środa, 2 grudnia 2009

big bang :D

o ile w teorii wielkiego wybuchu na początku nie było nic albo b.niewiele a potem zrobiło się coś to u mnie było dokładnie odwrotnie. znaczy najpierw był całkiem porządny bliźniak (czyt. dwa koła obok siebie) a po bum zostało nic albo b. niewiele
na dokładkę cała akcja miała miejsce na A2 zaraz za poznaniem około 22 z minutami. na plecach linia kurierska z dstawą około północy a tu zonk. i w dodatku tyko jeden zapas. (drugi jest do przyczepy) no cóż robić :P wyłuskałem zapasik odkręciłem pozostałości i jedno byłe kółko podwiesiłem w mijsce zapasu a drugie musiałem zostawić od wewnętrznej strony. (autko zaplombowane) po godzince i czterdziestu minutach ruszyłem szczęśliwy dalej ale po osiśgnięciu prędkości 40 km/h stwierdziłem że nie da się tak jechać. dowlokłem się tym razem do najbliższego parkingu ( bum i zmiana odbyły się na pasie awaryjnym A2) i od nowa odkręcanie zrzutka koła i po usunięciu pozostałości bieżnika i części drutów
ruszyłem dalej. no teraz to nawet 75 km/h mogłem śmigać :P wczoraj dość pracowicie minął mi dzionek bo z racji, że trzeba było uzupełnić okapciowanie dostałem 4 nowe gumki i trochę tańczenia z tym wszystkim było. w nocy załadunek i dzisiaj od rana, z obolałymi członkami i generalnie styrany, jakby stado kobiałek po mnie przeleciało, ruszyłem na mazurskie drogi. co prawda pogoda nie była taka jak na fotkach ( zdjęcia z poprzedniego piątkowego wypadu w te strony) doturlałem się do bartoszyc i chyba będę mógł sobie odespać. a jutro.... a jutro jadę do nidzicy i potem do.... ale to opowieść na następny post.

2 komentarze:

Psotka pisze...

miałeś totalnego pecha z tym bum :/ dobrze, że nic ci się nie stało :)

Anonimowy pisze...

niezla przygoda cie spotkala!!! ale dales rade! szrokosci i przyczepnosci zycze no i jak najmniej takich przygod.