poniedziałek, 30 maja 2011

1/3 miliona

nadszedł dziś właśnie dzień że renata osiągnęłą 1/3 miliona kilometrów. różne przygody razem przeszliśmy
jak choćby taką niespodziankę na drodze w ubiegłym tygodniu. i to korzystając z atlasu z zaznaczonymi wiaduktami niższymi jak 4 metry :D a tego nie było i już :) ale jak widać renia się przygarbiła i weszła.

ostatnio nić się nie zmienia i jeździmy głównie nocami mogąc podziwiać wschody słońca. z zachodami jest gorzej bo te z reguły przesypiamy, ale jak to mówią coś za coś. a dzisiaj dla odmiany lubelszczyzna i krasnystaw z cersanitem w roli głównej. ale spoko. :) trzeciego filmiku już nie wrzucę :D

środa, 25 maja 2011

przez polskę całą...

w tym tygodniu to spokojnie mogę zaryzykować takie stwierdzenie. poniedziałek-wtorek rzeszów a od bladego świtu w środę już w gdańsku. udało mi się cyknąć fotkę tego wiaduktu na obwodnicy gdańskiej, co to go koleś koparką naruszył. tzn. koparką wiezioną na naczepie. taka głośna historia bo jak TiR coś nawywija to się dobrze sprzedaje.



no i podobno mieli go nie rozbierać a jednak pół rozebrali. wiadomo OC pokryje. a ja tak jak tydzień temu zrzutka, wrzutka i nad morze. jednak dziś nie ryzykowałem moczenia nóg bo zimno, a wiaterek łeb chciał urwać. dobrze że słoneczko się nie schowało. a teraz po powrocie ze spacerku lulu i koło północy trzeba ruszać :) w stronę domu.

czwartek, 19 maja 2011

nad morzem..

oj dawno już nie miałem trasy w kierunku gdańska. ruszyłem o 2 w nocy i blady świt zastał mnie na moście toruńskiej obwodnicy (1 fot.) słoneczko zaś zaczęło wstawać gdy po raz drugi jechałem przez wisłę tym razem w świeciu. (2 fot.)



obwodnica gdańska rozkopana i nawet o 6 rano zaczynają się przepychanki a boję się pomyślec co jest później. mnie się udało w 4,5 godzinki dojechać do firmy docelowej i zaraz obok załadowałem się powrotnym badziewiem. następnie podjechałem na parking w gdańsku-brzeźnie skąd 15 minut spacerkiem jest nad morze. oczywiście skorzystałem z okazji i podreptałem nad wielką wodę i nawet zamoczyłem nogi. po trzech minutach palce już odrętwiały ale to świetny masaż dla stóp więc nie ma co narzekać. posiedziałem jodu powdychałem i wróciłem. teraz szybko spać i około 1.00 ruszam w stronę centrum. :) pozdrowienia dla kolegi z krasnegostawu. trzeba było walić w kabinę i wprosić się na kawę :D a propos' krasnego. w starachowickim cersanicie rozładunek + zaladunek zajął mi drobne.....20 godzin. i prawie cały czas pilnowanie kolejki czy aby już.... porażka

wtorek, 17 maja 2011

cersanit zmorą kierowców

celowo na początku wrzucam dwie miłe oku fotki bo potem to już ino masakra :D


parę dzionków mnie nie było bo w międzyczasie trochę robótki się trafiło. między innymi zawitałem do warszawy i jak na złość samo centrum pragi. oczywiście miejsca zero i chłopaki styropian najpierw dźwigiem rozładowywali a potem rzucali przez płot. a co ponarzekali że nie mają miejsca a ja im tyle przywiozłem.....
a od poniedziałku ćwiczę na ścianie wschodniej. dostali kasę z unii więc remonty dróg co kawałek na szczęście można też podziwiać piękno wyzyny lubelskiej bo co i rusz wjeżdża się dość wysoko. ale wracając do cersanitu. załadowałem w krasnym bajorze czy stawie i zrobiłem przerzut do starachowic (przedostatnia fotka). a tu...... chłopaki od wczoraj stoją i na dokładkę trzeba sobie kolejki pilnować. a na dokładkę ciężko ustalić kto jest ostatni. tak więc do nocy zejdzie na czekaniu. a na ostatniej pozycji udało mi się nagrać prawie cały wjazd pod rampy w cersanicie w krasnym bajorze. tylko jakiś wózkowy na ostatniej prostej mnie przyhaltował.


wrzucam filmik bo poprzednio nie chciał mi telefon zaskoczyć i poczatek się nie nagrał :) miłego oglądu.... i niech ich szlag

wtorek, 10 maja 2011

weekendowe zabawy

no właśnie. w weekend postanowiłem spróbować swych sił w parku linowym. w sumie fajna zabawa, ale o doznaniach extremalnych ciężko tu mówić :P taka gimnastyka, która by mi się przydała na codzień. może podsuniecie miejsca gdzie są bardziej wyczynowe trasy niż ta którą na zdjęciach prezentuję :)

co do pracy to od poniedziałku trenuję radom :) znaczy najpierw zawiozłem do radomia piątkowy ładunek. potem z radomia do łodzi i z powrotem do radomia. dla odmiany w radomiu załadunek no i teraz udało mi się dotrzeć do olsztyna :)

a że wcześnie wstaję to udało mi się cyknąć takie ładne wschody :)
jeśli zaś chodzi o ostatnią fotkę to nie są to węże boa ale wyglądają całkiem podobnie :)

czwartek, 5 maja 2011

na pomorzu

ale dzisiaj zimno było w koszalinie. normalnie musiałem piec rozpalić bo nie szło wytrzymać. wczoraj dość późno leciałem sobie przez lasy między piłą a koszalinem, gdzie tuż obok drogi pasły się sarenki. aż strach pomyśleć jakby którejś przyszło spróbować trawy po drugiej stronie drogi. w okolicach chodzieży coraz więcej wiatraków wpisuje się w krajobraz i pod tym względem to prawie jak u niemców. prawie :P

a na łąkach koło tychże wiatraków łażą sobie żurawie. takie jak ten na fotce. tylu naraz to w życiu całym nie widziałem co dzisiaj.
a dzisiaj przytargałem z koszalina kostkę brukową do piły, na budowę deptaka , na wylocie DK 22 na gorzów wlkp. więc jak ktoś będzie kiedyś tam spacerował, może wspomni mój wkład skromny w cudny chodnik. :D

środa, 4 maja 2011

sam w trasie.

w sobotę z samego rana zapakowałem trochę lodówek na poniedziałek kole torunia i po weekendzie jako jedyny wyjechałem z bazy. w sumie nawet dobrze bo za miesiąc na urlop i każdy grosz się przyda :) tak na marginesie w tym magazynie firmy indesit strasznie smutny i nieżyczliwy naród pracuje. jakby za karę i jeszcze za darmo. brrrr dawno czegoś takiego nie widziałem. no ale.... w poniedziałek wyjechałem i przed krośniewicami macha kolega kierowiec. myślę jak macha coś potrzebuje i trzeba stanąć. no i tak zrobiłem. potrzebował podnośnika na 10 minut. dałem no bo jak to tak żeby koledze nie pomóc. co prawda z tych 10 minut zrobiło się 90
ale cóż. jak widać guma wpadła mu pod platformę i za nic nie chciała wyjść. ale "wspólnymi siłmi"
dalimy jej radę i po półtorej godziny pojechałem dalej. szybka zrzutka potem szybka wrzutka na prawie zaoranej elanie (kolejna fotka) i powrocik na bazę.


a pod toronto prace przy budowie A1 ładnym tempem postępują naprzód, a to między innymi za sprawą Alexa, którego kiedyś tu przedstawiałem. jeździ teraz żółtą taczką na irlandzkich blachach między toronto a ketchupowem (toruń- włocławek). zresztą spotkalimy się na kawie jak wracałem. i ostatnia fotka to majowy śnieg ale chyba nikogo nie zaskoczę bo jak słyszałem wszędzie to białe poległo :)