wtorek, 2 marca 2010

poniedziałek... po prostu poniedziałek

po przyjemnościach przyszedł czas na prozę życia kierowniczego :P nie dość że ładunek powrotny miałem z firmy w przebudowie (vide foto 1) i odpinając przyczepę prawie utonąłem w błocie to jak zaczęli ładować o 20 tak skończyli po 1 w nocy. miałem z tym badziewiem jechać do łowicza więc jak zapytali na którą awizować, stwierdziłem że na jaką 10.00 no i zaawizowali na 10.00 tyle że jutro hyhy. a ja w łowiczu i tak odstałem przed bramą sześć ałersów zanim mnie wpuścili i jeszcze dwie zanim zdjęli.
na szczęście nie musiałem się rozpinać tylko wystarczyło się połamać, pośród beczek i innych pierdół. szybki powrót do domu spuszczenie brudu do kanałów miejskich i na załadunek. no i dzisiaj też będa ładować do rana. (mamy teraz 23 z minutami :P ) ale co tam. przynajmniej się wyśpię za dwóch.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Nie zawsze jest tak dobrze a powinno .Jest druga strona medalu,umyłeś sobie autko.