniegiem. luxus.
co prawda dzisiaj dotarły do mnie nepokojące wieści bo moją firmę odwiedzili panowie z ITD ale raczej wszystko jest OK więc nie powinno być dymów. ja tymczasem przedzierałem się przez wrocław. no ładnie zrobili galerię jak widać na fotce ale to jak utrudnili poruszanie się nam czyli wielkim autom woła o pomstę do nieba. oznakowanie jest jeszcze gorsze jak przed remontami. ledwo na zieloną górę się wydostałem.
znaczy tak jeszcze nie całkiem bo z rana mają mnie tu zrzucać (na rogatkach wrocka) ale generalne ten najgorszy kocioł mam za sobą. chyba do warszawy i śląska (górnego) dołączy wrocław jako miasto po którym nie lubię jeździć. ale to jeszcze ze trzy razy muszę w godzinach szczytu się przejechać hyhy.
oj bym zapomniał :P fajny karambolik rano w łodzi widziałem. kobiałka po dachowaniu w lesie leżakowała, znaczy jej auto. inne dwa autka megankę coupe przygwoździły do latarni i za nimi stał jeszcze jeden koleś. a qrcze wszystko z powodu odrobiny wilgoci i temperatury -1.
ja nie wiem kiedy ci ludzie naumią się jeździć. a gdyby szkołę jazdy extremalnej otworzyć :P muszę pomyśleć hyhy