czwartek, 9 lutego 2012

w okowach mrozu...

mróz trzyma i jak na razie w autku służbowym wszystko działa jak należy, choć niestety moja osobówka została przez niego wykończona. musiałem przytankować fajansiarskiego diesla (notabene na statoilu) bo przy -20 przyłapał na filtrze dwukrotnie. a filtr zmieniony w październiku hyhy.
ostatnio kręcę się bardziej w centralnej polsce, ale nawet tu rzeki pozamarzały. na fotce pilica w sulejowie. między innymi odwiedziłem polo market w pakości gdzie nad drogą idzie wyciąg z wagonikami, którymi podróżuje dolomit z kopalni do janiko-sody w janikowie. tak tak mamy własne dolomity i nie trza w alpy jeździć. wczoraj polecialżech sobie w kieleckie a potem w radomskie gdzie dziś rano przy -22 kazali mi dach otwierać. w sumie to nawet oba dachy. plandeka tak zesztywniała, że miałem wrażenie iż się połamie w czasie przesuwania. na szczęście udało się bez strat otworzyć, a nawet zamknąć. jednak rozładunki czy załadunki bokiem czy górą to nie na takie mrozy...
PS; fotki mi się w odwrotnej kolejności wrzuciły...shit









2 komentarze:

xoxo Klaudia xoxo pisze...

Super Blog Zapraszam na mojego:

http://klada-myworld-mylife.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

Pozdrowienia od fajansiarskiego brata, który Ci to paliwo sprzedał :P