poniedziałek, 20 czerwca 2011

zimny lech w gorącym poznaniu


w nałęczowie mogłem sobie poobserwować zaćmienie księżyca i muszę powiedzieć że naprawdę wyglądało to imponująco. rano leciałem do strykowa i przed samą łodzią wystrzeliła mi opona na bliźniaku. po ocenie sytuacji ostatnie 30 km. dowlokłem się bez zmiany koła. potem wizyta u wulkanizatora i kierunek poznań. na powrocie dostałem załadunek zimnego lecha. i faktycznie temperatura na zewnątrz oscylowała gdzieś koło 28 stopni a po dojeździe do łodzi pod plandeką panował przyjemny chłodek. w sobotę miałem się od rana załadować, ale z braku gotowego towaru zakończyłem tydzień na pusto. dzisiaj od rana podjechałem na załadunek, ale niestety stwierdziłem że znowu muszę zawitac do wulkanizatora bo na bliźniaku kapeć. mam nadzieję szybko to naprawić bo dzisiaj czeka mnie jeszcze 400 km pod niemiecką granicę. znowu jade do kostrzyna :D

Brak komentarzy: