piątek, 30 maja 2008

hurrrrrra wreszcie do domu :D

no w końcu po prawie trzech dobach w trójmieście, gdzie tkwiłem jak zaklęta królewna odezwał się utęskniony dźwięk piosenki "Jozin z Bazin" hyhy telefon zawibrował radosnego kankana i szef przekazał upragnioną wiadomość :) jedziesz ładować . dopiłem resztki kawy o mały włos nie wciągając płynu do tchawicy i niczym rasowa kozica wskoczyłem na fotel kierownika zestawu." jadziem renatka " zawołałem a ona odpowiedziała mi radosnym zgrzytnięciem bendixa w rozruszniku. żwawo ruszyliśmy w stronę światowej stolicy moheru czyli niezdobytej siedziby radia co ma ryja w nazwie podziwiając uroki jeziornych oczek kaszubskiej pozostałości po morenie.

niebawem dotarliśmy do miejscowości nowe marzy gdzie budują autostradę A1 i muszę zdementować pogłoski że nic się tu nie dzieje. co prawda nie wręcz przeciwnie ale się dzieje..... :P bardzo niewiele hyhy



po prawie trzech godzinkach dotarliśmy do torunia i zajechalim na zakład który świetność ma niestety za sobą czyli do elany.setki kilometrów rur i wszędobylskie króliki biegające po terenie to obraz świetnego niegdyś zakładu.






a tutaj widać jak wyburzające ekipy robią miejsce pod zakład produkcji spodów do obuwia made in china. koniec świata normalnie :) ale grunt że bliżej do domu hyhy

czwartek, 29 maja 2008

Danzig C.D.

no i utknąłem na dobre w tej zatoczce przy gdańskim osiedlu zaspa (hyhy utknąłem w zaspie ). totalna lipa jeśli chodzi o ładunki z gdańska dokądkolwiek. szef próbował znaleźć cokolwiek i gdziekolwiek i nic. no ja też nie pamiętam tak długiego pauzowania gdzieś w polsce.
cóż robić .... ano trzeba korzystać z okazji mega hiper weekendu więc powłóczyłem nogami nad nasze morze.


wpadłem na przybrzeżną promenadę i ruszyłem szlakiem nadmorskich barów i ogólnie pojętych knajp :P


na początek sopocka mandarynka. miła atmosfera super kawa dwa dymy i ruszam dalej.



bar karmazyn :) rybka, piffko i wszystko to co tygrysy ups...... borsuki :P lubią najbardziej. hyhy







kolejny bar o bardzo obiecującej nazwie przystań :D zupa rybacka mniam :) mogę polecić i dzwonko rekina a jak rybka to wiadomo, że musi popływać :P więc na deser zupka chmielowa hyhy....


a że towarzystwo doborowe. obok bawił się król mórz neptun, więc czas mijał szybko. tutaj widać jego królewską mość odjeżdżającego na rekinie hyhy ale nie na tym, którego zjadłem :P







no i oczywiście na wakacje sopot :P totalny koszmar, syf, massakra i....sam nie wiem co. tutaj widać popularny monciak zamieniony w jeden wielki plac budowy wię akurat tego nie polecam. omijajcie sopot z DALEKA. mam nadzieję jutro wyrwać się z trójmiasta :) w końcu weekend idzie hyhy :)





środa, 28 maja 2008

Danzig :P

no właśnie :) sprawdziłem i okazało się, że jednak mieszkam na zadupiu :) i pojechałem na drugi koniec Polski do Gdańska. oczywiście tym razem już za pieniądze szefa hyhy

po prawie sześciogodzinnym ładowaniu renaty ruszyliśmy jak zmory o północy w stronę morza. po 40 km napotkalimy pierwsze utrudnienia. jadący z przeciwka gabaryt nie mógł się zmieścić w łęczycy dzięki sygnalizatorom na wysepce pośrodku drogi. staliśmy ze 40 minut zanim przejechali, niestety składając ładunkiem sygnalizator hyhy. niestety nie był to koniec utrudnień. koło tczewa doszło do poważnego wypadku dwóch ciężarówek i osobówki gdzie zginęła jedna osoba. po trudach i znojach udało się dotrzeć do rodzinnego miasta mego czyli gdańska:)

po rozładunku skończył się czas pracy i jazdy :) więc trzeba było poszukać miejsca na pauzę.
pokimałem ze cztery godzinki ale pogoda jak drut więc żal było siedzieć w kabinie.



wziąłem więc tyłek w tzw. troki i promenadką ruszyłem w stronę morza :P oczywiście taki spacerek to pikuś w porównaniu ze spacerkami w międzygórzu hyhy.



ale widoczki niedawno zrobionego parku na terenie dawnych ogródków działkowych też są przyjemne i stawiki cieszą oko.





a oto naoczny dowód mojej bytności nad bałtykiem. jak widać pogoda druciana, tylko trochę wiało :P ale dzięki arktycznemu powietrzu widoczność była przeogromna. jakby ktoś pytał to molo to nie znane sopockie tylko trochę mniejsze w gdańsku-brzeźnie.



nie ufajcie reklamom, że niby całując żabę zmieni się w laskę :P mnie wyszło na odwrót hyhy :P







nie zniechęciło mnie to jednak i powłóczyłem nogami w kierunku sopotu...... no i czekam na dyspozycję co dalej robimy :)





wtorek, 27 maja 2008

dłuuuuuugi weeeekeeend :)

w środę zakończyłem walkę z naszymi drogami i grzecznie zaparkowałem na bazie :) obok połowy składu firmy no i się zaczęło hyhy.....

oczywiście zaczął się weekend na który był zaplanowany zlot dc+ hubu madzialenka

zlot był zaplanowany no i oczywiście odbył się w najładniejszej wiosce kotliny kłodzkiej-międzygórzu, ponad którą majestatycznie wznosił się najwyższy szczyt tego regionu- śnieżnik (1425 m.n.p.m.) na fotce to ta ciemna górka pod chmurami :)

tutaj w tle widać dolinę rzeki wilczki, a obok (niestety poza kadrem) jest wodospad o wysokości 22 m. przed powodzią w 1997 r. miał 27 m. ale niestety część kamieni rypła na dół i teraz kamieńczyk w szklarskiej porębie jest górą :P aha pół metra za mną jest jakieś 30 m. pionowej ściany w dół :P


na tej fotce wspaniałe widoki ze szczytu śnieżnika (1425 m.n.p.m.) :) jedynego szczytu w tym rejonie, który wystaje ponad górną granicę lasu (1250 m.n.p.m.) za te widoki byłbym w stanie zabić hyhy zdjęcia nie oddają nawet połowy wersji live :)



na szczycie przebiega granica (tak jak moja rączka pokazuje) i siedząc na słupku prawy półdupek był w polsce, lewy w czechach a granicę miałem centralnie w dupie :P




tutaj jeszcze rzut oka na panoramę masywu śnieżnika, a poniżej króciutkie video prezentujące wodospad wilczki. jednym słowem wszystkim POLECAM !!! międzygórze i okolice, a my myślimy o następnym zlocie. dziś trzeba wracać do pracy więc znowu będą relacje z trasy.







środa, 21 maja 2008

takie tam 3 po 3

z mazur pognało nas na rozładunek do jednego ze stołecznych hypermarketów. zajechalim bladym świtem a rzekłbym nawet że w środku nocy ( 4.30 ) myślę sobie nie jest źle trzy duże autka jedno małe = dwie albo trzy godziny czekania. no to po ustawieniu się w kolejkę siup na wyro i lulamy
pospałem sobie 1 godzinę 45 minut i robią alarm ??? no tak koleś tym małym wyjechał a w ciągu tych niecałych dwóch godzin zjechało aut.... a ze dwadzieścia i chłopaki ne mieścili się na tej wspaniałej i szerokiej drodze dla dostaw no i musiałem nieco podciągnąć. massakra. ostatni to chyba do południa stał bo ja wyjechałem o 9 rano.
potem pojechałem wrzucić renacie na plecy małe co nieco i na terenie firmy wrzucającej stało sobie takie ładne autko rodem z amerykańskich konwojów flagowa marka krążowników szos KENWORTH. ale ale..... w środku to normalnie lipa jakaś.....

miejsca dla kierowcy wcale niedużo, a wejście na wyro przypomina dziuplę jakiejś wiewióry. to jednak wolę renatę bez dwóch zdań.


dzisiaj srana gnalim sobie autobahną na poznań i najpierw legła na boku przyczepa z drobiem. niestety nie mogłem tego uwiecznić a paręnaście kilosów dalej takie ładne volvo poczuło się zmęczone i oparło się o barierki. najśmieszniejsze było to że sępy w postaci policmajstrów ustawili się z szuszarką zaraz za nim i doili z przekraczających prędkość 40 km/h którą to sobie ustanowili stawiając odpowiedni znak. brawo panowie policjanci. pecunia non olet ....




no a po takim odpoczynku na barierkach ciągnik siodłowy czuje taaaką energię, że po prostu musi sobie potańczyć :P ładnie go pogięło :P no nie ???



poniedziałek, 19 maja 2008

wracamy do żywych :P

powitać po dwóch długich tygodniach,kiedy to reanimowano mojego la'ptoka.(wymienili mu matrycę LCD ) w międzyczasie zieleń przyrodnicza zrobiła się jakby soczystsza hyhy i ogólnie jakoś tak fajniej.dziewczątka mniej wrzucają na się itp :P
dziś wichry losu transportowej rzeczywistości rzuciły mnie do Bartoszyc. rzut beretem od granicy radzieckiej :P i dwa mokrą gąbką od Kaliningradu. (jeden rzut mokrą gąbką = około 25 km )


gdyby ktoś jednak wątpił w to iż pojechałem tak daleko i się nie zgubiłem jest zdjątko z tablicą hyhy. Bartoszyce to fajne małe miasteczko z jeziorkiem pośrodku gdzie wieczorami kwitnie życie towarzyskie i konsumpcja napojów typu chatou de czar teściowej , albo browar mocny full.

a co się działo przez te dwa tygodnie ?? ano szwendalim się to tu to tam. bylim nad morzem ( Gdańsk) było duuuużo Poznania i okolic
ale co istotne przewieźliśmy z renią nasze pierwsze ADRy. co prawda jak przeczytałem instrukcję dla kierowcy ( standartowo dołączaną do dokumentów) to włos mi się zjeżył, nie tylko na głowie. generalnie sprowadzało się wszystko do tego, aby w razie rozszczelnienia beczek brać nogi za pas i nawet nie oglądać się za siebie hyhy no ale najpierw pisali coby silnik wyłączyć :P i dopiero potem chodu hyhy.allle :) nie takie rzeczy ze śwagrem po pijaku się robiło.


ale sami przyznajcie, że renatka z pomarańczową tabliczką oznaczającą przewóz materiałów niebezpiecznych ładnie się prezentuje. :) muszę cisnąć majstra o więcej takich kursów :) aha co do tych stringów dwa posty wcześniej :P to mam informacje ze źródeł raczej dobrze poinformowanych. w tym sezonie letnim, modą obowiązującą wśród pań ma być brak bielizny dolnej, czyli nie zakładamy barchanów, gaci, stringów,majtek czy jak to się nazywa. :) mniam hyhy

wtorek, 13 maja 2008

dzisiaj politycznie :P

ponieważ nie cierpię polityki i wszystkiego co z nią związane dziś będzie politycznie hyhy oczywiście w dalszym ciągu czekam na powrót lapka z naprawy, a na dokładkę zostałem pozbawiony aparatu ( na szczęście ino na tydzień) i muszę się wspierać obrazkami z netu co też czynię :P na początek trzej hop hopowcy znad wisły co to ich nawet przedstawiać nie trzeba: potomek dr.frankensteina syn eurooszołoma, naczelny burak polski oraz drugi z trzech braci bliźniaków co to jednego kot zeżarł i się pohafcił więc dwóm się upiekło. :P oczywiście wszyscy śpiewali pod rytm muzy płynącej na fali eteru wprost z torunia puszczanej przez dj tadka czyli ojca prosektora, matki ruchu moherowych beretów i animatora polskiej "kultury"
smardzykowej.










no i mój "ulubieniec"
pełen ekspresji romano romualdo romulus giertychus . jego twarz potrafi wyrazić fszysko (nie mylić z wszystko :P ) więc niedługo będziemy mogli obejrzeć go zapewne w dreszczowcu m jak massakra.










kolejna fotka to "czarnina renatki" oczywiście nie mojej renatki tylko tej z burgerów a jak wiemy najlepsza czarnina jest z kaczora :P









i na deser coś dla koneserów browca. jak wszyscy wiedzą obydwa trunki pochodzą z jednej kompanii hyhy piwowarskiej aha gdyby ktoś się poczuł urażony to generalnie może mi skoczyć, a wszystkich którym obraziłem uczucia religijne polecam program "sejm live" tam to dopiero obrażają wszelkie uczucia. pozdrawiam stałych czytaczy i niebawem będzie znów truckersko choć dalej na wesoło :)

piątek, 2 maja 2008

pauzen dupen und kapota

niestety z powodu awarii laptoka przez około dwa tygodnie będę pozbawiony możliwosci regularnego publikowania bzdur.. za przerwę przepraszam, ale jak mi oddadzą kompa wywinę takiego posta, że Wam stringi spadną :P pozdro