czwartek, 2 czerwca 2011

ładnie żarło....i zdechło

myślałem że oczekiwanie w starachowicach 20 godzin na rozładunek i załadunek
dwa tygodnie temu to ewenement. niestety we wtorek było niewiele lepiej. 7 godzin oczekiwania na podjazd pod skocznię (to ta dziwna rampa) a potem dwie rozładunku i cztery załadunku. i dzień pracy poooooszedł... teraz podobnie się naczekałem na mazurach i dochodzę do wniosku że bezrobocie w takich rejonach jak świętokrzyskie czy warmińsko-mazurskie bierze się z organizacji pracy, która jest do bani po prostu.
ale wróćmy do wtorkowo-środowego tyrania. miałem okazję pojeździć po terenie zgierskiego MOSiR-u bo przy okazji goofnianego transportu muszli klozetowych przywiozłem wkłady do tarcz dla zgierskich łuczników. podobno jedynie w zamościu je robią, a mój boss zgodził się im nieodpłatnie przytransportować.

i ostatnia fotka - pan inseminator na trasie :D czyli zawodowy zapładniacz hyhy
przypomina mi się taki kawał jak to pan inseminator po wykonanej robocie idzie do samochodu , chce wyjeżdżać a tu krowy obstąpiły auto i nie może ruszyć. wychyla się przez okno i pyta - no co jest. na to jedna z krów aaa buuuuuzi ???

Brak komentarzy: