piątek, 28 listopada 2008
rysy ale nie w tatrach
czwartek, 27 listopada 2008
śnieżna droga


podjechałem, rozładowałem, dokręciłem do 10 godzin i pojechałem na załadunek. miałem ładować towarek do łowicza. no to załadowałem hyhy jakie wyjście ;p
tutaj widać jakie labirynty ustawiają na firmach coby driverom się nie nudziło. no i coby ćwiczyli umiejętności hyhy.

do łowicza doturlałem się około 20 a ponieważ net chodził jak flaki z olejem i nie mogłem posta wrzucić, więc poszedłem pokimać :) około północy słyszę walenie w drzwi. pomyślałem oho rozładunek. wyglądam z lewej ... nikogo nie ma. z prawej. jakiś koleś i coś bredzi, że niby robert sie nazywa, coś tam o jakichś monetach cobym od niego kupił. itp. minę musiałem mieć chyba ciekawą ( bo nie powiem. z deka się znerwowałem) bo koleś zaraz przeprosił i się zmył hyhy. wlazłem z powrotem na wyro i znowu walenie w drzwi. no myślałem coś mnie trafi :P ale to był ochroniarz i kazał mi się podstawiać.
po rozładunku 40 kilometrów na bazę i do domu. a dzisiaj musiałem porobić legalizacje tacho, przeglądy auta i przyczepy. i muszę się pochwalić hyhy :) szef ze mną pojechał :) porobiliśmy, pogadaliśmy i wróciłem do domciu :) a jutro..... no zobaczymy co jutro :) nam przyniesie :)
wtorek, 25 listopada 2008
Dzień pluszowego misia

nockę przekimałem na tym oto parkingu i leniwie zwokłem się o 8.30. 
wcześniej i tak nie miałem po co. zrobiłem sobie kawę potem drugą i trzecią i koło południa wybrałem się "w miasto" na polowanie.

tutaj to prawie ścisłe centrum łazów i jak widać śnieg sobie leniwie prószył, a ja leniwie poszukiwałem chlebka poszarpanego na kromale. nawet niedaleko znalazłem piekarnię ale niestety zostały tylko bułki więc upolowałem 6 sztuk i pieroga nadzianego kapustą :) mniam polecam

a wracając natknąłem się na "Dom Handlowy" pamiętający świetlane czasy towarzysza I sekretarza Edka, Gierkiem zwanego.

wcześniej i tak nie miałem po co. zrobiłem sobie kawę potem drugą i trzecią i koło południa wybrałem się "w miasto" na polowanie.

tutaj to prawie ścisłe centrum łazów i jak widać śnieg sobie leniwie prószył, a ja leniwie poszukiwałem chlebka poszarpanego na kromale. nawet niedaleko znalazłem piekarnię ale niestety zostały tylko bułki więc upolowałem 6 sztuk i pieroga nadzianego kapustą :) mniam polecam

a wracając natknąłem się na "Dom Handlowy" pamiętający świetlane czasy towarzysza I sekretarza Edka, Gierkiem zwanego.
ten w łazach mam przetestowany 4m przechodzi na luzie.
i ten w dąbrowie górniczej na drodze 796
też.
przyda się na przyszłość :) hyhy bo w taki sposób zdobywa się doświadczenie na kraju. na zachodzie są znaki i wszystko wiadomo. a u nas byłoby za prosto :P
i w tym miejscu muszę się na szefa poskarżyć. z rana narobił mi ochoty na kurs do bukowiny tatrzańskiej, a za moment stwierdził że chyba dopiero na wiosnę jak śniegu puszczą bym wrócił. normalnie mnie nie docenił i renaty też. a takie ładne zdjęcia mogłyby być, jak to zrobione latem z polany głodówka :P i wysłał mnie do bielska-białej
i tak patrząc na ten widoczek mam wątpliwości czy w tej bukowinie byłyby lepsze ?? mgła i nic nie widać, bo tu miały być beskidy :P. chyba dobrze się stało :) a do bukowiny pojedziemy na wiosnę :)
a jak widać w linkach z prawej strony bloga możecie teraz obejrzeć sobie wszystkie zdjęcia zamieszczone na tym blogu albo poczytać wypociny me, na interia.pl oczywiście jest link do smakera i borsukolokalizatora. polecam :)

przyda się na przyszłość :) hyhy bo w taki sposób zdobywa się doświadczenie na kraju. na zachodzie są znaki i wszystko wiadomo. a u nas byłoby za prosto :P


a jak widać w linkach z prawej strony bloga możecie teraz obejrzeć sobie wszystkie zdjęcia zamieszczone na tym blogu albo poczytać wypociny me, na interia.pl oczywiście jest link do smakera i borsukolokalizatora. polecam :)
poniedziałek, 24 listopada 2008
ła(j)zy welcome to...:P


po zrzutce cegła na pedał gazu, bo drugie miejsce rozładunku w łazach koło zawiercia. 
na szczęście droga całkiem całkiem tylko częstochowa masakrycznie zapchana. z trzech pasów został jeden i trzeba się przeciskać. rzutem na taśmę zdążyłem wpaść na firmę chłopaki błyskawicznie się uwinęli.( chyba śpieszyło im się do domu ) i zadekowałem się na jakiejś stacyjce benzynowej. mam w zasięgu trzy sieci netowe, a nic mi nie chce chodzić i iPlusa muszę męczyć :P a myślałem że jakieś pornosy w gratisie pościągam hyhy.

na szczęście droga całkiem całkiem tylko częstochowa masakrycznie zapchana. z trzech pasów został jeden i trzeba się przeciskać. rzutem na taśmę zdążyłem wpaść na firmę chłopaki błyskawicznie się uwinęli.( chyba śpieszyło im się do domu ) i zadekowałem się na jakiejś stacyjce benzynowej. mam w zasięgu trzy sieci netowe, a nic mi nie chce chodzić i iPlusa muszę męczyć :P a myślałem że jakieś pornosy w gratisie pościągam hyhy.
no z tymi pornosami to żartowałem :P
serio :P
piątek, 21 listopada 2008
dzień życzliwości hyhy :P


niewiele kilometrów dalej, na zakręcie, wyprzedzała mnie srebrna beemka z seri trójek, oczywiście na ciągłej, a z przeciwka jadą . widzę antenę, myślę radio ma, więc z życzliwością (wrodzoną :P )mówię - "ale mi zaimponowałeś tą bejcą" no i zaraz słyszę głos jakiejś małolaty- " a coś ci nie pasi ? " :P no to ja na to " nie no spoko jakby była czołówka to tobie by nie miało co pasić, ale tam gdzieś twoje drzewo czeka na ciebie" i w tym momencie drugiej stronie , niestety brakło argumentów do dyskusji i zapadła głucha cisza.
czwartek, 20 listopada 2008
zonk

wstałem kawkę wypiłem, idę do auta i .... zonk. w miejscu bocznej szyby szczerzy się dziura. jakiś idiota przechodząc walnął sobie dla zgrywy, bo nawet nikt do środka nie zaglądał. na załadunek pojechałem na "zimnym łokciu". ale mnie wydmuchało, brrrrrrr. zarejestrowałem się i czym prędzej zorganizowałem szybę foliową jak widać na fotce. zanim załadowali w porozumieniu z prezesem zorganizowaliśmy szybę razem z dowozem i w pół godzinki po załadunku mogłem śmigać na mazury. w sumie szyba to pół biedy, a jakby idiota chciał sobie lusterko wziąć na "pamiątkę" eh....
pogoda pierwsza klasa jak widać na zdjęciu. z tą folijką to bym wyszedł...... o ile by mi jej nie zerwało po pierwszych 100 km. dojechałem sobie pod sowiecką granicę i jak teraz lookam przez okno to widzę pierwszy w tym roku śnieg :)

ale pocieszam się, że inni mają większe kłopoty. jutro rano mam jechać wziąć towarek od kolesia, który jechał w to samo miejsce co ja i stoi od wczoraj, bo wał mu się upier....niczył.
środa, 19 listopada 2008
polowanie na chlanie :)

jak pisałem ostatnio, celem mej podróży była kalwaria zebrzydowska zresztą i bez reszty. kalwaria znana jest głównie z tego klasztoru co tam na górce się majaczy.co druga chałupa to fabryka mebli, albo części do mebli, albo innych rzeczy do mebli. znaczy się w jednej chyba była wytwórnia witraży, a w drugiej wulkanizacja.
no bądź co bądź w onej kalwarii nocowałem sobie.
nie w samej bo nawet nie ma gdzie zacumować, tylko w takim sympatycznym lasku gdzie w nocy wyją wilki, snują się niedźwiedzie i inny dziki zwierz. spałem sobie w najlepsze, a tu nagle słyszę jakby terkot karabinu maszynowego. myślę sobie III wojna się zaczęła ?? nie to moje zęby telepały jeden o drugiego i trzeci o czwartego , a mój borsuczy pysk zaczął pokrywać się szronem.ogrzewanko się wyłączyło i wnętrze porządnie było wychłodzone. na zewnątrz -5 więc to był moment.odpaliłem- poszło, ale coś jest jednak nie halo bo co jakiś czas zdycha. :(
no myślę sobie wczorajszy chlebek się skończył, wody mało zostało, trzeba iść na polowanie. ha kiedyś na polowania szło się do lasu, a dziś trzeba wyjść z lasu.
o właśnie w onym lasku biwakowałem :P
tam na dołku :P w pobliskiej chacie zasięgnąłem języka co do występowania w okolicy jakiegoś miejsca do upolowania żarełka. dwa kilometry w jedną stronę hyhy no fajnie. ale pogoda ładna, spacer jeszcze nikomu nie zaszkodził więc w drogę.szybko nawet obróciłem, wsiadam ze zdobyczą i jest sms. jedziemy do bytomia. no to jadziem. :P
no bądź co bądź w onej kalwarii nocowałem sobie.

no myślę sobie wczorajszy chlebek się skończył, wody mało zostało, trzeba iść na polowanie. ha kiedyś na polowania szło się do lasu, a dziś trzeba wyjść z lasu.

tam na dołku :P w pobliskiej chacie zasięgnąłem języka co do występowania w okolicy jakiegoś miejsca do upolowania żarełka. dwa kilometry w jedną stronę hyhy no fajnie. ale pogoda ładna, spacer jeszcze nikomu nie zaszkodził więc w drogę.szybko nawet obróciłem, wsiadam ze zdobyczą i jest sms. jedziemy do bytomia. no to jadziem. :P
poniedziałek, 17 listopada 2008
kawaleryjo na kalwaryję :P


na szczęście pauzować nie musiałem , więc polecielim dalej.za miastem świętej wieży napotkałem autko z reklamą wymyśloną przez kogoś mądrego inaczej.nie to cobym się nabijał z osób niepełnosprawnych, bo po pierwsze nie mam w zwyczaju, a po drugie znam dobrze to środowisko z racji trzyletniej pracy przy przewozach takich osób.ale to tak jakby o najsławniejszym jarku w polsce powiedzieć, że jest wysoki inaczej hyhy. wzrostu mu to nie doda a brzmi groteskowo.
ciemne chmury zawisły nad krakowem jakby chciały mi powiedzieć- "dzisiaj to ty nie wrócisz" hyhy no nie wrócę to nie wrócę. wrócę jutro lub pojutrze ale wrócę hyhy, a i tak się nie nawrócę 
jeszcze termometr mi w renacie ocipiał i pokazuje 15 stopni. chyba tęskni do letnich upałów. co prawda śniegu jeszcze nie widać ale.... dobrze, że w osobówce zmieniłem kapciuszki na zimowe :P rzutem na taśmę wczoraj hyhy.

to co się dzieje na A4 w kierunku katowic przechodzi ludzkie pojęcie. nie zanotowałem długości, ale na moje oko z siedem km miał koreczek i praktycznie nic się nie posuwało to do przodu. ale był jeden malutki plusik hyhy korek był w drugą stronę :P a ja tymczasem myk myk i za momencik zameldowaem się w kalwarii. i tak jak chmury przepowiedziały stoję, kwitnę i piszę :P może spłodzę nowy artykulik do interii ?? spodobało mi się :)

jeszcze termometr mi w renacie ocipiał i pokazuje 15 stopni. chyba tęskni do letnich upałów. co prawda śniegu jeszcze nie widać ale.... dobrze, że w osobówce zmieniłem kapciuszki na zimowe :P rzutem na taśmę wczoraj hyhy.

to co się dzieje na A4 w kierunku katowic przechodzi ludzkie pojęcie. nie zanotowałem długości, ale na moje oko z siedem km miał koreczek i praktycznie nic się nie posuwało to do przodu. ale był jeden malutki plusik hyhy korek był w drugą stronę :P a ja tymczasem myk myk i za momencik zameldowaem się w kalwarii. i tak jak chmury przepowiedziały stoję, kwitnę i piszę :P może spłodzę nowy artykulik do interii ?? spodobało mi się :)
piątek, 14 listopada 2008
lipa, lipa i jeszcze raz lipa.

mi się tylko wydaje.
dziś w nocy miałem wątpliwą przyjemność rozładowywać się w tesco w strykowie. jeeezu jaka masakra. aut nawalone..... nawet nie było jak się zatrzymać coby się zarejestrować. po wjeździe chciałem się obrócić i nawet nie było gdzie. wszystko zawalone paletami i autami. po kilkunastu minutach kombinacji udało się zawinąć i nawet znaleźć miejsce, gdzie mogłem zostawić przyczepę. podjechałem pod rampę no i oczywiście musiaem się osobiście rozładować. sami managery i inne dyrektory, a robić nie ma komu. po trzech godzinach czekania udało mi się nawet odebrać dokumenty hyhy. zjechałem sobie na bazę koło 4 nad ranem, w domu pospałem i teraz czekam bo podobno mam jeszcze dzisiaj coś ładować na poniedziałek.
środa, 12 listopada 2008
weeeeeeeeeeeeeeeeeeeeekend :)

i na pierwszej fotce największe centrum rozrywkowo-zakupowe czyli manufaktura w 1/3 okazałości hyhy. kiedyś były to zakłady włókiennicze gdzie na jednej zmianie pracowało 5000 osób. ciekawe co czują dziś przechadzając się po swoim dawnym miejscu pracy.


i na koniec ul. piotrkowska, czyli dawny trakt na piotrków trybunalski, a dzisiaj "prawie" deptak. jak wiemy "prawie" czyni wielką...... hyhy no ale jakby ktoś tu zawitał to polecam na rogu "pietryny" i narutowicza oryginalni turkowie mają mały bar i świetny kebab. ja wczoraj napchałem się po uszy hyhy.
a dzisiaj zajechałem do swarzędza. otwieram mój ulubiony portal netowy czyli www.interia.pl patrzę i nie wierzę :P oba moje artykuły na pierwszej stronie :) i ten o mordowaniu i ten o dwóch dychach. no jestem w lekkim szoku Wam powiem :) mój szefo analogicznie :) pytał czy nie będę chciał się przekwalifikować na pisanie :P no a ja, że kierowców jak psów. i tu mój szef ładnie mi powiedział cytuję "tu nie chodzi o kierowców tylko o ludzi" :) miło się zrobiło staremu borsukowi hyhy :)
niedziela, 9 listopada 2008
porady na obiady czyli kuchnia truckera :)
tak jak obiecałem utworzyłem kącik porad obiadowych, czyli co zarzucić do brzucha, żeby zbytnio nie schudnąć :P linkę do strony znajdziecie na górze po prawej stronie, albo klikając tutaj http://borsuk6x9smaker.blogspot.com/ gdyby ktoś miał jakieś ciekawe przepisy np. na potrawkę z psa przejechanego bliźniakiem, albo wiewiórki w sosie myśliwskim :P piszcie do mnie na adres mailowy stborsuk@interia.pl jeden warunek hyhy :P musi być tuczące, ciężko strawne i pyszne. hmmm to chyba trzy warunki :P no ale wiadomo o co biega. pozdrówka
piątek, 7 listopada 2008
rzucam tą robotę :P

tutaj było moje miejsce docelowe na wczoraj. zespół marketów w kaliszu.mnie się udało rozładować po 5 godzinach ale koleś, który wczoraj przyjechał przede mną jeszcze dzisiaj rano o 7 stał zrzucony do połowy . wczoraj pewnie im czasu brakło coby go skończyć.
nie powiem miejsce do postoju fajne :) kaliszanki niczego sobie no ale cały tydzień kręcę się w promieniu 150 km od domu hyhy raz z jednej raz z drugiej strony. jak wczoaj jeszcze się dowiedziałem o rozładunku w indesicie mówię zwalniam się hyhy ale swoją drogą taka bryndza się robi, że dobrze że wogóle kółka się kręcą :P

nie powiem miejsce do postoju fajne :) kaliszanki niczego sobie no ale cały tydzień kręcę się w promieniu 150 km od domu hyhy raz z jednej raz z drugiej strony. jak wczoaj jeszcze się dowiedziałem o rozładunku w indesicie mówię zwalniam się hyhy ale swoją drogą taka bryndza się robi, że dobrze że wogóle kółka się kręcą :P
środa, 5 listopada 2008
w okolicy stolicy :P
dzisiaj do warszawki :) no w tym tygodniu same takie kursy cobym chyba po tych helmutach odreagował :) wszystkie po 100 km z małym hakiem hyhy. bywa. następny tydzień będzie lepszy, bo w tym mamy środę, a ja na liczniku mam 450 kilometrów w tym tygodniu. koło błonia wypadeczek :) nie śmiertelniutki
bo nawet prokuratorek nie przybył ale ciekawiutki hyhy. co prawda na fotkach tego nie widać ale koleś ciągnął przyczepkę taką jednoosiową i ..... jakimś cudem ta przyczepka była pod nim :P tu fotka z jednej

i z drugiej strony :) ciekawe jak on to zrobił :)

od strony broniszy drogowcy rozpaprali DK2 i jakiś wiadukcik budują. pewnie do autostrady hyhy. a tak serio to podobno tutaj ma być odbicie do al.prymasa 1000-lecia. fajnie by było, bo uniknęłoby się dojazdu ul.wolską, zapchaną jak 3/4 warszawy.

i tu pierwsze miejsce rozładunku. trochę irytujące jest to, że firmy, którym dostawy realizuje się takimi autami całkowicie ignorują fakt konieczności odpowiedniej wielkości placu do manewrów.

o wysokości dachu nad rampą nie wspominając :P zresztą nawet firmy nowo powstające mają gdzieś potrzebę wygodnego dojazdu. byle stał budynek i prezes miał gdzie auto postawić. no i księgowa też.

dla przykładu drugie miejsce rozładunku. firma na oko zajmuje 2-3 hektary(budynek) a droga dojazdowa jest taka, że najpierw leciałem na pieszo sprawdzić, czy będę miał jak wyjechać. nie mówię coby dwie nitki zrobili, ale asfalt by się przydał. za to miejsca pod rampą tyle, że od razu powiedziałem , że nie podjadę i musieli zrzucać z placu. skoro kasy brakło aby zakupić dwa metry więcej placu... niech kombinują.


i z drugiej strony :) ciekawe jak on to zrobił :)

od strony broniszy drogowcy rozpaprali DK2 i jakiś wiadukcik budują. pewnie do autostrady hyhy. a tak serio to podobno tutaj ma być odbicie do al.prymasa 1000-lecia. fajnie by było, bo uniknęłoby się dojazdu ul.wolską, zapchaną jak 3/4 warszawy.

i tu pierwsze miejsce rozładunku. trochę irytujące jest to, że firmy, którym dostawy realizuje się takimi autami całkowicie ignorują fakt konieczności odpowiedniej wielkości placu do manewrów.

o wysokości dachu nad rampą nie wspominając :P zresztą nawet firmy nowo powstające mają gdzieś potrzebę wygodnego dojazdu. byle stał budynek i prezes miał gdzie auto postawić. no i księgowa też.

dla przykładu drugie miejsce rozładunku. firma na oko zajmuje 2-3 hektary(budynek) a droga dojazdowa jest taka, że najpierw leciałem na pieszo sprawdzić, czy będę miał jak wyjechać. nie mówię coby dwie nitki zrobili, ale asfalt by się przydał. za to miejsca pod rampą tyle, że od razu powiedziałem , że nie podjadę i musieli zrzucać z placu. skoro kasy brakło aby zakupić dwa metry więcej placu... niech kombinują.
wtorek, 4 listopada 2008
miało być szybko, wyszło jak zwykle.

niedziela, 2 listopada 2008
Subskrybuj:
Posty (Atom)