wrócę jeszcze do walniętej gumy . tutaj fotka jak przetargałem ją z 300 metrów coby wyjechać z zakładu i nie zablokować innym możliwości załadunku. jak pamiętacie na noofkę czekałem 24 ałersy.
a w międzyczasie poszedłem sobie na rybki. :) akuracik w tymże tygodniu zabrałem wędkę. nad wisełką przyjemniasto, ciepełko. było chyba z 15 stopni. ryby co prawda nie brały ale co sobie nacieszyłem oczy widoczkiem to moje.
niestety co dobre szybko się kończy i biała pani powróciła w ostatnich podrygach. przywaliła na finiszu jak justyna kowalczyk w sztafecie ale to się utworzyło na moich kółkach było niesamowite,takie coś na przednich kołach...
a takie coś na kołach przyczepy...
no i jak widać na mazurach wiosny nie widać jeszcze
za to momentami jest naprawdę co podziwiać
a czasami jest mało przyjemnie tak jak dziś w lublinie. podobno w łęcznej (po sąsiedzku) zaspy po 1,5 metra miały. tak zawiało, chociaż zapowiadali że jak zawieje to potem zamiecie. a nie zamiotło...
1 komentarz:
Byłeś w Lublinie? Toż to ino 100 km odemnie :)
Prześlij komentarz