wtorek, 13 marca 2012

koniec "siębyczenia"

no fajnie było ale.... L4 się skończyło i trzeba zarabiać na kieliszek chleba.przy okazji dziękuję za życzonka powrotu do zdrowia. jak na razie wróciło do normy :D pierwszy strzał do gdańska. pełen looz a zaraz po tym kierunek ostrołęka. i jak tu sobie nie podnieść ciśnienia skoro droga wjazdowa na budowę wygląda porządnie, a auto się zakopuje ??
i to pod raptem 6 tonami ładunku. zresztą na pusto też nie mogłem wycofać bo nawet zawrócić nie bylo gdzie i jak. ale nie tylko ja miałem ten problem, a koparkowy hurtem nas trzech targał po prawie 200 metrów do drogi. pierwszy raz miałem okazję jechać renatą bokiem i to do tyłu hyhy.koleś wyciągał nas na drogę poprzeczną i jak ciągnął przyczepę to ta się naddała. auto niestety nie chciało skręcić na luźnym piachu więc poszło bokiem. ale grunt że poszło hyhy chyba ostatni raz wjechałem na budowę. trzeci raz miałem problemy na piachu. a na ostatniej fotce podpowiedź dla kolegów jak złapać z tyłu przyczepę wieltona. trzeba trochę wysunąć nogę podpierającą i o to zaczepić. niestety naczepy mają problem i mogą urwać zderzak :(



2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Pozdrowienia ze stolicy Kurpi .Mam nadzieje że długo będziesz wspominał nasz region i częściej nas odwiedzał.

Anonimowy pisze...

Miło mi czytać, że już w pełni sił jesteś! pozdrowienia i szerokości!