czwartek, 28 sierpnia 2008

i znowu góry :P

właściwie to nie ma o czym pisać :P wczoraj nuuuda :P załadowałem w poznaniu, potem potem 200 kilosów kulczykbahną do strykowa na zrzutkę i jedyną atrakcją był korek przy rondku w strykowie. znaczy się korki robią sie tam codziennie a w piątki dwa razy takie, więc 1,5 godziny posuwania się w ślimaczym tempie to nie nowina :P atrakcji dostarczali "cwaniacy" próbujący minąć zatwardzenie, albo pasem awaryjnym, albo pasem zieleni. hyhy jak ja to lubię. wściekłość tych dupków kiedy nieznacznie w renatce skręci się kierownicę i ...zaczyna im brakować miejsca hyhy. to trzeba zobaczyć jak trąbią i chcą pogryźć kierownicę. nieeee nie to cobym jakiś mściwy był. po prostu tak dla rozrywki coby nie zasnąć. hyhy
potem spanko w domku , znaczy się najpierw jeszcze szybki załadunek był, dopiero potem spanko hyhy a rano śmigałem do andrychowa. po drodze miałem okazję wyprzedzać holownik z koniem co to go koleś koło krośniewic położył razem z naczepą ze szkłem.jak widać trochę sponiewierał autko.


kole południa zajechałem do tego andrychowa i wszystko by było OK gdyby nie te góry zasłaniające widoczki :P całkiem jak w zakopcu tylko trochę mniejsze i bardziej kudłate :P no w końcu to beskidy a nie tatry.



no i zgodnie z zapowiedzią reminescencje tatrzańskie :P dzis hala gąsienicowa. miłego oglądu :) aha, nie śmiejcie się z mojego brzucha :P przez ostatnie przygody schudłem 5 kilo :P dziś się ważyłem :)












wtorek, 26 sierpnia 2008

perystaltyka :P

właściwie to dziś miałem nie pisać. moje chore flaki dodatkowo wstrząsane na naszych cudnych drogach, doprowadzały mnie do dna depresji, pogłębianej ponadto, wzrastającym szokiem pourlopowym. miałem dodać parę fotek wspomnieniowych z tatrzańskimi widokami i hej. ale i tak Was to nie minie hyhy. niemniej koło moherowej stolicy stan moich jelit poprawił się na tyle, że mogłem zaryzykować puszczenie pierwszego od trzech dni bączka. zrazu nieśmiało, no bo jak pójdzie mazgaj :P ale poszło hyhy qrde nawet nie wiecie ile sprawił mi radości. zwykły mały, śmierdzący bączek hyhy. znaczyło to ni mniej ni więcej, że borsuczy stan zdrowia wraca do normy :) zatrzymałem się na małe co nieco na poboczu obwodnicy toruńskiej i z łezką w oku spojrzałem na puste miejsce drugiej nitki tejże. w płońsku były takie same kikuty, ale jak wczoraj pisałem tam prace idą pełną parą i most jest :) w całości.
po obiadku z napełnionego worka na śmieci, czyli mego brzuszka uniosły się opary sobotniej kiełbaski z ogniska hyhy i mogłem śmigać dalej.musiałem zachować daleko idącą ostrożność jadąc przez wylatowo, o którym kiedyś pisałem. to tu UFO porywa krowy, konie, chłopów i wydeptuje kręgi w pszenicy :P


a pod poznaniem istna holandia. pewnie jakiś gulden się przeprowadził i z tęsknoty sprowadził wiatraki z okolicy i postawił sobie na działce :P



no i tak jak obiecałem :P obrazki z nebraski a właściwie z wywczasów :P dzisiaj dolinka kościeliska.








i wąwóz kraków odchodzący w bok od w/w doliny.

wicie rozumicie :P jak zrobiłem ponad 1000 zdjęć to zanim je tu zaprezentuję to akurat będzie czas na następny urlop hyhy


poniedziałek, 25 sierpnia 2008

i po urlopie

no i po urlopie :( od niedzieli mam przesrane, i to nie przenośnia tylko rzeczywistość. w sobotę nieopatrznie zechlałem takie lody jak na zdjęciu świderkami zwane zakupione na krupówkach i w niedzielę się zaczęło.... górą i dołem.i tak do chwili tej :( dobrze, że jeszcze w sobotę mogłem uczestniczyć w zakończeniowym ognisku. oj była impreza :) niewiele brakowało do skoków przez ognisko z ciupagą :P i to mimo małej ilości alkoholu. po prostu fajne towarzystwo, góralska muzyka (tutki-trebunia) i nawet deszczyk nie przeszkadzał :)
gdyby ktoś chciał spędzić urlop koło zakopca, niech wpisuje w google hasło - "u ziemiana"
fajnie, niedrogo i spokojnie. widoki świetne, a gospodarze przyjaźni :) to właśnie ta chatka na fotce :)
wczoraj powrót dziś.... no zaczęło sie nieciekawie. oprócz rewolucji brzusznych miałem dziś o 5.50 spotkanie z misiakami. bliskie spotkanie. spuszczę na to zasłonę milczenia podając cyfry. 83/40, 400 i 10 pkt massakra.

dzisiaj wygonili mnie do nidzicy a potem dalej do picek :P sorry do piecek hyhy no miło było looknąć jak zasuwają z budową obwodnicy płońska. chyba ktoś dobrze smaruje :P albo robią to chińczycy hyhy
po drodze wjechałem do wiochy o nazwie stare kiejkuty. cos mi ta nazwa mówiła ino nie bardzo mogłem sqmać. i nagle olśnienie.... no tak to tu nasi trzymali talibów w tajnym więzieniu CIA. no teren jest galancie ogrodzony i monitorowany ale hyhy ja zdobyłem dla Was nawet zdjecie satelitarne :P





szkoda tylko tego terenu dla jakiejś bazy wojskowej bo teren nad jeziorkiem mógłby być zagospodarowany dla lepszych celów. np na stanicę harcerską hyhy. ciekawe czy harcerze to jeszcze istnieją :P no spadam do kibelka bo znowu mnie naciska :P z dziesiąty raz dzisiaj :)


sobota, 23 sierpnia 2008

borsuk w dolinie roztoki

niczym pamiętny rogaś stary borsuk pojawił się w krainie roztoki hyhy ino trochę więcej zamieszania narobił swoją obecnoscią. no nie było lekko. znaczy się sama dolinka ok ale wejście do doliny pieciu stawów polskich na wysokość 1600 m.n.p.m. wymagało dość sporego wysiłku. no ale wiadomo. coby odpocząć trzeba się namęczyć. jak dodamy do moich 100 kg plecak z ekwipunkiem ok.25-30 kg jest co targać. powoli kolanka odmawiają dalszego wchodzenia. kolanka to pamiątka po wojsku gdzie miałem wątpliwą przyjemność tupania w kompanii która jeździła do warszawki na odprawy pod grobem nn wojaka. no a poza tym w tej pracy to ja nie przechodzę rocznie tylu kilometrów co tu jednego dnia :P
widoki piękne tylko te góry wszystko zasłaniają hyhy. to zdjęcia z ostatniej wyprawy w tym czasie urlopowym. szefo przysłał mi dane do załadunku na poniedziałek hyhy chyba się boi cobym nie przedłużył, tak jak w maju w międzygórzu.

tutaj jeden z pięciu stawów.




a tutaj widok na całą dolinę roztoki. bardzo fajny szlak i brak tutaj "szlakowych zapierdalaczy", jak to ich Nata określiła. po prostu chyba za trudne podejście dla nich :P



i jeden z ładniejszych wodospadów :) wielka siklawa spadająca z doliny pięciu stawów do doliny roztoki tutaj tylko połowę go widać :) ale jest naprawdę fajniacki.
jutro wyjazd mam nadzieję, że jeszcze tu wrócę tylko raczej w październiku, albo w czerwcu coby tych tłumów tłumoków nie było :P


czwartek, 21 sierpnia 2008

na pohybel ceprom :P

wczoraj odpłynąłem..... hyhy z kątów do szczawnicy, czyli zaliczyłem spływ dunajcem. no nie jest to rozrywka tania bo 35 zyli od łba, ale za 2,5 godziny fajnych widoczków warto wyszarpnąć taką kwotę z portfela. jeszcze trafiłem na fajnych flisaków :) ale u nich przynajmniej byle kto nie prowadzi łodzi. najpierw adept wywodzący się tylko z czterech wsi (kąty,szczawnica,krościenko i jeszcze jakaś) trzy lata robi za pomocnika flisackiego. potem trzy lata jest flisakiem. i dopiero po tym okresie, czyli o 6 latach może zdobyć papiery mistrzowskie. ale chłopaki naprawdę znają wszystkie kamienie w rzece :) hyhy gdyby tak na ciężarówki było, nie miałby kto jeździć.

dzisiaj chciałem wjechać sobie na kasprowy wierch. o 9.00 zameldowałem sie na końcu kolejki do kolejki. czekało jakieś 1500 osób co w przeliczeniu na 30 osób co 10 minut daje jakies 5-6 godzin czekania. a bokiem szły grupy zorganizowane więc..... się wqrzyłem i zmieniłem plany. poszedłem sobie z kuźnic do hali gasienicowej przez skupniowy upłaz. bardzo ładna trasa POLECAM !!! powrót przez jaworzynkę :) SUPER


gdyby nie kolesie pędzący na złamanie karku i wyprzedzający czasem w bardzo niebezpiecznych miejscach. no ja nie chodzę wolno, ale oni to chyba zaliczają na tempo. zresztą na pierwszy zut oka da się wyczuć ludzi chodzących po górach , a tych gnających i nie mających czasu nacieszyć oczu widokiem turni, regli i kosówek :P


i na koniec widok na dolinę gąsienicową wraz ze schroniskiem "murowaniec"
ładne prawda ???

wtorek, 19 sierpnia 2008

ciąg dalszy urlopu :)

urlopik mija sobie powolutku (na szczęście) ale nie sposób oderwać się od drogowej rzeczywistości.
tutaj również są "mistrzowie kierownicy" wyprzedzający na podwójnej. ale co tam :) gdzieś tam, ktoś czeka na ich nerki, serca i watrobę :P
a ja tymczasem byłem sobie nad morskim okiem, czyli najpiękniejszym jeziorem górskim w polsce, a chyba i na świecie.
zresztą oceńcie sami. warto było dygać 8 km w jedną stronę i potem jeszcze 1200 m. do czarnego stawu ( i 400 m. w górę) coby rzucić okiem na oko morskie zresztą hyhy.
od jutra zresztą zamykają szlak bo po ostatnich powodziach wymaga remontu, ale jeszcze sie udało :)

trochę mnie śmieszą kolesie skacowani po imprezie jadący w obie strony konnymi taksówkami coby móc powiedzieć "zaliczyłem morskie oko" - żenua




a tu kolejna "ceprostrada"
czyli gubałówka. tu widać kolejkę do kolejki na gubałówkę.pomijam małe dzieci osoby starsze i niebardzosprawne. ale reszta śmiało mogłaby smignąć. a na górze...... qrna stadion dziesięciolecia w miniaturce czyli jarmark połączony z barami szybkiej obsługi. no ale był to program obowiązkowy więc trzeba było zaliczyć.





zresztą widoki są OK :) jutro spływ dunajcem :) więc czekajcie na zdjęcia.


niedziela, 17 sierpnia 2008

ni bede sie kłanioł, jeno tater graniom :P

jeeeeezu ile człowiek się musi namęczyć coby odpocząć.

wczoraj co prawda cały dzień lało ale co tam :) grunt to pogoda ducha :P dolina strążyska zaliczona wraz z super wodospadem "siklawicą" 21m. łącznie wczoraj pokonane prawie 20 kilometrów "per pedes" po zakopcu i okolicach. krupówki massakra :P całkiem jak monciak w sopocie tyłek koło tyłka i pielgrzymki w jedną i drugą stronę. dlatego szybciutko stamtąd się ulotniłem .


dzisiaj rano pobudka, śniadanko i naprzód. dolinka kościeliska. no być tu i jej nie zobaczyć..... to po prostu zbrodnia
ale sama dolinka to byłaby za prosta. mniej więcej w połowie , gdzieś na wysokości jaskini mroźnej w prawo odchodzi szlak na polanę stoły. widoki pierwsza klasa.

i tak jak w tytule cytując tutki trebunia :) aha w piątek wybieram się na ich koncert :) no ale wróćmy do dnia dzisiejszego. z polany stoły powrót na główny trakt i heja dalej do schroniska pod ornakiem. tam popas i powrocik. ale nie taki prosty :P tylko przez wąwóz kraków. kto był to wie o czym mówię. kto nie był niech zobaczy :P

wspinaczka po skałkach trzymając sie łańcuchów hyhy potem przejście przez niewieką jaskinię po ciemku i po śliskim kamieniu ostro w górę :) podobno kiedyś dom smoka wawelskiego. dopiero jak zaczął juhasować janosik smok z braku jadła (dziewic) musiał przenieść się do krakowa. ale i tam nie dali mu pomieszkać :P

no na dziś kończę i wypatruję nowe cele wędrówki.




piątek, 15 sierpnia 2008

wioter duje , a dudki ucikajom :P

no i w końcu na urlop hyhy.zaczęło się ostro. koło częstochowy jechałem przez taką burzę, że trzeba było zwolnić do 60-70 km/h woda lała się z nieba, bo te anioły chyba słabo pranie odwirowały :P ale po jakiejś godzinie przeszło , minęło i zaświeciło słońce. z tajnych źródeł wiedziałem coby nie pchać się na kraków i zakopianką, więc włączyłem navi i nieopatrznie wklepałem trasę "krótką" no na początku było fajnie. ale niebawem podłe urządzenie wyprowadziło mnie na leśną szutrówkę hyhy. koło chrzanowa zresztą :P myślałem, że jak osobówką jadę to mogę sobie skrócić :P szybciutko wróciłem do opcji trasy szybkiej i jak tylko wróciłem do cywilizacji wyłączyłem navi i wziąłem do łapy mapę a właściwie atlas papierzasty.

no i już bez przeszkód ( tylko aut było coraz więcej) dotarłem do najdłuższej wsi w polsce czyli do zawoji. na fotce obok panorama z drogi przez zawoję :)
i około południa dotarłem do celu czyli wsi czerwienne :) która jest drugą co do najwyżej położoną wsią w polsce :) wyżej jest tylko wieś ząb która mieści się po sąsiedzku.


a to na tej kwaterze sobie urzęduję :) z balkonu widok na giewont no i ogólna panorama tatr. i tak jak w tytule hyhy halny duje a kasa znika :) przesył kiepski (GPRS) więc fotki mniejsze hyhy ale są :) i jest OK

czwartek, 14 sierpnia 2008

URLOP !!!!

wczoraj udało mi się doturlać albo po poznańsku dokulać do klimontowa. zjechałem sobie na shella gdzie dość ciekawie wykombinowali coby im latarni nie przestawali hyhy walnęli kamyczek, gdzie jak widać paru gości zostawiło tylne lampy :P

pobudka jak zwykle hyhy, w tym tygodniu, czyli 3.30 kawka i w trasę. dziś poranek raczej smutny i niebo zasnute chmurami, ale grunt to pogoda ducha no nie ?? w końcu urlop zobowiązuje. ale lapka zabieram więc coś tam naskrobię, pod warunkiem dobrego przesyłu :P

a to koleś jakby z jazdy polskiej albo uwaga pirat (jak ktoś ogląda tvn turbo to wie ) na ciągłej i przed zakrętem. ale co tam :P grunt to skuteczność.



no i rawa mazowiecka :) ostatni rozładunek przed urlopem poszedł błyskawicznie, a jak wiadomo te ostatnie kiedy zaczyna się człowiekowi śpieszyć przeciagają się w nieskończoność. zostałem więc mile zaskoczony, ale podobno ktoś tam ma zawsze szczęście hyhy
tak więc do zobaczenia znaczy się do poczytania. mam nadzieję że w tatrach iPlus działa :P
aha mieszkanie mam ubezpieczone, a i tak będzie pod stałym nadzorem, bo zostaje pies, więc loozik :P

środa, 13 sierpnia 2008

koło fortuny

historia jak wiemy lubi się powtarzać i tak oto dopiero co wróciłem z sandomierza, a dziś znów gnałem w tamtą stronę.
oczywiście bladym świtem o godzinie, której nie ma, jak to Alex mawia. świt wstawał jeszcze bardziej leniwie ode mnie :P ale był trzy razy ładniejszy hyhy
powoli niebo się rozjaśniało i swiętokrzyskie pagórki coraz lepiej wyglądały

podobnie jak drogi kieleczcyzny :)

natomiast całkiem regularny świt zastał mnie przy przekraczaniu wisły w sandomierzu :P ładny no nie ??? :)


no ale my tu gadu gadu, a tymczasem prawie dotarłem do rzeszowa :) do firmy prowadziła "prawie" autostrada hyhy, jednak trafić tam to nie lada wyzwanie :)
udało mi się znaleźć klientów w miarę szybko, zrzucić ładunek i mogłem śmigać po powrocik. a powrocik miał być ładowany w mielcu.
tymczasem w kolbuszowej właśnie remontują drogę z rondem jedynym w tej mieścinie i trafiłem na sceny o których dante mógłby pomarzyć :P 2 km korka od strony rzeszowa pokonałem w 57 minut.



ten na fotce był od strony mielca wcale nie krótszy. co prawda oni mieli gorzej. musieli pasować się razem z tymi od strony radomia więc chyba stali dwa razy dłużej.







no i w końcu udało mi się dotrzeć do strefy przemysłowej w mielcu, gdzie ku mojemu zaskoczeniu załadunek był w tempie iście expressowym.



wjazd bez kolejki, od razu pod rampę :P godzinka i wypadałem w stronę domku.

no ale nie ma tak dobrze :P ujechałem z 60 kilometrów i stoję właśnie na stacji bo się czasy pokończyły. chłodny browarek ciepły obiadek i na wyrko hyhy a jutro rano rozładunek i.......



URLOOOOOOOOOOP!!!!!!!!