czwartek, 28 maja 2009

dzisiaj loozacko

jak wczoraj zaległem w wyrku tak wstałem dziś koło 9 rano. wyspałem się za wszystkie ostatnie pozarywane nocki. poobijałem sie do 12 i poleciałem do sosnowca gdzie w takiej obskurnej pokopalnianej bramie ładowali mi jakąś chemię do poznania. droga też bez emocji 300 parę km spokojnie i gdyby nie remont DK 11 to nawet bym nie zauważył kiedy przejechałem.

teraz sobie stanąłem 10 km przed miejscem docelowym bo nikt nie odbiera telefonu w tej firmie do której to wiozę, a jak sprawdziłem we wszystkich dostępnych mapach, łącznie z map24 i zumi to ulica podana w papierach nie występuje w tej wiosce hyhy normalnie fatamorgana. tak więc może jutro powiedzą mi gdzie ich szukać :) a na razie idę spać ... mać

środa, 27 maja 2009

nie ma nudy.

wczoraj ledwo pauzę wykręciłem majster zafundowali mi ładuneczek z...... pięcioma miejscami zrzutki. częstochowa,zabrze,tychy, i 2x bielsko biała. wszystko byłoby OK gdyby nie korki od bladego switu w katowicach i okolicy. nie pomagają nawet trzypasmówki, średnicówki i tunele. na dokładkę każdy z tych podładuneczków był do firemek malutkich, które biorą po trochu i choć sama zrzutka trwała moment to z dojazdem bywały problemy.

w zabrzu np nie mogłem sie na ulicy jednokierunkowej wyłamać w zakręt i musiałem pojechać dalej pod prąd. w bielsku to ta ostatnia fotka zakaz 2,5 tony a z tyłu starsza kobiałka mnie opitoliła że mogłem stanąć jakoś z głową i wjechać na chodnik. na nic nie zdały się tłumaczenia ze powyzej 3,5 tony nie wolno po chodnikach i jak coś to może objechać ulicą obok. gdzie tam :P no i długo będzie tak tarasował- pytała.   
a w drugim bielsku opinałem przyczepę żeby sie pod rampę ustawić. jak wróciłem po przyczepę za około pół godziny centralnie przed dyszlem stał zaparkowany fiat tipo. no myślałem że wyjdę z siebie. też kobieta tak zaparkowała. jakby to był facet to puściłbym parę tekstów o idiotach ale ją oszczedziłem. i tak ma przefikane że nie jest facetem.  no ale udało mi się wszystko pozrzucać i teraz pauzujemy :) do jutra

wtorek, 26 maja 2009

kwiatki dla matki

dziś "Dzień Matki" więc pamiętajcie o kwiatach i życzeniach dla swoich mam. a ja tym obecnym i tym przyszłym mamom życzę wszystkiego naj.... z okazji tego święta.
i tak przy okazji złapałem trochę lenia trochę nie miałem czasu popisać ale niebawem nadrobię zaległości. jak na razie siedzę w domciu po kółku kalwaria zebrzydowska- bielsko biała - łódź i dziś wieczorkiem znowu ruszam do bielska. 

piątek, 22 maja 2009

powrót na weekend

raniutko zastukali zapukali i rozładowali. w międzyczasie podjechał helmuth taką specjalną naczepą do przewozu pianki.co prawda wchodzi tej pianki trzy razy tyle co na mój zestawik ale co z tego z że towar lekki, jak naczepa waży z 25 ton
a ja koło południa popędziłem do wronek przez lasy i pola coby załadować towar do największego bałaganu w IV RP jakim jest indesit. kiedyś opisywałem co tu wyprawiają więc nie będę siępowtarzał. na razie grzecznie czekam aż łaskawie mnie rozładują. ale po którejś godzinie puszczą mi nerwy i... ktoś dostanie w .. albo po czymś. :P

ale leje....

zasmiał się rumun licząc kasę :) a w chodzieży leje, i się błyska i hucza grzmoty, czyli audio i video za oknem mam.
a wczoraj w bielsku białej było tak ładnie :) nawet wybrałem się na spacerek. idąc tak sobie poboczem stwierdziłem ile to ciekawych rzeczy sobie tam spoczywa. a to zderzaczek, a to kołpaczek, lampka zespolona i światełko odblaskowe. dwie opony i kawałek trzeciej. pół worka kartofli i ze dwa wiadra węgla :) a wszystko na przestrzeni 800 metrów, tak około.
ponapawałem sie widokiem beskidu i via katowice poleciałem do sosnowca gdzie czekał dla mnie ładuneczek do jednego z największych bałaganów logistycznych czyli FM tomaszów.

do tomaszowa doleciałem wieczorem i na parkingu nie było jak szpilki wsadzić, a co dopiero ustawić renatę. najgorsze że 90% tych aut wcale nie czekała na rozładunki czy załadunki tylko sobie stała pusta. i na "pace" i w kabinie, czyli po prostu pozostawiona przez miejscowych. a potem sie dziwić że nie pozwalają stać w takim żywcu. no ale w miarę szybko pozbyłem się balastu i okło 1 w nocy wskoczyłem do łóżeczka w domu. dzisiaj 3/4 dnia się obijałem i dopiero około 17 pojechałem sobie załadować tę chodzież gdzie własnie doleciałem. teraz do rana pauza :) potem zrzutka i liczę na szybki powrocik...
aha udało mi się naprawić lampę :) okazało sie że po prostu zeskoczyła z mocowania. takie te nasze drogi równe są :P

środa, 20 maja 2009

szybki kursik

wczoraj dostałem szybki kursik :P znaczy miał być szybki. o 15 załadunek i na 19 rozładunek hyhy 300 km dalej. 4 godziny na przejechanie takiej odległości, a gdzie czas na załadowanie ?? no nic podjechałem na to ładowanie i prawie o 19 udało mi sie wyjechać a nie... dojechać. fucktycznie w bielsku byłem dopiero około 23 z minutami. ale robią tu 24/dobę więc zrzucili i mam loozik. 
no prawie. wczoraj jak zrobiło się ciemno patrzę sobie a tu prawe światełko oświetla jakieś 1,5 do 2 metrów przed autem. właśnie zaglądałem i cała soczewka tak jakoś dziwnie opadła. pewnie się odkręciła i teraz lampę trzeba będzie rozebrać. te nasze drogi wykończą nawet hummera. a przecież można budować takie ładne drogi jak na obrazku drugim. no bo to chyba nie efekt z photoshopa :P aha jak zauwazyliście wlepiłem drugi licznik :) gościów z podziałem na kraje z których tu zaglądają :) a co sobie będę żałował.

poniedziałek, 18 maja 2009

kopalnia bełchatów.

w piątek miałem okazję pojeździc sobie po terenie najwiekszej odkrywki w polsce. zespół kopalniano-elektrowniany jest dalej rozbudowywany o blok 850 MegaWattów (massakra) oraz o nowe dołki odkrywkowe. sam taśmociąg będzie o 18 km dłuższy. 
zresztą i tak tych taśmociagów są tu setki kilometrów. 
a po powrocie okazało się że ten tydzień usterkowy musiał zakończyc się również.... usterką. tak więc do urwanych przewodów przyczepowych, śruby w kole, doszedł odkręcony filtr paliwa. niby pierdółka ale trzeba było ściągnąć osłony silnika żeby się dostać do niego. na szczęście od dzisiaj mamy nowy tydzień i pecha zostawimy daleko z tyłu. 

czwartek, 14 maja 2009

narozrabiałem :(

po szkoleniu w scanii załadowałem i poleciałem do bartoszyc czyli pod obwód kaliningradzki :P wyszogród o świcie prezentował się świetnie zresztą mazurskie drogi również

doleciałem zrzuciłem i poszedłem lulu. wczoraj czyli w środę miałem jechać do ciechanowa po  ładunek powrotny. dzionek mimo że 13 zapowiadał się ładnie. o 5.30 wstałem zrobiłem kawulca i o 6 ruszyłem. przejechałem może z 200 metrów i... przyczepa została a ja pojechałem zrywając przewody powietrza, elektryczne i EBS'owskie. massakra. podniosłem przyczepę podpiąłem się i zacząłem łatać te przewodziska coby jakie znaki światłami dawać. zeszło mi ze dwie godziny. no a potem dłuuugie 380 km (via ciechanów)  powrotu. wszystko dyndało na słowo honoru, więc co większe zakołysanie miałem duszę na ramieniu coby nie wyrwał się przewód od powietrza. jakby na jakimś zakręcie zblokowało koła od przyczepy... brrrr. ale dowlokłem się na bazę załozyłem wtyczkę od elektryki nowe złącze powietrza i teraz właśnie stoję w kolejce w serwisie wabco coby mi EBS podłączyli. a potem do leszna.

poniedziałek, 11 maja 2009

szkoła jazdy-scania


po walecznym tygodniu ( ubiegłym) ten tydzień zacząłem nie mniej intensywnie. w niedzielę wieczorem dostałem od majstra sms'a że w poniedziałek o 8 mam.... się szkolić. hyhy no to fajnie. na renówkę się nie załapałem bo jak stali bywalcy pamiętają gdzieś musiałem jechać więc poszkolimy się na scanii. było nas 5 (potem 6) zaczęliśmy od wprowadzenia w temat, a potem za kółko i heja w polskę :P no może nie tak całkiem bo raptem 20 km w jedną stronę, ale zawsze. potem zmiana. jechała kolejna para a my oglądaliśmy filmik szkoleniowy. nawet nie wiedziałem że scania R'ka ma tyle fajnych opcji jak choćby przewietrzanie kabiny na postoju :) potem omówienie jazd. byliśmy nagrywani przez 4 kamery w aucie, więc to ciekawe doświadczenie zobaczyć się z boku. qrde ale machałem łapami :)  potem jazda tzw. poprawkowa i ... już była 17. ale obiadek firma zafundowała i ciasteczka i napoje więc z głodu nikt nie padł. w dodatku jesli chodzi o stronę techniczną jeździlim takim zestawikiem objuczonym 24 tonami betonu, więc full wypas. do tego mieliśmy baaaardzo sympatycznego  instruktora (na pierwszej fotce pierwszy po prawej). głupio się przyznać ale nie mogę skojarzyć jak miał na imię(chyba Darek), który w dodatku potrafił wiele przekazać, więc generalnie szkolenie mogę zaliczyć in plus. teraz zobaczę jak to się przełoży na renatę.

piątek, 8 maja 2009

byki na A4

wczoraj wieczorkiem załadowałem kalwarię zebrzydowską i pognałem w kierunku krakowa. niestety nie bardzo mogłem się wbić na A4 bo zapaliła się ciężarówka wioząca byki hyhy i kierowca nie mogąc ugasić pożaru wypuścił stworzenia na autostradę. po dwóch nawrotkach udało mi się wjechać od strony tychów. qrna nie miał się gdzie rozkraczyć tylko na samym wjeździe.
kolejny świt w trasie :) wschody słońca naprawdę działają budująco :) 
a będąc w myślenicach udało się nawet looknąć na zasnieżone szczyty tatrzańskie. ciekawe czy jak w lipcu będę po nich łaził da się porzucać śnieżkami i ulepić bałwanka.
tutaj autoportret w oczekiwaniu na rozładunek. w list miałem wpisane dostawa na 7 a tu chłopaki mówią że do 13 ni huhu. co można zrobić. sobie postałem, pospałem i koło południa się podstawiłem :P 
no i oczywiście kolejna firma gdzie o miejscu do manewrów nie pomyśleli. jak widać dupsko w krzakach coby mogli z auta zrzutkę zrobić. a niebawem ruszam do bytomia po ładunek powrotny i w nocy powinienem zacząć weekendowanie :)

środa, 6 maja 2009

o idiotach.

jak wiecie poturlałem się do krakowa i szlag mnie trafił. sklep nie dla idiotów (tylko dla super idiotów) i projektowany przez totalnego bezmózga.o wszystkim pomyśleli. o arkingach postojach taxi dojazdach, podjazdach itp itd. zapomnieli tylko o dostawach. wystarczyło że na chwilę stanąłem aby się dopytać czy to tu i... masakra. trabienie i korek z 300 m. no i tylko jedna rampa pod którą się wjeżdża przepychając się z osobówkami. 



wróciłem sobie do domu wczoraj, a dzisiaj pojechałem do piły i właśnie wracam z powrotem do... domu. tam na fotce wyżej widać elementy do wiatraczków co to będą stawiać. wiecie, że jedno takie śmigiełko ma długość 30 metrów szok. a nad autostradą zebrały się ciemne chmury ale skoro pojawiła się tęcza to chyba nie będzie tak źle ;) dobra ja spadam bo do domu daleko a czas się kończy i wogóle taki zapych że nie ma czasu załadować :P hyhy :) do poczytu :)

poniedziałek, 4 maja 2009

borsuczy najazd.

tradycyjnie w długi weekend trzeba było gdzieś najechać. najechaliśmy więc Międzygórze.
to ta mała mieścinka u stóp śnieżnika. w zeszłym roku też tu najechalimy tyle że ze znajomymi z hubu madzialenka dc++. taki zlot sobie zrobiliśmy. w tym roku w mniejszym gronie ale nie mniej doborowym wpadliśmy na 2,5 dnia z zamiarem wejścia na najwyższą w tym rejonie górę czyli śnieżnik właśnie.
wejście zajęło nam prawie 5 godzin hyhy a te 25 minut to spod schroniska niby ma się wchodzić :) w rzeczywistości zajmuje to około 40.
a na szczycie jak widać górka zasługuje w pełni na swoją nazwę. ale bałwana nie lepiłem :P za to zejście czerwonym szlakiem jest naprawdę obfitujące we wspaniałe widoki. parę innych zdjęć wrzucę po małych obróbkach na borsucze fotki :)
no i weekend się skończył niestety za szybko :(