środa, 30 kwietnia 2008

lotem przez A 4 :)

z krakowa wyjechaliśmy wczesnym rankiem i wpadliśmy na dumę polskich drogowców, czyli autostradę dumnie oznaczoną symbolem A :P i numerem 4 hyhy przed nami prawie 300 km do pokonania a tu na dzień dobry stalexport funduje roboty drogowe :) na szczęście było w okolicach 6 rano więc nie zdążyło się utworzyć zatwardzenie. dodatkowo do krakowa tego dnia miał zawitać książe Karol wraz z ekipą więc ewakuacja była wysoce wskazana :P
niedaleko krakowa wylądowało ufo, alibo cosik podobnego, i do chwili obecnej nie mam zmielonego pojęcia co to takiego. jesli ktoś wie to proszę o info. kiedyś widziałem tam autka rmf więc podejrzewam iż jest jakaś tajne studio nagraniowe albo baza wypadowa :P

tutaj krajobrazy śląska górnego......



a tutaj śląska dolnego .... :P



no i oczywiście gwóźdź programu, czyli bramki do pobierania opłat.dobrze że są winety bo zostawialibyśmy na tych punktach majątek. ale nasz kochany rząd chce znieść od lipca opłaty winetowe więc wrócimy na drogi alternatywne i będziemy znowu straszyć ludność miast, miasteczek i wsi. brawa dla rządu.



a tutaj nasza autostradka z lotu renaty :P w całej okazałości :)







we wrocławiu załadunek mieliśmy na terenie magazynów gdzie do niedawna firma RiCo miała swoją bazę.
zostały po niej tylko zamknięte na kłódki warsztaty, garaże i rzędy naczep








normalnie krajobraz księżycowy





a tutaj perełka. :P kolesia spokojnie można określić mianem woźnicy. kolo zajechał na ten parking chyba z 15 minut przede mną i zaparkował wprost idealnie. tak jak widać na tej fotce, nie dało rady zmieścić się między autem z lewej ( to stało najprawdopodobniej całą noc), a kolegą z prawej (który wyprzedzał mnie na autostradzie)





widocznie miał za mało miejsca hyhy albo stwierdził że na 45 minut to sobie stanie byle jak. według mnie i według skali 10-cio punktowej 9 punktów za kretynizm. dodam że ja nie mogłem przez niego stanąć prawidłowo i musiałem wcisnąć się na parking dla osobówek. no i na tym zdjęciu jeszcze jedna ciekawostka :P po prawej ciągnik siodłowy z naczepą i... do zestawu podpięta przyczepa campingowa :P hyhy koleś chyba nie lubi spać w kabinie :P








poniedziałek, 28 kwietnia 2008

na kawie u smoka :P

no i wylądowaliśmy w grodzie kraka. tak się fajnie złożyło ,że calutki dzień mogłem sobie połazić, a pogoda jak drut :P 22 stopnie i słoneczko usmiechnięte od ucha do ucha. tradycyjnie zaatakowałem od bramy floriańskiej i krokiem spacerowym udałem się na wawel.

wawel jak widać pięknie prezentuje swe wdzięki po zmroku. oczywiście za dnia też ma swój niezaprzeczalny klimat hyhy. poza wawelem nieodparty urok mają krakowianki :) niestety nie odważyłem się żadnej cyknąć fotki, dlatego nie zaprezentuję go tutaj i musicie wierzyć mi na słowo :P

oczywizda trzeba było się ze smokiem wawelskim napić się kawulca, co też uczynilim :) polecam wszystkim cafe zaćmienie na ul.senackiej. świetna lavazza i szarlotka w gratisie :)





po odsłuchaniu obowiązkowego hejnału z kościoła mariackiego kaczym truchtem skierowałem się do autobusu który zawiózł mnie do renaty pozostawionej na parkingu. niestety nie chcieli jej wpuścić na starówkę :P no a teraz idziem lulu bo rano trzeba wstać o 4.00......mać :P

niedziela, 27 kwietnia 2008

weekend :P czyli looz

dziś GP Hiszpanii Robert na czwartym miejscu. jest suuuper :) ale po kolei :P oczywiście w społeczeństwie pokutuje mit, że kierowca jak nie jedzie to pije i oczywiście nie ma żadnych zainteresowań poza flaszką i okradaniem swojego szefa :P w poście "urodzinki" poznaliście jedną z moich poza zawodowych pasji, jaką jest muzyka w szerokim tego słowa rozumieniu. oczywiście poza muzą, pasjonują mnie sporty motorowe, a zaczęło się to jakieś 30 lat temu, kiedy jako gófniarz mogłem obserwować, na zmianę z wyścigami gokartowymi, zmagania takich motocykli jak na zdjęciu poniżej. tak tak w latach 70 w łodzi organizowano GP o puchar "dziennika łódzkiego" i odbywało się na ulicy, przy której mieszkałem :) hyhy, a pod płotem był park maszyn. od 7 rano słychać już było brzęk silników niczym szlifierka wgryzająca się w metal, a w powietrzu unosił się "aromat" eteru
wówczas największymi pojemnościami były 500-ki ale robiły niesamowite wrażenie.

wyścigi gokartów miały mniejsze zainteresowanie, ale też gromadziły się tłumy ludzi.
niestety najpierw przenieśli wyścigi na drugi koniec łodzi, z powodu coraz gorszej nawierzchni a potem wiadomo... przemiany, kasa i zniknęło GP z mapy wyścigowej :(













kolejnym sportem motorowym, pod którego pozostaję silnym wrażeniem, jest rajd obserwowany, szerzej znany jako trial. kilka razy mogłem live obserwować wyczyny zawodników i jest po prostu niesamowite obserwować, jak koleś na motorku, o masie grubo ponad 100 kg wskakuje na ścianę skalną, o wysokości 2 metrów ! to naprawdę warto obejrzeć z bliska.
w przyszłym roku wybieramy się z bratem na eliminacje do mistrzostw świata w rajdach samochodowych, które mają się odbyć w naszym kraju :) będzie więc okazja "pomacać" się z Gronholmem, Kuzajem i innymi :P


no i oczywiście czas na F1 i najszybszego polaka (oprócz hermaszewskiego ) hyhy, ale jego chyba nie trzeba przedstawiać :)
oczywiście Robert dostarcza emocji na światowym poziomie i oby tak dalej :) w związku z tym, że teraz 80% populacji naszego kraju, jest fachowcami w tej dziedzinie, nie będę się tu rozpisywał o kubicowaniu hyhy


no ale co poza tym ???
oczywiście przeciętny driver, taki jak ja :) lubi spotkania z przyjaciółmi, czasem nawet bardzo bliskie, jak widać zdjęciu. :P tu akurat z przyjaciółkami :P ja spod znaku barana, one spod owcy :P może coś z tego będzie..... :P





oczywiście nie sposób pominąć takie rozrywki, jak pobujanie nie tylko w obłokach, ale także na klasycznej huśtawce niekoniecznie nastrojów :P ssanie kciuka zostało mi z czasów niemowlęcych,
kiedy to mamusia zostawiała mnie samego, idąc do kina z tatusiem hyhy





oczywiście maniaka motoryzacji nie mogło zabraknąć na imprezie, o nazwie "car show", jaką zorganizowano w łódzkiej "manufakturze".
obok aut marek wszelakich można było podziwiać motocykl jacka czachora czy MANa który startował w rajdzie dakar w 2006 roku.



no i tam właśnie spotkałem autko marzenie :P mitsubishi lancer
oczywiście musiałem zasiąść środku pozaglądać we wszystkie kąty no i .... trafiło mnie :P dobrze,
że za marzenia nie wsadzają, bo jak na razie autko jest poza moim zasięgiem ale ...za trzy albo cztery latka takie kupię :)

czy taka rejestracja pasuje, oceńcie sami hyhy, a ja na razie będę dobijał moją carismę, dopóki nie uzbieram na lancerka :) no chyba, że wcześniej się rozpiję z tęsknoty hyhy






czwartek, 24 kwietnia 2008

dzień za dniem

no trochę mnie nie było, a to ze wzgędu na mój dół psychiczny w dniu wczorajszym (minięty) no i z powodu braku ciekawych zdarzeń :P ostatnio kursuję między Poznaniem i Łodzią z taką częstotliwością, że chłopi na polach rozpoznają renatę i z daleka pozdrawiają nas radosnym machaniem i okrzykami ooo borsuk jedzie :P. niedługo pojawią się pewnie transparenty powitalne hyhy, a wkrótce będziemy bardziej rozpoznawalni, bo szefostwo chce obkleić renatkę, tak jak tą skakankę na foto obok. tylko ja zażyczyłem sobie pioruny odblaskowo-srebrne na owiewkach :P a co :) a wracając do mojego szefa to hyhy w sobotę będę mu skubał kłaczki :P tak po jednym łącznie z łonowymi :P dzisiaj zasunął pewnej sympatycznej Pani ze spedycji, że auto podstawi i tu cytuję - "taki wyliniały borsuk"- no może włos u mnie już nie filmowy, ale do wyliniałości trochę mi brakuje. zobaczymy po weekendzie kto będzie bardziej wyliniały hyhy ino muszę od kogoś depilator pożyczyć.

tak sobie stoję i myślę :P jak dobrze że nie jeżdżę na BDF'ach. jak patrzę na wymianę kontenerów szczególnie na przyczepach to się cieszę że renia jest "tylko" tandemem. mówię Wam wsunąć się pod takiego pająka i nacelować w zaczepy to naprawdę sztuka. aha i jeszcze jedno. kto wymyślił coby na dach ser wrzucać ???

środa, 23 kwietnia 2008

jazda nocna :P całkiem mocna

w tym tygodniu przypadła mi zmiana nocna :P ma to niewątpliwie swoje uroki, czyli dużo mniejsza liczba oszołomów na drodze. generalnie mniejszy ruch no i jedzie się płynniej i spokojniej. podstawą jest dobre oświelenie :) ale akurat ja nie mam na co narzekać :P co widać zresztą na pierwszej fotce. drugim czynnikiem niezbędnym do mocnej jazdy są....dwa red bulle w lodówce no i ogranicznik prędkości bo można odfrunąć hyhy. red bulle należy oczywiście popić kawą, przepalić fają i wtedy już można jechać w traskę.


a takie ładne fotki strzeliłem sobie na autostradce A2 i tu zagadka . to takie kolorowe na drugiej fotce :P co to takiego , albo gdzie się znajduje :) nagrodą będzie pełnopłatna :P wycieczka do siedziby radia co ma ryja w nazwie i audiencja u jego świętojebliwości ojca prosektora czy jakoś tam.... zbieżność nazw, tytułów i stanowisk zamierzona
skargi proszę kierować gdzie kto chce, a najlepiej do p. powiatowego

wtorek, 22 kwietnia 2008

dziś Poznań



z każdej niemal strony słychać, że to my kierowcy jesteśmy ograniczeni intelektualnie hyhy ale co powiedzieć o pani spedytorce którą dziś spotkałem??? przyjechałem do firmy xxx idę do spedycji i mówię jak to już od lat że nazywam się tak i tak, numer rejestracyjny taki i taki, no mam tu załadować do firmy yyy w mieście zzz. zawsze wystarczało, ale nie tej pani :P otóż panienka stwierdziła, że nie ma mnie na dziś, a w ogóle to jaki towar mam zabierać???? myślałem że po to są spedycje, żeby panienki tam siedzące wiedziały co i jak. niedługo do tego dojdzie, że przyjadę i usłyszę " towar jest na regałach proszę wziąć wózek i sobie pościągać". masssakra. chyba się nie mylę twierdząc , że za pieniądze jakie spedycje biorą za wykonanie kilku telefonów powinny zapewnić chociaż minimum profesjonalizmu. ja się nie pytam którędy mam jechać. nic tylko zrobić jak gość ze znaku hyhy

poniedziałek :(



poniedziałek grrrrrrr na sam dźwięk tego słowa dostaję gęsiej skórki :P a zaczął się od łamania nie tylko głowy ale jak widać na załączonym obrazku renia też musiała się "złamać" :P uwielbiam firmy gdzie kompletnie nie ma przystosowania do przyjęcia dużych aut, wszystkie dostawy są realizowane przez duże auta. tu nie tylko było mało miejsca coby normalnie podjechać, ale jak zwrócicie uwagę po podniesieniu tyłka przyczepy prawie uniosłem daszek nad rampą, a i tak było za nisko hyhy gratulacje tylko w polsce nie przewiduje się takich rzeczy.no a potem pojechaliśmy z renią na przegląd bo przebieżyliśmy już 100 000 km i trzeba jej było wymienić olej i przesmarować to i owo. ciekawostką było to ,że z filtra powietrza mechanior wyciągnął nakrętkę jakieś m 16 hyhy dobrze że taką wielką bo wciągnęłoby ją do silnika :P cały dowcip polegał na tym że była ona za filtrem :P no a teraz ładujemy się przy blasku księżyca i dalsze relacje jutro :)

niedziela, 20 kwietnia 2008

Przyjaciele :)

no hej :) dziś niedziela, więc i temacik weekendowy hyhy. może i słowo "przyjaciele", dane jest tu trochę na wyrost, ale cóż tam :P na pewno więcej niż znajomi. oczywiście nie chodzi mi o ludków z najbliższego otoczenia, ale o znajomości internetowe z całej polski. jak mogłem się przekonać na własnej osobie, dzięki internetowi można poznać wiele fajnych i sympatycznych osób, a nawet bardzo fajnie spędzić czas nie tylko wirtualnie. pierwszymi takimi ludkami była ekipa z hubu Madzialenka z sieci P2P - DC++. nie tylko dzięki tej sieci można sobie pościągać gry, muzę czy inne przydatne rzeczy, ale też pogadać na czacie hubowym, zasięgnąć porady czy uzyskać pomoc w wielu kwestiach. można się także spotkać live, co uczyniliśmy hyhy i zamierzamy powtórzyć w najbliższym czasie. właśnie niedługo odbędzie się drugi oficjalny zlot hubu Madzialenka.
kolejnym portalem, gdzie spotkałem fajnych ludków, jest forum transportowe "etransport". może nie zawsze piszemy na tematy związane ściśle z transportem, ale siedząc w aucie i kręcąc pauzę regulaminową czy przymusową :P albo czekając na rozładunek, tudzież załadunek fajnie pogadać z "kochankami kierowców" :P "grupą trzymającą forum" albo spotkać się w "clubie seniora" ewentualnie przysiąść w "kąciku na kawę".
nie będę wymieniał nicków, bo mógłbym kogoś pominąć i sprawić przykrość, w każdym bądź razie dzięki Wam wielkie, że jesteście :) jak to mówią dzienks, szacun & pozdro :P

piątek, 18 kwietnia 2008

Ślązaki to fajne chłopaki, ale dziewczyny są fajniejsze :P

od razu na początku zaznaczam,iż bardz lubię ludzi ze śląska, a jedynie po śląsku nie lubię jeździć :P tak jak zresztą po warszawie. ale otwórzmy szafę i mówmy do rzeczy :) wczoraj od jednego kolesia ze śląska właśnie hyhy miał rejestrację SB (służba bezpieczeństwa ?? ) dowiedziałem sie o nowym chyba przepisie bo jak już tyle lat jeżdżę to jeszcze o takowym nie słyszałem :P no ale po kolei >>> jadę sobie wczoraj za dwoma kolesiami jeden astrą na SB właśnie, a drugi polonezem. jak na znaku 70 to oni 50 , jak bez ograniczenia to ile fabryka dała. no i tym sposobem doszli amrykana dużym mobilem. no skończyło się rumakowanie. im bo ja zostałem trochę z tyłu. no i traf chciał była długa prosta, na środku przerywana , zero zakazu wyprzedzania, a ów amrykan stwierdził, że zjedzie sobie do baru :P no i zaczął hamować kolesie osobówkami oczywiście też o bo wiecie.... a ja tylko looknąłem czy można i pedał. myknąłem ich ino huczało i odzywa się pan z SB jak ja śmiałem wyprzedzać :P bo jakby coś z baru wychodziło ( nic nie wychodziło, chyba że szczury tylnym wyjściem :P ) no i generalnie jak ktoś hamuje, to nie wolno go wyprzedzać. no chyba muszę się pouczyć przepisów bo widzę bardzo do tyłu jestem. do tej pory myślałem, że na skrzyżowaniach nie wolno ( a wyjazd takim nie jest) ale .... co się nasłuchałem czego mógłbym dokonać przez swój nieodpowiedzialny czyn to moje.
pierwsze dwie fotki mógłbym zatytułować "śląskie krajobrazy" :P ale ta trzecia ...... :P


to normalnie wygląda jak na zachodzie zrobiona :P ale to nasze poczciwe katowice. oczywiście liczę na to, że w komentarzach pochwalicie mnie za zdjęcia zrobione przy prędkości 85 km/h i z taką precyzją :P



a tutaj świerzynka :P to zdjęcie zrobiłem 15 minut temu i w takich okolicznościach płodziliśmy niniejszy post :) jak się okazało nie dolecielim na jeden strzał do domu i 45ka nas dopadła :P


a tu deserek :) ta uliczka po prawej to słynna na całą polskę "aleja miłości" w mieście świętej wieży, z niemniej słynną "kobrą" czyli najstarszą matroną polskiego sexu przydrożnego. niestety nie zalicza się ona do ssaków leśnych tylko do stacyjno-barowych :P podobno ostatnio miała mieć lifting, ale jak wracaliśmy na radyjku mówili że właśnie grasuje hyhyciekawe kiedy planuje emeryturkę :)



czwartek, 17 kwietnia 2008

korki korki i jeszcze raz korki :P

dziś zostałem wysłany z misją specjalną do Ożarowa Maz. udało mi się boczkiem boczkiem myknąć zatkane rondko na końcu autobahny :P w Strykowie, no ale radość moja była krótka zaraz za tym przesympatycznym mostkiem (3,7 m.) na DK 14 zarówno pan z tego seicento na fotce jak i jadący za nim przetestowali działanie ABSu na mokrej nawierzchni. pan z seicento chyba dopiero w ostatniej chwili uświadomił sobie że mu ABS nie zadziała bo mu nie zamontowali...no a jadący za nim bliżej nie zidentyfikowanym pojazdem również przegiął i efekt jest widoczny. no i mamy koreczek jak diabli :P




jedziemy dalej i co ??? nasi dzielni drogowcy rozryli połączenie krajowej 14ki ze starą 2ką i strach było spojrzec w lusterka. 3,5 km pokonaliśmy z renatką w godzinę co daje nam miejsce zaraz za ślimakiem winniczkiem. to widać zresztą na załączonym obrazku.

ponownie mijam Kalisz i jadę do Ostrowa Wlkp.

na początek BOMBA!!! szef obiecał, że kupi mi taki zestaw pościgowy jak widoczny na zdjęciu :P warunek jak mu podam linka na allegro hyhy, a ja to zdjątko wykopałem na interii. ze 120 km/h powinien pójsć :P szczególnie mi te alusy się podobują :P

a tu zagadka :P kto policzy znaki z niebieską strzałką ??? lepiej widać przy powiększeniu zdjęcia. ciekawe ile wyniosła łapówka producenta znaków dla urzędnika odpowiedzialnego za zamówienie tylu strzałek hyhy.


no i mostek w Ostrowie Wlkp. nominalnie 4 m ale kiedyś jeździłem z naczepą 4,2 i miałem dylemacik wejdzie czy nie ?? zresztą widać po equsie, że dużo nie zostaje :P a po mojej stronie jest jeszcze mniej.



no i mój ulubiony sposób załadunku :P obie strony hyhy tandem więc dwa razy więcej rozbierania. co do rozbierania dziewczyn to jest to nawet przyjemne, ale co do renatki niekoniecznie :P

wtorek, 15 kwietnia 2008

ostrożnie mijaj kalisz :P

Jarocin- kolebka polskiego punk rocka i rocka :P moje korzenie hyhy. co prawda nigdy nie dojechałem na sam festiwal ale byłem na tzw."małym jarocinie" w łodzi, gdzie grały gwiazdy z dużego. urocze miasteczko mające niewątpliwie jedną duuuużą zaletę. większe stęzenie ładnych mieszkanek na metr kwadratowy niż w standartowym mieście polskim :P w naszym pięknym kraju tylko kilka miasteczek może się pochwalić podobną zaletą. do takich niewątpliwie należą Nowa Sól, Gorzów Wlkp oraz kilka innych gdzie normalny kierowca płci męskiej dostaje skurczu mięśni szyjnych.obecnie od jarocina do pleszewa największe chyba w polsce zagłębie aut używanych. normalnie co zagroda to schrotowisko :P




po upojnych chwilach cieszenia wzroku urokami jarocina pojechaliśmy dalej i na naszej trasie znalazła się miejscowość Gołuchów. ciekawostką jest zamek czartoryskich i hodowla żubrów. mnie się udało cyknąć fotkę przez płot natomiast zdjęcie z lotu dzikiej kaczki pochodzi ze strony www.goluchow.pl gdzie znajdziecie więcej info na temat zamku i polskich bizonów.





zdecydowałem się zamieścić fotkę firmy Hellena po pierwsze ze względu na ciekawą formę budynku, a po drugie, ze względu na zaskoczenie jakie mi sprawili w czasie załadunku u nich z pięć lat temu. oprócz napojów na kierowców czekały kanapeczki w lodówce. nie wiem czy takie luxusy jeszcze serwują hyhy ale wtedy zrobiło to na mnie ogromne wrażenie.no a przy wyjeździe można było sobie zabrać zabrać trochę napojów z wadami fabrycznymi np. niedolane butelki itp. dzisiaj nie do pomyślenia w firmach produkujacych napoje.



a tutaj mikropanorama Kalisza :P najstarszego miasta w Polsce.jutro też tam mam zajechać, a z planowanego wcześniej Szczecina i Gdańska niestety nici. z Kalisza polecielim sobie do Tomaszowa Maz. a stamtąd do domku :) i teraz właśnie piszę sobie siedząc wygodnie w fotelu i oglądając perypetie serialowego 39-cio i pół latka. dzisiaj bez emocji :P nie musiałem opluwać żadnych cieciów ani awanturować się z wózkowymi :P jednym słowem looooozik hyhy. jutro Kalisz, a dalej .... tego nie wie nikt.

wielkopolska małych ludków

nooo powitać wszystkich czytających :P już myślałem że dzisiaj nie uda mi się wbić w bloga, a to z powodu cienkiego przesyłu danych , jako że stoję w wiosce zapomnianej przez cywilizację nie mówiąc o telefonii komórkowej :P ponieważ mnie już znacie, więc chyba nie będzie problemu z rozpoznaniem mnie na pierwszej fotce :) natomiast ten równy kolo i wporzo gość koło mnie, to mój szef i Pan Prezes firmy, w której sobie pracuję.naprawdę jest konkret :)


a to jeden moich ulubionych wjazdów pod rampę w Lesznie :P dlaczego ulubiony ??? bo po wjechaniu najlepiej wysiąść z prawej strony, gdyż można uszkodzić drzwi, a jeśli stanie się trochę skosem można ich nawet nie otworzyć.


no i wiosna przyszła z uśmiechniętym pysiem. kwitną kwiaty, kwitną drzewa. kwitną dziewczyny,zrzucając barchanowe gacie i waciakowe kurtałki, a pszczólki zapylają z taką pasją, co poniektórzy chłopcy. wiosenna aura unosi się nawet w powietrzu, co czuć szczególnie podczas przejazdu przez wioski, gdzie nasi dzielni rolnicy nawożą pola przy użyciu gnojowicy.i ten oto sielski kimat zburzyli mi w firmie werner und kenkel gdzie miałem się ładować o 6 rano dnia dzisiejszego. zajechałem sobie do nich o 19.00 myśląc że akurat do 6.00 wykręcę jedenastkę (pauzę 11 godzin wg. ustawy o czasie pracy kiermanów) walnąłem browarka, zeżarłem chipsy :P i poszłem spać. znaczy poszłem, bo nie miałem daleko do łóżka.gdyby było dalej, napisałbym poszedłem :P no i śpię sobie ale gdzie tam... o 23 cieć garbaty z malinowym nosem wali w drzwi coby pod rampę podjechać. ożesz ty.... sobie pomyślałem, no ale nic. podjechałem. w miarę szybko wrzucili i zaraz się ustawiłem z powrotem na placu. pobrałem papiery, myk zasłonki, gacie z tyłka i siup na wyro. zaczynam odlatywać a tu.... łup łup grrrrrr czego tam ??? no kto ??? CIEĆ z malinowym nosem się wydziera, że nie ma postoju na firmie i won za bramę. no myślałem ze pogryzę własną rękę z wściekłości. znów godzinę pauzy szlag trafił. no i wyjechałem ustawiając się centralnie koło portierni i zamiast wyjechać o 8 rano, wcześniej jak przed 10.30 nie mogę się ruszyć.niech no jeszcze tu przyjdzie to chyba go opluję, albo nie wiem co. i tak właśnie wygląda słodki żywot kierowcy cięzarówki który nic nie robi i bierze za to dużą kasę :P hyhy