piątek, 27 marca 2009

żywiec zdrój ładny ch.... chory zakład

tak jak mówiłem a raczej pisałem pojechałem w góry. firma docelowa jest koło najdłuższej polskiej wsi która zwie się zawoja i raptem 50 km od zakopca :)
nockę przekimałem pod firmą rano zrzutka i niedługo potem dostałem info o ładunku powrotnym.

powrocik ma być z żywca więc szybko się zebrałem i poleciałem.



widoczki ładne, pogoda jak widać, więc koło 13 zameldowałem się pod firmą żywiec s.a. jak się okazało załadunek, razem z kumplem z firmy, którego tu spotkałem, mamy mieć około 19.00. ale mimo sporego parkingu ochrona kazała nam spadać. (???) no ale my na załadunek. nie szkodzi dopiero dwie godziny przed godziną awizacji. qrna ale w promieniu 5 km nie było gdzie stanąć. ich to nie interesuje. no nas też nie hyhy ale musieliśmy skapitulować jak nam zagrożono anulowaniem zlecenia przewozu.


wbiliśmy się na małą stacyjkę którą prawie całkowicie zablokowaliśmy i podjechaliśmy z powrotem dopiero około 18.30. no i dowiedzieliśmy się, że nie ma dla nas towaru i mamy czekać do raczej nie sprecyzowanego terminu. jak powiedziałem że w ten sposób to możemy i do poniedziałku kwitnąć to stwierdzili że całkiem prawdopodobne. to po kiego te awizacje. burdel jak to w polsce. a weekend za pasem.....

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

No cóż górale maja swoje wizje:-)

Anonimowy pisze...

No to masz lekko nieprzyjemnie. Polska rzeczywistość. :-(

Alex:-} pisze...

morda jego twarz...takie historie potrafia wknurdwic...jak liczysz na darmowe browce....zapomnij

Anonimowy pisze...

jakby płacili za przestoje, to inaczej by to wyglądało,
ale jeszcze sporo nas dzieli od normalności

Anonimowy pisze...

Borsuk, wyjechałeś w końcu z tego Żywca? Daj znak życia.